Nowy przedmiot w szkołach. Ilu uczniów zrezygnowało?
Co zakłada nowy przedmiot edukacja zdrowotna?
Jak czytamy na stronie MEN, nieobowiązkowy przedmiot edukacja zdrowotna, jest realizowany od roku szkolnego 2025/2026:
- w szkołach podstawowych w klasach IV-VIII
- w szkołach ponadpodstawowych: w liceum ogólnokształcącym, technikum oraz branżowej szkole I stopnia.
"Głównym celem przedmiotu edukacja zdrowotna jest kształtowanie kompetencji uczniów związanych z całożyciową dbałością o zdrowie oraz budowanie potencjału zdrowotnego własnego i otoczenia" - czytamy.
Wymagania szczegółowe dotyczące wiedzy i umiejętności ujęte zostały w 11 działach tematycznych:
- Wartości i postawy
- Zdrowie fizyczne
- Aktywność fizyczna
- Odżywianie
- Zdrowie psychiczne
- Zdrowie społeczne
- Dojrzewanie (tylko w szkołach podstawowych)
- Zdrowie seksualne
- Zdrowie środowiskowe
- Internet i profilaktyka uzależnień
- System ochrony zdrowia (tylko w szkołach ponadpodstawowych).
Zajęcia odbywają się w wymiarze 1 godziny tygodniowo przez cały rok szkolny.
Edukacja zdrowotna w szkołach. Biskupi mieli apel do rodziców
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski (KEP) wystosowało list w sprawie nowych nieobowiązkowych zajęć w szkołach. "Apelujemy, abyście nie wyrażali zgody na udział Waszych dzieci w tych demoralizujących zajęciach" - przekazali w liście do rodziców biskupi.
Zdaniem kościelnych hierarchów edukacja zdrowotna "wprowadza do szkoły genderową koncepcję płci" i "nie wspiera młodych ludzi w zaakceptowaniu swojej płci biologicznej", zachęcając młodzież do "odrzucenia swojej kobiecości lub męskości".
"Otwiera w ten sposób drogę do tego, aby dziewczęta identyfikowały się jako chłopcy, a chłopcy identyfikowali się jako dziewczęta. Do tego typu identyfikacji skłania obecne w podstawie programowej pojęcie 'tożsamość płciowa' oraz 'kwestie prawne i społeczne grup osób LGBTQ+'" - zaznaczono w liście do rodziców, wskazując, że taka edukacja będzie prowadzić młodych do decyzji o zmianie płci i "nieodwracalnego okaleczenia ciała".
Kontrowersje z edukacją zdrowotną. Uczniowie rezygnują z zajęć
Od tygodni pojawia się wiele głosów i zapowiedzi, że bardzo duża część uczniów nie będzie uczęszczała na zajęcia. W sobotę na platformie X prezydent Karol Nawrocki napisał m.in., że "szkoła to przede wszystkim miejsce nauki, ale także przestrzeń budowania szacunku dla kultury, tradycji i wartości chrześcijańskich, z których wyrasta nasza cywilizacja".
"W pierwszej kolejności to my, rodzice, mamy prawo do decyzji w sprawie edukacji naszych dzieci i to jest ten moment, kiedy z tego prawa warto skorzystać" - zaznaczył Nawrocki. Poinformował również, że wypisał swojego syna z zajęć.
Pojawia się więc uzasadnione pytanie, jaki procent uczniów uczęszczać będzie na nowy przedmiot?
- Rezygnację z uczestniczenia w edukacji zdrowotnej rodzice bądź pełnoletni uczniowie mogą składać pisemnie w swoich szkołach do 25 września, czyli do jutra. Sami jesteśmy bardzo ciekawi jaki będzie procent osób rezygnujących z zajęć. Musimy jednak dać czas dyrektorom szkół na wpisanie wszystkich danych do ewidencji, czyli do Systemu Informacji Oświatowej. Myślę, że pod koniec września lub na początku października powinniśmy poznać szczegółowe informacje w tej kwestii - powiedziała w rozmowie z portalem i.pl Ewelina Gorczyca, rzeczniczka prasowa MEN.
O nowy przedmiot ministra Barbara Nowacka pytana była w TVN24. Podkreśliła, że edukacja zdrowotna jest potrzebna, a szkoły są gotowe, aby prowadzić zajęcia. Zaznaczyła też, że dyskusje o negatywnym wydźwięku nie wpływają dobrze na atmosferę wokół niego. Pytana o jej oczekiwania względem frekwencji na lekcjach nowego przedmiotu podkreśliła, że nie walczy o frekwencję.
- Jeżeli będzie frekwencja podobna do tej, która była na wychowaniu do życia w rodzinie, to też będzie dobrze - powiedziała.
Na WDŻ uczęszczało ok. 30 proc. uczniów w całej Polsce.