WAŻNE
TERAZ

Czarne chmury nad Macierewiczem. Jest komunikat prokuratury w sprawie immunitetu

Odwołali dyrektora za… gipsową ściankę działową? Nagłe zwolnienia w wejherowskich szkołach

Trójka dyrektorów szkół w Wejherowie i Rumi jeszcze w czerwcu została odwołana w trybie natychmiastowym. Jak sami relacjonują, powody były różne - od wykrytych błędów w arkuszu organizacyjnym (których wcześniej nie zgłaszano) po fakt, że w jednej z klas pojawiła się lekka ścianka działowa. Zwolnieni alarmują, iż decyzja Starostwa Powiatowego nie ma nic wspólnego z działaniem dla dobra społeczeństwa.
Odwołali dyrektora za… gipsową ściankę działową? Nagłe zwolnienia w szkołach średnichCała trójka dyrektorów zapowiedziała, że uchwały zaskarży do wojewody.
Źródło zdjęć: © Polska Press Grupa | Maciej Krajewski
Maciej Krajewski
  • Odwołali dyrektora za… gipsową ściankę działową? Nagłe zwolnienia w szkołach średnich
  • Odwołali dyrektora za… gipsową ściankę działową? Nagłe zwolnienia w szkołach średnich
  • Odwołali dyrektora za… gipsową ściankę działową? Nagłe zwolnienia w szkołach średnich
[1/3] Źródło zdjęć: Polska Press Grupa | Maciej Krajewski / Dziennik Bałtycki/Polskapress

Choć uczniowie cieszą się już wakacjami, dla kadr szkół średnich w powiecie wejherowskim lato jak na razie dalekie jest od spokojnych. Jeszcze przed końcem roku szkolnego trzy placówki musiały się pożegnać ze swymi dyrektorami. Uchwałami Zarządu Powiatu Wejherowskiego w trybie natychmiastowym odwołano Halinę Filińską (PZS nr 2 w Rumi), Jacka Tomczaka (PZS nr 2 w Wejherowie) i Wojciecha Rogockiego (PZS nr 3 w Wejherowie).

Niepokojący sposób zwolnienia dyrektorów zasygnalizowali nam sami nauczyciele. Podkreślają, że decyzja Starostwa ich zaskoczyła, a także wywołała „niepotrzebne zamieszanie i obawy o dalszą pracę”.

- Nie tak to powinno wyglądać - komentują krótko nasi rozmówcy, chcąc pozostać anonimowymi.

Dlaczego ich odwołano?

Mimo zbieżnych terminów odwołania dyrektorów, w każdym z trzech przypadków powody ich zwolnienia były dość odmienne. Dla przykładu Wojciechowi Rogockiemu zarzucono m.in. systemowe akceptowanie długotrwałych urlopów nauczycieli przedmiotów zawodowych, przydzielanie zajęć dydaktycznych osobom bez odpowiednich kwalifikacji, przydzielanie kadrze kierowniczej godzin zastępstw na stałe, a także naruszenie dyscypliny finansów publicznych i zasad gospodarki środkami publicznymi.

Zdaniem byłego już dyrektora PZS nr 3 w Wejherowie w każdym z tych powodów przemilczano bardzo istotne kwestie. Wspomnianych nauczycieli bez stosownych kwalifikacji było dwóch, z czego jeden nawet nie został nigdy zatrudniony, a drugi przeprowadził łącznie 8 godzin lekcyjnych.

- W ciągu roku szkolnego doszło nam wielu uczniów z orzeczeniem o potrzebie indywidualnego nauczania. Nie miałem wyboru i przydzieliłem jednemu uczniowi panią z uprawnieniami pedagoga specjalnego, która była w trakcie studiów z wymaganych przedmiotów, na 3. semestrze - wyjaśnia Wojciech Rogocki.

Jeśli zaś chodzi o urlopy były dyrektor pyta, jak miał inaczej postąpić? Mowa tu o dwójce kucharzy, zatrudnionych na podstawie kodeksu pracy, a nie karty nauczyciela (i zatwierdzonych przez organ prowadzący) po tym, jak nauczyciel przedmiotów gastronomicznych niespodziewanie przeszedł do innej szkoły. Z racji natłoku innych spraw nowo zatrudnieni wpierw wykorzystali płatny urlop, a następnie występowali z wnioskami o urlopy bezpłatne. Późniejsze kontrole wykazały, że ich frekwencja na zajęciach wynosiła 60 i 75 proc. Zdaniem Wojciecha Rogockiego nie mógł on właściwie nic z tym zrobić.

