Myślała, że słyszy duchy. Prawdziwa historia "nawiedzonego" domu
Philip Peters został zamordowany 17 października 1941 roku w swoim domu. Zabójca ukrywał się przez pięć tygodni na strychu ofiary przed morderstwem, a następnie pozostał tam przez dziewięć miesięcy po zbrodni. Policja odnalazła go dopiero w lipcu 1942 roku, nadając mu przydomek "Denver Spiderman" ze względu na pajęczyny pokrywające jego kryjówkę.
Niezwykły intruz w domu
Theodore Coneys urodził się 10 listopada 1882 roku w w stanie Illinois jako syn Thomasa H. Coneysa i Isabelli Elam. Jego ojciec prowadził sklep z narzędziami, jednak zmarł w 1888 roku, gdy Theodore miał zaledwie sześć lat. Matka przeniosła się z synem na farmę w pobliżu Beloit w Wisconsin, a w 1907 roku osiedlili się w Denver, gdzie kobieta pracowała jako gospodyni w Denver Democratic Club.
Theodore cierpiał na słabe zdrowie od dzieciństwa, a lekarze przewidywali, że nie dożyje osiemnastego roku życia. Z tego powodu nie skończył szkoły średniej i przez większość dorosłego życia pozostawał bezdomny. Pracował jako księgowy w Denver Brass Works w dziale reklamy i sprzedaży, jednak często nie miał stałego miejsca zamieszkania.
We wrześniu 1941 roku pięćdziesięcioośmioletni Coneys postanowił poprosić o pomoc finansową Philipa Petersa, emerytowanego audytora kolei Denver & Rio Grande Western Railroad. Mężczyźni znali się wcześniej przez Denver Guitar Club, gdzie obaj grali na instrumentach strunowych.
Gdy Coneys przyszedł do domu przy 3335 West Moncrieff Place, Peters nie był w domu. Zamiast odejść, bezdomny włamał się do budynku i ukradł jedzenie oraz pieniądze. Podczas przeszukiwania domu odkrył w suficie garderoby małe wejście do bardzo ciasnego stryszku.
Tajemnicze życie na strychu
Coneys zdecydował się zamieszkać w mikroskopijnej przestrzeni na strychu bez wiedzy właściciela domu. Stryszek miał wymiary przypominające trumnę i był wypełniony pajęczynami oraz kurzem. Theodore urządził sobie prymitywne łóżko z deski do prasowania i stosów starych magazynów.
Przez pięć tygodni Coneys żył w domu niezauważony, wychodząc ze swojej kryjówki jedynie wtedy, gdy Peters spał lub opuszczał dom. Kradł jedzenie z lodówki i poruszał się po domu jak duch, często śledząc Petersa z pokoju do pokoju.
W tym czasie żona Petersa, Helen, przebywała w szpitalu z powodu złamanej biodra po upadku. Peters mieszkał sam, co ułatwiało Coneysowi ukrywanie się. Starszy mężczyzna czasami słyszał dziwne odgłosy w domu, jednak przypisywał je swojej wyobraźni lub skutkom starzenia się.
Coneys wykorzystywał małą przenośną kuchenkę elektryczną jako źródło ciepła podczas zimnych nocy. Warunki życia były nieludzkie, a w zimie jego stopy całkowicie przemarzły, przez co przez kilka dni nie mógł chodzić i schodzić po jedzenie.
Zabójstwo z paniki
17 października 1941 roku około południa Peters postanowił się zdrzemnąć w swojej sypialni. Coneys usłyszał, jak mężczyzna opuszcza salon, i pomyślał, że poszedł na obiad do sąsiadów, jak robił to zwykle. W rzeczywistości Peters udał się tylko do sypialni na krótką drzemkę.
Kiedy Coneys wszedł do kuchni, aby ukraść jedzenie z lodówki, Peters nagle pojawił się i przyłapał go na gorącym uczynku. Starszy mężczyzna próbował przepędzić intruza, uderzając go laską, a następnie odwrócił się, aby wezwać policję.
W panice Coneys chwycił stary pistolet, który wcześniej znalazł w domu, i zaczął bić nim Petersa. Gdy broń się złamała, Theodore kontynuował atak, używając żelaznego trzepaka do pieca. Peters został uderzony ponad trzydzieści pięć razy, zanim Coneys zakończył swoje śmiertelne dzieło.
Po zabójstwie Coneys oczyscił narzędzie zbrodni, zabrał trochę jedzenia i uciekł z powrotem na strych.
Dziewięć miesięcy grozy i poszukiwań
Ciało Petersa zostało odkryte tego samego wieczoru przez sąsiadów, którzy oczekiwali go na obiad. Kiedy policja przybyła na miejsce, znalazła wszystkie drzwi i okna zamknięte na klucz, bez śladów włamania. Śledczy zauważyli mały właz na strychu, jednak uznali, że osoba o normalnych rozmiarach nie mogłaby się przez niego przecisnąć.
Helen Peters wróciła ze szpitala do domu i zaraz zaczęła doświadczać dziwnych zjawisk. Jedzenie znikało, słyszała niewyjaśnione odgłosy, a przedmioty pojawiały się w innych miejscach. Kobieta była przekonana, że dom jest nawiedzony przez ducha męża. Gospodyni, którą zatrudniła, zwolniła się po kilku tygodniach, twierdząc, że nie może wytrzymać w nawiedzonym domu.
W końcu Helen przeniosła się do Grand Junction, aby zamieszkać z synem, pozostawiając dom pusty. Sąsiedzi, szczególnie Mabel Berke mieszkająca obok z pięciorgiem dzieci, nadal obserwowali dziwne zjawiska, włączając się i wyłączające światła oraz nieprzyjemne zapachy.
Policja prowadziła rutynowe kontrole pustego domu przez kolejne miesiące, jednak nigdy nie znalazła nic podejrzanego. Lokalne gazety zaczęły nazywać posiadłość nawiedzonym domem. 30 lipca 1942 roku podczas rutynowej kontroli funkcjonariusze usłyszeli odgłos przekręcanego zamka na piętrze. Gdy wbiegli na górę, zobaczyli nogi Coneysa znikające w otworze na strychu i wyciągnęli go z kryjówki.