Nadzów: Dożynki gminy Pałecznica. Podpalacz nie odpuścił nawet w taki dzień
Gospodarzami tegorocznych dożynek byli w tym roku rolnicy z Nadzowa, którzy przy okazji mogli się pochwalić swoją odnowioną i nowocześnie urządzoną remizą. Za społeczną pracę przy niej wójt Marcin Gaweł podziękował szczególnie sołtysowi Józefowi Kwietniowi, Agnieszce Kozińskiej z Kola Gospodyń Wiejskich oraz druhowi Tomaszowi Mardyle z jednostki OSP. Podczas dożynkowych obrzędu wieś reprezentowali natomiast rozśpiewana grupa pań oraz Anna Król, która wspólnie z Arkadiuszem Stefańczykiem z Lelowic Kolonii pełniła obowiązki starostów.
- Żniwa były ciężkie, bo pogoda nie pozwoliła na zebranie zboża w terminie. Na szczęście na koniec dopisała i wszystko udało się zebrać. Można powiedzieć, że przyszła w ostatnim momencie - mówi Arkadiusz Stefańczyk.
- Żniwa rzeczywiście były trochę spóźnione i z tego powodu rolnicy mieli trochę stresów, ale to tylko ci, którzy są niecierpliwi. Wytrwali, którzy robią to od lat wiedzieli, że pogoda przyjdzie i na pewno będzie ten tydzień, czy dwa na zebranie plonów - uważa wójt Gaweł.
Pogodowe zmartwienie zatem zniknęło, plony okazały się dobre, ale z cen zbóż rolnicy na pewno nie mogą być zadowoleni.
- W tym roku zapowiadają się szczególnie niskie - uważa Arkadiusz Stefańczyk.
Obawy rolników potwierdzają informacje z Giełdy Rolnej Ek-Rol w Proszowicach, gdzie w ubiegłym tygodniu ceny pszenicy i jęczmienia mieściły się w widełkach 600-700 złotych za tonę. Przed żniwami było o 10-20 złotych wyższe, dochodząc do 900 zł.
Podczas tradycyjnych obrzędów poszczególne wiejskie delegacje prezentowały swoje dożynkowe wieńce i przyśpiewki. W konkursie na najpiękniejszy wieniec zwyciężył ten przygotowany przez gospodarzy z Nadzowa. Znakiem czasu była natomiast praca w kształcie wozu strażackiego, którą przywiozła ze sobą delegacja z Gruszowa. Miał nawiązywać do trwającej od początku sierpnia plagi pożarów ściernisk, które dotykają powiat proszowicki, ale gminę Pałecznica w szczególności. Podpalacze - bo nikt nie ma wątpliwości, że pożary są efektem celowego działania - dali o sobie znać nawet w dniu dożynek, podpalając ściernisko w Nadzowie. Z kolei w nocy ktoś podpalił stojący przy drodze słomiany element reklamujący dożynki.
- Incydenty pożarowe to chyba jeszcze pozostałość pod dziadkach, którzy uważali, że ścierniska należy wypalać. Natomiast robienie tego dla rozrywki czy żartu jest skrajnie niepoważne i należałoby się mu przyjrzeć - uważa wójt Gaweł.