- Skoro są zatrudnieni na umowie o pracę, a kodeks pracy mówi tak, a nie inaczej, to mi nie daje dużego pola do manewru - tłumaczy.

Potencjalne niegospodarne wydatkowanie środków finansowych to natomiast kwestia doraźnych zastępstw za nauczyciela, przebywającego na urlopie. Były dyrektor broni się tym, że zostały one prawidłowo przydzielone, zrealizowane i rozliczone.

Sporna ścianka gipsowa

Długą listę przewinień otrzymał w uzasadnieniu również Jacek Tomczak, dotąd dyrektor PZS nr 2 w Wejherowie - popularnego „Elektryka”. Jak opowiada sam zwolniony, pojawiły się tu np. zarzuty o braku współpracy z członkami Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu Wejherowskiego, którzy prowadzili kontrolę w placówce, a także ogólne działanie na niekorzyść szkoły. Wśród zastrzeżeń były nawet sprawy braku odpowiedniej wentylacji w 120-letnim budynku czy... gipsowej ścianki działowej, jaką postawiono w jednej z klas.

Chodziło dokładniej o pomieszczenie, w którym wcześniej znajdowała się biblioteka. Poprzedniczka Jacka Tomczaka przeniosła ją w inne miejsce, ale początkowo zostawiono tu lekką ściankę, która oddzielała część biblioteczną od czytelni. Z czasem jednak przepierzenie to zlikwidowano, aczkolwiek podział pozostał, tylko tym razem na klasę i pracownię.

- W pewnym momencie pomyśleliśmy, że to nie ma sensu. Lepiej przywrócić taką lekką konstrukcję, zrobić prostą ściankę gipsową - opowiada Jacek Tomczak. - Ale nagle się okazało, że ja na to muszę mieć zgodę konserwatora zabytków.

Zdziwienie było niemałe, gdyż, jak zaznacza były dyrektor „Elektryka”, konserwator zabytków nie zajmuje się wnętrzem.

- Konserwatorowi zabytków podlega nasz układ urbanistyczny i elewacja zewnętrzna. I oni [Starostwo Powiatowe - dop. red.] o tym wiedzieli. Tylko nie przypuszczali, że jestem w stanie tak szybko dostać informację od konserwatora zabytków, który dał mi na piśmie, że ja nie muszę ani zgłaszać, ani mieć zgody na to, żeby wykonać jakiekolwiek działania remontowe wewnątrz. Jego to po prostu, kolokwialnie mówiąc, nie obchodzi. I ja to mam na piśmie - wyjaśnia nasz rozmówca.

Kilkuletnia batalia

Z trójki zwolnionych dyrektorów Jacek Tomczak najkrócej zajmował to stanowisko - 3 lata - ale tego typu batalie prowadził niemal od samego początku.

- Bombardowano mnie na każdym froncie, na jakim się tylko dało. Już w pierwszym miesiącu rozesłano donosy do chyba wszystkich włodarzy miast, że jestem okropnym człowiekiem, szowinistą itp. - mówi odwołany dyrektor.

Pierwsze kontrole uderzały w regulaminy szkoły - regulaminy, których nie zmieniał po objęciu stanowiska i nie było wcześniej do nich zastrzeżeń. Wytyczne za każdym razem wprowadzał, ale stale pojawiało się coś nowego. Byłemu dyrektorowi wytknięto też błędy w arkuszu organizacyjnym na rok szkolny 2022/23 - arkuszu stworzonym przez jego poprzedniczkę.

W donosach na Jacka Tomczaka były również zarzuty, iż jest męskim szowinistą. Jak opowiada, autor lub autorzy tych pism trzykrotnie wspominali o jego „kochankach”.

- Są nawet w tym konsekwentni, bo to zawsze były blondynki. Ktoś ma pewne upodobania - komentuje były dyrektor. - I to są informacje, które na mój temat były rozsyłane do innych szkół.

Po wyborach samorządowych, które przyniosły zmianę władzy w powiecie wejherowskim, donosy miały zacząć wpływać bezpośrednio do samorządu powiatowego właśnie. Był to również powód wszczęcia wspomnianej kontroli w placówce. Członków Komisji Rewizyjnej i ówczesnego dyrektora „Elektryka” poróżniła kwestia tego, do czego mają dostęp przedstawiciele powiatu - Jacek Tomczak odmówił im wglądu m.in. do dziennika elektronicznego czy akt osobowych nauczycieli. Jak tłumaczy, to leży już w gestii kuratorium oświaty, a nie samorządu.

