Olga Tokarczuk w Gdańsku o maskach, wyobraźni i potrzebie nowej narracji. O czym mówiła noblistka w Centrum św. Jana?
Podczas spotkania w ramach forum “Europa z widokiem na przyszłość” Olga Tokarczuk z dystansem odnosiła się do wizerunku intelektualistki. “Jestem pisarką, nie myślicielką” mówiła. Wspominała, że Nobla traktuje jak maskę, którą czasem chciałaby się pozbyć. Oto pozostałe wątki, jakie poruszyła noblistka w Gdańsku.
Podczas spotkania w Centrum św. Jana w Gdańsku Olga Tokarczuk z dystansem odniosła się do własnego wizerunku i autorytetu, jaki posiada. W tym kontekście wspomniała także o lęku przed wypowiadaniem się publicznie.
- Dziś każde słowo może zostać wyrwane z kontekstu - mówiła jednocześnie broniąc prawa do błędu - “Palnięcie” to przywilej wolności.
Rozmowa nie mogła obyć się bez wątków politycznych. Tokarczuk wyjaśniła, że polityczność rozumie jako działanie na rzecz wspólnoty, a nie samolubną transakcję wyborczą. Literatura, jej zdaniem, jest najgłębszą formą komunikacji i nośnikiem prawdy.
Słuchacze dowiedzieli się też, że wyobraźnia, mit i czułość to dla niej główne narzędzia poznania i rozumienia świata. Tokarczuk mówiła o potrzebie „narratora czwartego rodzaju”, czyli głosu, który pokaże współzależność ludzi i zwierząt.
Wspominając ze słuchaczami własne dzieciństwo, pisarka doszła do wniosku, że tożsamość traktuje jako potencjał - zbiór możliwości, które ujawniają się w różnych momentach życia.
Spotkanie zakończyło się wątkiem o nadziei, którą noblistka interpretuje, jako mechanizm przetrwania i coś, co mimo wszystko w nas trwa.