Łódź: Lokatorzy kamienicy trzeci tydzień mają zimne grzejniki
- 23 września część lokatorów, którzy byli podłączeni do sieci gazowej została od niej odcięta - mówi Dziennikowi Łódzkiemu Joanna Rosińska, lokatorka kamienicy. - Mieliśmy piece gazowe dwufunkcyjne, służące do ogrzewania mieszkania i podgrzewania wody, które zainstalowaliśmy za własne pieniądze.
Lokatorzy marzną więc, a wodę do mycia gotują w czajnikach. Ci, którzy mają większe rodziny popożyczali od znajomych kuchenki elektryczne.
- Syn ma złamaną nogę, a ja nie mam jak go umyć - denerwuje się w rozmowie z nami jedna lokatorek. - Gdy kilka dni temu w nocy były bardzo niskie temperatury w mieszkaniu miałam tylko 17 stopni ciepła. Za chwilę dzieci, a mam ich dwoje, się pochorują i będę miała kolejne zmartwienie.
Jak mówiły Dziennikowi Łódzkiemu mieszkanki kamienicy ich mieszkań nie da się dogrzać farelkami. Są bardzo wysokie i najczęściej duże. Dlatego jedna z lokatorek, 79-letnia łodzianka, odkąd odcięto gaz mieszka u znajomych.
Nie odbiera telefonu, nie odpowiada na maila
Mieszkanki kamienicy przy ul. 1 Maja 35, które spotkały się z Dziennikiem Łódzkiem podkreślają, że administratorka posesji milczy. Dlatego 2 października złożyli doniesienie na policję.
- Kontakt z administratorką od początku jest utrudniony - mówi Joanna Rosińka. - Nie odbiera telefonów i nie odpowiedziała na żaden z kilku wysłanych przeze mnie maili w imieniu stowarzyszenia, które zrzesza 26 lokatorów mieszkających w kamienicy przy ul. 1 Maja 35.
Mają swoje stowarzyszenie
Trzy lata temu 26 spośród lokatorów mieszkających we wspomnianej kamienicy (wszystkich było wówczas ok. 40) gdy nowy właściciel budynku drastycznie podwyższył stawkę za czynsz zawiązało stowarzyszenie lokatorów. Stowarzyszenie w ich imieniu skierowało sprawę podwyżek do sądu. Wygrali, a wyrok jest prawomocny.
- Gdy na zlecenie właściciela budynku wymieniano rury w lokalu na wyższej kondygnacji zalano mi całe mieszkanie - skarży się kolejna lokatorka. - Wielokrotnie pisałam i dzwoniłam do administratorki, bo chciałam zgłosić szkodę u ubezpieczyciela. Skontaktowała się ze mną dopiero po tygodniu.
Żadnej z lokatorek, które należą do stowarzyszenia lokatorów i mają odcięty gaz nie udało się skontaktować z administratorką. Szczęście miała jak mówią ich sąsiadka. Pani administratorka miała jej powiedzieć, że nie jest jeszcze aż tak zimno aby brak ogrzewania mógł stanowić problem.
- Napisałam do administratorki w imieniu stowarzyszenia lokatorów, że zakupimy grzejniki i wydatki poniesione na energię będziemy odliczać od komornego - twierdzi Joanna Rosińska. - Nie wykluczam, że będziemy walczyć w sądzie o zwrot kosztów ogrzewania elektrycznego.
Gazu miało nie być przed 2-3 dni
Jak mówią lokatorki o tym, że w mieszkaniach nie będzie ogrzewania i ciepłej wody dowiedzieli się 23 września z maila od administratorki posesji. Informowała w nim, że firma wykonująca na zlecenie PGiNG przyłącze gazu na potrzeby podłączenia nowej kotłowani odcina dotychczasową instalację gazową. Budowa nowego przyłącza - jak wynika z maila - miała trwać od 2 do 3 dni. Od tego czasu jest cisza. Nam również nie udało się skontaktować z administratorką nieruchomością. Nie odbiera telefonu. Na wysłanego maila i sms-a z prośbą o kontakt nie odpowiedziała.