- Wszystko, co w mojej opinii było zgodne z przepisami, ja im to dałem. Nie mogę ryzykować złamaniem przepisów tylko dlatego, że komuś się coś wydaje - mówi były dyrektor.

Na poparcie swojego stanowiska przygotował ekspertyzę prawną. Odpowiedzi ze starostwa jednak nie otrzymał. Poza tym nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o współpracę z organem prowadzącym.

- Jestem na każde wezwanie, zawsze, kiedy czegoś potrzeba, kiedy trzeba coś wyjaśnić. Przychodziłem bez żadnej zwłoki, bez oporów, szczerze i jasno wszystko wyjaśniam, w tym te trudne sytuacje - argumentuje Jacek Tomczak. - Nie przypominam sobie ani jednej sytuacji, w której bym nie współpracował ze Starostwem.

Zarzucane mu działanie na niekorzyść szkoły z kolei wprost nazywa kpiną, na obronę przytaczając wysokie wyniki uczniów „Elektryka”, ich sukcesy w ogólnopolskich konkursach oraz utrzymywaną przez PZS nr 2 ścisłą współpracę z trójmiejskimi uczelniami - Uniwersytetem Morskim w Gdyni, Politechniką Gdańską oraz Akademią Marynarki Wojennej.

- To ja działam na niekorzyść szkoły, kiedy „Elektryk” i jego uczniowie prezentują się w najlepszy z możliwych sposobów? To jest jakaś kpina! Na niekorzyść szkoły działa organ prowadzący, który stale podważa autorytet dyrektora. Autorytet, który wypracowywał on sobie latami - zauważa Jacek Tomczak.

Odwołana po tym, jak złożyła wypowiedzenie

Zarówno Jacek Tomczak, jak i Wojciech Rogocki zostali odwołani uchwałami Zarządu Powiatu Wejherowskiego z 17 czerwca 2025 r. Niemal dwa tygodnie przed nimi - 5 czerwca - ten los spotkał Halinę Filińską, dyrektor PZS nr 2 w Rumi. Sposób był dość nietypowy, gdyż ówczesna dyrektorka kilka dni wcześniej sama złożyła rezygnację.

- Założenie było takie, że przez trzy miesiące, w okresie wypowiedzenia, wprowadzę nowego dyrektora. Ale niestety 5 czerwca dostałam odwołanie w trybie natychmiastowym - mówi Halina Filińska.

Jako powód swojej rezygnacji podaje, iż nie była w stanie dłużej wytrzymać tego, co działo się w jej szkole od ponad roku - ciągłych zastrzeżeń, wytykanych błędów i wręcz poniżania.

- Potrafiono krzykiem wezwać mnie na rozmowę w Starostwie. Uświadamiano mi, jakim jestem beznadziejnym dyrektorem. Ja już w którymś momencie nawet się broniłam przed takimi rozmowami, bo nie miałam na to po prostu siły - relacjonuje Halina Filińska. - Ostatnia rozmowa skończyła się tym, że sobie zdałam sprawę, że moje życie jest ważniejsze, niż próba współpracy z organem, który kompletnie współpracować nie chce.

Odwołanie dyrektor PZS nr 2 w Rumi uzasadniono m.in. błędami w arkuszu organizacyjnym (które, jej zdaniem, nigdy wcześniej nie zostały wytknięte) czy kwestiami nieobecności podczas tegorocznych matur. Jak nam sama tłumaczy, była wtedy chora, wylądowała na SOR-ze, o wszystkim poinformowała szkołę co wicedyrektorzy przekazali dalej radnym z Komisji Rewizyjnej (która prowadziła tu wtedy kontrolę).

- Organ prowadzący przez te wszystkie lata nie dał żadnych wytycznych, które by określały jak i kogo mamy informować o swojej nieobecności - mówi była dyrektorka.

Halina Filińska jest też rozczarowana niemalże zerowym kontaktem z samym starostą Marcinem Kaczmarkiem. Jeszcze w trakcie roku szkolnego sugerowała bowiem, że może zrezygnować ze stanowiska dyrektora. Jak twierdzi wezwano ją na rozmowę, gdy przebywała na zwolnieniu lekarskim. Nie była to jednak rozmowa w cztery oczy ze starostą, bo pojawiła się także Iwona Szczygieł, etatowy członek Zarządu Powiatu, oraz prawnik.

- To nie była rozmowa, w której ja miałam powiedzieć, co myślę. To była rozmowa, podczas której pani Szczygieł cały czas mówiła, jakim jestem nieudolnym dyrektorem - zauważa Halina Filińska.

