Stargard: Niepewna przyszłość Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. Powiat może stracić 20 mln. zł. dotacji
Jednostka miała powstać na terenie szpitala przy ul. Wojska Polskiego 27 i świadczyć usługi zdrowotne w modelu całodobowej opieki. Na budowę nowego obiektu leczniczego, wpisującego się w potrzeby lokalnej społeczności, szpital uzyskał dofinansowanie unijne w wysokości 20 milionów złotych. Dodatkowo, projekt uwzględnia zakup wyposażenia medycznego i niemedycznego oraz sprzętu teleinformatycznego.
Inwestycja została oszacowana na ponad 35 milionów złotych, a zakłada się, że w pierwszym roku działalności ZOL przyczyni się do wsparcia 158 pacjentów. Termin zakończenia budowy wyznaczono na 30 czerwca 2026 roku.
Mamy informacje z ministerstwa, że termin zakończenia inwestycji nie zostanie wydłużony - mówiła podczas sesji Rady Powiatu Iwona Wiśniewska, starosta powiatu stargardzkiego. Ta inwestycja jest mieszkańcom naszego powiatu bardzo potrzebna. Jesteśmy w dużym problemie.
Ostrożność wokół przetargu skomentowała przewodnicząca komisji zdrowia i spraw społecznych, Marta Hawrylak, informując radnych Rady Powiatu Stargardzkiego o problemach związanych z oskarżeniem przetargu oraz skierowanych pismach do zaangażowanych stron. Władze powiatu, zaniepokojone ryzykiem negatywnego wpływu na pacjentów, wyraziły chęć szybkiego rozwiązania problemu.
Odnośnie budowy nowego skrzydła stargardzkiego szpitala, to ja osobiście odnoszę od samego początku wrażenie, że te całe pieniądze z KPO - to jedna, wielka ściema - komentuje sprawę radny Tomasz Zbirochowicz. W tym momencie przepraszam za użyty kolokwializm, ale trudno w takiej sytuacji nie nazywać rzeczy po imieniu. W mojej ocenie to wygląda tak, że przyznano nam pieniądze, które od samego początku były obwarowane tak absurdalnym terminem realizacji inwestycji, że najzwyczajniej było to nie do wykonania. Budowa szpitala, to bowiem nie jest postawienie altanki na działce. Tutaj chodzi o ludzkie zdrowie i życie. Niestety ale wygląda na to, że zamiast koła zamachowego naszej gospodarki będziemy teraz przez lata spłacać jachty dla kolesi czy kluby dla swingersów. Trzeba powiedzieć to wprost, jeżeli ministerstwo nie wydłuży terminu inwestycji to zakończy ona żywot na etapie obietnicy, ale jak mawiał klasyk: "Cóż szkodzi obiecać".
Mariusz Malec i Zdzisław Rygiel podzielili swoje obawy co do możliwości zrealizowania projektu, nawet jeśli Krajowa Izba Odwoławcza rozpatrzy odwołanie w sposób pozytywny dla samorządu. Niezbędna jest współpraca firmy z Częstochowy, której oferta wynosiła 28,5 miliona złotych i która może cofnąć skargę, co przywróciłoby szanse na realizację zadania w wyznaczonym czasie.
W piątek wysłaliśmy pismo do KIO, by jak najszybciej rozważono naszą sprawę - mówi Mariusz Malec. Pismo wysłano też do przedsiębiorcy, który zaskarżył przetarg. To uczucie bezsilności pchnęło nas do niestandardowych zachowań i stąd to pismo. Jest to taki akt rozpaczy. Bardzo nam, jako radnym, zależało na tych pieniądzach z projektu i z powodu biurokracji i wymogów proceduralnych czujemy, że je tracimy. Przykre jest też to, że najprawdopodobniej nie zostaną one wykorzystane przez nikogo. Po prostu przepadną.