Miała być wspólnota mieszkańców, a skończyło się na napaści i pobiciu. Konflikt mieszkańców bloku w Zakopanem bada teraz policja
Do pobicia doszło w sobotę popołudniem. Wcześniej natomiast wywiązała się sprzeczka między mieszkańcami bloku. Poszło o zaparkowany samochód przy bloku. Pan Oskar - administrator budynku i zarazem jeden z mieszkańców bloku twierdzi, że auto było zaparkowane tuż przed klatką schodową blokując swobodne wyjście z budynku. Poprosił o pomoc strażników miejskich, którzy kontrolowali źle zaparkowane samochody na ul. Weteranów Wojny. Strażnicy pozostawili za wycieraczkami auta wezwanie do stawiennictwa w siedzibie straży miejskiej. Zdaniem pana Oskara, to spowodowało agresję u sąsiadów.
Popołudniem, gdy administrator wracał do domu, został - jak twierdzi - napadnięty przed klatką schodową. Jeden z napastników miał mu uniemożliwić wejście do budynku i zadzwonił po wsparcie. Potem dwóch panów pobiło zgłaszającego. Mężczyzna doznał urazu czaszki, ma złamaną szczękę.
- Po tej napaści, w amoku jakimś, nie wezwałem karetki, ale zakrwawiony poszedłem na komendę policji w Zakopanem. Pomógł mi oficer dyżurny. Następnie wezwał do mnie karetkę pogotowia – mówi pan Oskar. I dodaje, że dokładnie wie kto go napadł. Wskazuje na dwóch mieszkańców bloku – członków wspólnoty mieszkaniowej. – Oficer dyżurny poprosił mnie, bym na następny dzień, gdy już uzyskam pomoc w szpitalu, przyszedł złożyć zeznania i zawiadomienie ws. napadu. Tak też zrobiłem – mówi Oskar.
Mężczyźni zatrzymani, ale mają inną wersję
Roman Wieczorek, rzecznik zakopiańskiej policji potwierdza, że doszło do takiego zdarzenia. Mężczyźni wskazani przez napadniętego jako agresorzy sami zgłosili się na policję w niedzielę. Przedstawili inną wersję sobotniego zajścia. Niemniej jednak zostali zatrzymani na 48 godzin.
- Obecnie trwają czynności, które mają ustalić co dokładnie się wydarzyło tego dnia przy bloku na Alejach 3 Maja, jak doszło do obrażeń, które ma poszkodowany – mówi rzecznik zakopiańskiej policji.
Mieszkańcy są w szoku
Sprawa pobicia zarządcy wspólnoty wstrząsnęła mieszkańcami bloku. Boją się rozmawiać oficjalnie z mediami. Nieoficjalnie przyznają, że nie spodziewali się, że sytuacja aż tak się zaogni. – Konflikt we wspólnocie jest, tu nie ma co ukrywać. Były kłótnie, spory, nawet sprawy sądowe są. Ale nigdy wcześniej nie doszło do rękoczynu. To jest przerażające – mówi nam jeden z mieszkańców.
Według naszych informacji wspólnota przy ul. Aleje 3 Maja 5 skonfliktowana jest od 2-3 lat. Spięcia są głównie na zebraniach wspólnoty. Niedawno przeniosły się także na salę sądową. – Mieszkańcy są podzieleni na dwa fronty. Sytuacja jest trudna. Zdarzało się bowiem, że przez konflikt nie dało się zamknąć roku finansowego. Teraz na spotkania przychodzi nawet wynajęta prawniczka z protokolantką – mówi inna mieszkanka.
Urząd miasta: nie wiemy o konflikcie
W budynku, którego mieszkańcy pobili się, część lokali – głównie usługowych, na parterze, ma urząd miasta. Spytaliśmy urzędników, czy wiedzą o konflikcie, napaści i czy zamierzają interweniować.
- O tym, że we wspólnocie mieszkańców jest konflikt nie wiedzieliśmy. Jako urząd miasta nie mamy instrumentów prawnych, by w jakiś sposób pogodzić mieszkańców – mówi Aneta Wojciechowska, naczelnik Wydziału Mienia i Nadzoru Właścicielskiego Urzędu Miasta Zakopane.