W trakcie spotkania dyrektor PZS nr 2 w Rumi miała kilkukrotnie sugerować jeszcze, że w takim razie zrezygnuje. Przedstawiciele władz jednak tego nie chcieli.

Przed złożeniem wypowiedzenia Halina Filińska pragnęła jeszcze raz spotkać się ze starostą. Do takowego spotkania nigdy nie doszło. Tym bardziej więc byłą dyrektor oburzyła późniejsza decyzja zarządu.

- Naprawdę trudno mi jest z tym, że po 9 latach bycia dyrektorem takiej szkoły zostałam tak naprawdę zmieszana z błotem. To, co się działo przez tych 9 lat, ile udało nam się rzeczy zrobić - to w ogóle nie miało żadnego znaczenia - podsumowuje.

Dosadniej całe zajście komentuje Jacek Tomczak.

- W ciągu niecałego tygodnia dali pani Halinie Filińskiej decyzję o odwołaniu. Żeby pokazać, gdzie jest jej miejsce. Że nie będzie psuła planu Starostwa - mówi były dyrektor „Elektryka”. - Proszę zwrócić uwagę, jak nieludzkie to jest traktowanie. Już się poddała, napisała wypowiedzenie. Ale nie, trzeba kobietę skopać, pokazać jej, że to my mieliśmy rację.

Czy tak to powinno wyglądać?

Cała trójka odwołanych dyrektorów zapowiedziała, że uchwały zaskarży u wojewody, a także skieruje sprawy do sądu pracy. Jak podkreślają, nie zależy im już właściwie na powrocie na stanowiska, ale przede wszystkim na utrzymaniu reputacji.

- 9 lat bycia dyrektorem to już wystarczająco długo. Mi chodzi o imię - przyznaje Wojciech Rogocki.

Dyrektorzy mają bowiem zastrzeżenia nie tyle do konkretnych punktów w uzasadnieniach, ale do samego trybu, w jakim ich odwołano.

- Nawet, jeżeli część z tych przesłanek byłaby zasadna - że dyrektor po prostu nie sprawdził się w tej roli - to nie jest podstawa do tego, aby odwoływać w trybie natychmiastowym - zaznacza były dyrektor PZS nr 3 w Wejherowie. - Potrafię się do błędu przyznać, pewnie bym zaakceptował taką decyzję. Ale ta metoda działania, która przyjęto wobec nas, to jest wręcz czyste bezprawie.

Podobnie to widzi Jacek Tomczak.

- Wszystkie interpretacje mówią, że nie wolno odwołać dyrektora w trybie natychmiastowym za tzw. całokształt. Ta formuła nawet nie daje mi większych możliwości obrony. Już w Starostwie rozpisują konkurs na nowego dyrektora. A w mojej opinii nie wydarzyło się nic w ostatnich miesiącach, co dałoby im podstawę, żeby tak działać - twierdzi były dyrektor „Elektryka”, który, choć cały czas bronił się przed różnymi donosami, o konkretnych planach jego zwolnienia nigdy nie usłyszał z ust organu prowadzącego. - Jakikolwiek sygnał, rozmowa, stwierdzenie „Panie dyrektorze, idzie Pan w złym kierunku, nie podoba nam się to”. Nie było nic.

Odwołany dyrektor PZS nr 2 w Wejherowie zwraca też uwagę na sam termin zwolnienia - tuż przez zakończeniem roku szkolnego.

- Piszą, że zależy im na dobru ucznia. A co mi zrobili? Odwołali w dniu Rady Klasyfikacyjnej. My tak naprawdę nie wiedzieliśmy, kto w takim razie ma ją poprowadzić! - opowiada Jacek Tomczak. - Mało tego, decyzję wręczyli mi o godz. 12, że od tego dnia nie jestem dyrektorem. A ja od rana podpisywałem pisma...

Byłego dyrektora „Elektryka” cała sytuacja szczególnie niepokoi. Jego zdaniem wiele wskazuje na to, iż powodów odwołania szukano dopiero po podjęciu decyzji w kuluarach. A to aż za bardzo przypomina mu poprzedni system.

- Idziemy w kierunku, w którym urzędnicy zaczynają się zachowywać, jak ci z moich dziecięcych lat. Nie po to przeszliśmy całe lata transformacji, wypędziliśmy komunizm, żeby dziś ludzie wracali do tego typu spraw i mówili, że to jest władza. To są ludzie, którzy maja służyć obywatelom! – mówi Jacek Tomczak. - Ja jestem tutaj dla rodziców i dla uczniów. Jeżeli kuratorium, które mnie ocenia pod względem merytorycznym i jakości prowadzenia szkoły, uważa, że się do tego nadaję, to oni powinni mi zapewnić maksymalnie dobre warunki pracy. A nie rzucać mi kłody pod nogi. Nie jest ich rolą stawać na przekór rodzicom, uczniom, nauczycielom, ogólnie rzecz biorąc społeczeństwu.

