Mieszkaniec Świętokrzyskiego zginął w wypadku w Bieszczadach. Po zderzeniu pojazdy stanęły w ogniu
Mieszkaniec Świętokrzyskiego zginął w wypadku w Bieszczadach
Dokładnie o godzinie 11.15 w czwartek, 19 czerwca do strażaków z Sanoka zaczęły wpływać zgłoszenia, że coś złego stało się w Woli Michowej.
- Wstępne ustalenia policjantów pracujących na miejscu wypadku wskazywały, że trzeźwy 37-letni kierowca osobowego volkswagena skręcając w lewo najprawdopodobniej zajechał drogę motocykliście jadącemu kawasaki. Po zderzeniu oba pojazdy się zapaliły – informował w czwartkowe popołudnie komisarz Piotr Wojtunik, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Ale nie od razu wszystko było tak klarowne. Wróćmy do pierwszych chwil po tragedii.
- Sygnałów wpłynęło do nas kilka. Jedne dotyczyły pożaru samochodu, w innych mowa była o zderzeniu motoru z osobówką. Nie wynikało z nich, czy na miejscu są osoby poszkodowane – tłumaczył starszy kapitan Paweł Giba, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sanoku.
Na pomoc ruszył zastęp strażaków z Sanoka, dwa zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej z Komańczy oraz druhowie z jednostki w Nowym Łupkowie. Popędzili załoga pogotowia i policjanci. Poderwał się także Ratownik 10 czyli śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Sanoka.
- Druhowie z Nowego Łupkowa i pogotowie dotarli na miejsce w tym samym czasie. Okazało się, że na prostym odcinku drogi zderzyły się motor i osobówka. Oba płonęły. W znacznej odległości od pojazdów znajdował się nieprzytomny motocyklista – relacjonował starszy kapitan Paweł Giba.
Załoga pogotowia rozpoczęła akcję reanimacyjną, strażacy zaczęli gasić to co zostało z motoru i osobówki. Mimo długich starań, życia motocyklisty nie udało się uratować. Zgon stwierdził lekarz ze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ofiara wypadku to 34-letni mieszkaniec powiatu staszowskiego.
Droga była przez kilka godzin całkowicie zablokowana, ruch kierowany był na objazdy. Strażacy wrócili do jednostek dopiero po godzinie 19.