Odwołany dyrektor pyta więc: dla czyjego dobra działa Zarząd Powiatu Wejherowskiego?

- Oni są po to, żeby nam, jako obywatelom, ułatwić życie, w tym zapewnić dobre warunki szkoły. Więc jeżeli jest problem z wentylacją to ich zadaniem jest znaleźć jak najszybciej fundusze. Żeby dyrektora nie obciążano już nigdy tego typu zarzutami. To jest ich zadanie, a nie zwalnianie dyrektora, bo oni nie mogą znaleźć pieniędzy - dodaje.

Jak sprawę widzą władze powiatu?

O komentarz zwróciliśmy się również do Starostwa Powiatowego w Wejherowie. Niestety sam starosta od tygodnia nie mógł znaleźć czasu na rozmowę. Pytania przesłaliśmy więc ponownie pocztą elektroniczną. Na odpowiedź czekamy.

W czwartek 3 lipca odbyła się również sesja Rady Powiatu Wejherowskiego, poświęcona zwolnieniom trójki dyrektorów. Zarząd Powiatu przedstawił tu swoje stanowisko, pokrywające się z uzasadnieniami, wręczonymi samym odwołanym. W opinii niektórych uczestników sesji wystąpienie było jednak dość lakoniczne i pozostawiało wiele do życzenia. Tak twierdzi np. poseł Michał Kowalski (PiS), zaproszony na spotkanie przez nauczycieli oraz rodziców, zainteresowanych sprawą.

- Dla mnie ta sytuacja jest niezrozumiała. To są doświadczeni pracownicy z autorytetem, wielokrotnie nagradzani, cieszący się dobrą opinią. Jako poseł chciałbym wiedzieć, jakie są faktyczne przyczyny zwolnienia tych trzech dyrektorów - komentuje parlamentarzysta.

Poseł Kowalski poprosił starostę Marcina Kaczmarka o spotkanie, na którym mogliby omówić konkretne powody odwołania. Ma się ono odbyć w najbliższych dniach.

- Pan starosta zobowiązał się przy całej Radzie, przy wszystkich gościach sesji, że takie spotkanie się odbędzie - dodaje Michał Kowalski.

Wybrane dla Ciebie

Dzieciństwo pełne tragedii. Przez nie Dygant stała się niezniszczalna
Dzieciństwo pełne tragedii. Przez nie Dygant stała się niezniszczalna
Piątkowy targ w Stalowej Woli. Królują czereśnie, truskawek coraz mniej, są pierwsze wiśnie.
Piątkowy targ w Stalowej Woli. Królują czereśnie, truskawek coraz mniej, są pierwsze wiśnie.
Monster trucki ponownie w Radomsku. Widowisko dla fanów motoryzacji
Monster trucki ponownie w Radomsku. Widowisko dla fanów motoryzacji
Ponad 11 milionów złotych dla szpitala w Proszowicach
Ponad 11 milionów złotych dla szpitala w Proszowicach
Bezrobocie rejestrowane na Śląsku. Tu osób bez pracy jest najwięcej
Bezrobocie rejestrowane na Śląsku. Tu osób bez pracy jest najwięcej
Najstarsza cywilizacja Mezoameryki. Historia Olmeków
Najstarsza cywilizacja Mezoameryki. Historia Olmeków
Jak zapewnić efektywne nawożenie azotem w czasie suszy?
Jak zapewnić efektywne nawożenie azotem w czasie suszy?
Skażona woda w gminie Bestwina. Sanepid wykrył bakterie coli
Skażona woda w gminie Bestwina. Sanepid wykrył bakterie coli
Znaleziono samochód i dwa ciała. Policja zatrzymała sześć osób
Znaleziono samochód i dwa ciała. Policja zatrzymała sześć osób
Odebrali pieniądze za materiał siewny. Wiemy komu należy się zwrot
Odebrali pieniądze za materiał siewny. Wiemy komu należy się zwrot
Port Lotniczy Lublin z czerwcowym rekordem. Rośnie liczba lotów
Port Lotniczy Lublin z czerwcowym rekordem. Rośnie liczba lotów
ZUS może wstrzymać Twoją emeryturę, jeśli zapomnisz o tym dokumencie
ZUS może wstrzymać Twoją emeryturę, jeśli zapomnisz o tym dokumencie