Opalenie: Zabijając ojca nie działał sam? Podwójna zbrodnia nadal czeka na wyrok. Akta sprawy liczą łącznie 40 tomów
- Żadnego scenariusza nie da się wykluczyć, wszystkie trzeba sprawdzić - mówił "Dziennikowi Bałtyckiemu" na gorąco 25 września 2012 roku, asp. sztab. Dariusz Górski z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie.
Dzień wcześniej, w domu w niewielkiej miejscowości Opalenie w gminie Gniew w powiecie tczewskim znalezione zostały ciała dwojga mieszkańców: 66-letniego Lecha P. i jego 44-letniej partnerki - Justyny R. Oboje zginęli od ran ciętych i kłutych szyi, więc od ciosów, które w uproszczeniu można by określić jako poderżnięcie gardeł, a w mieszkaniu ujawniono wiele krwi.
Morderca zamknął za sobą drzwi
Kobieta po raz ostatni żywa widziana była w domu w czwartkowe popołudnie 20 września, mężczyzna - został jeszcze zarejestrowany przez kamerę monitoringu lokalnego sklepu w sobotę 22 września około godziny 15. Zaś zbrodnię ujawnił syn gospodarza. 30-letni wówczas Bartosz B., który opowiadał, że w niedzielę 23 września bezskutecznie wydzwaniał, a później dobijał się do zamkniętych na klucz drzwi domu, gdzie wrócił nazajutrz wieczorem, by je wyważyć i - jak twierdził - dokonać makabrycznego odkrycia. Na miejsce wezwał policję. Funkcjonariusze zabezpieczyli około 150 śladów oraz analizowali też całą gamę wariantów przebiegu zdarzeń - od rabunku dokonanego przez obcych (być może przyjezdnych robotników pracujących wtedy na pobliskiej budowie mostu przez Wisłę), poprzez porachunki biznesowe (Lech P. był majętnym mężczyzną w przeszłości prowadzącym firmę budowlaną), po nieporozumienia rodzinne.
Bartosz B. był tymczasem jedną z osób, które odmówiły zgody na badanie, nazywanym "wykrywaczem kłamstw", wariografem. Miał jednak alibi: w dniach, gdy mogło dojść do zbrodni (według wyliczeń policyjnych ekspertów i fachowców z Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku pomiędzy 22 a 24 września), przebywać miał w miejscowości położonej kilkadziesiąt kilometrów od Opalenia. Po niemal dwóch latach śledztwo zostało umorzone. Zabrakło bowiem wystarczających dowodów, by wyjaśnić okoliczności tragedii.
CZYTAJ TEŻ: Akt oskarżenia w sprawie podwójnego zabójstwa
Przełom i trzech zatrzymanych przez kontrterrorystów
W 2017 roku do skurzonych akt usiedli specjaliści z - nazywanego "Archiwum X" - Zespołu do Spraw Przestępstw Niewykrytych Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego i Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Jednak na punkt zwrotny przyszło im czekać kolejne, długie pięć lat.
- Przesłuchano dodatkowych świadków, przebadano przy pomocy najnowszych metod zebrane w tej sprawie dowody, skorzystano z analiz biegłych z zakresu m.in. medycyny sądowej - wyliczała w kwietniu 2022 roku komisarz Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa KWP w Gdańsku. - Policjanci ustalili, że związek ze śmiercią pary ma trzech mężczyzn, mieszkańców powiatu starogardzkiego, w wieku 41, 50 i 51 lat. Jednym z nich jest syn ofiary, który z drugim mężczyzną zabił kobietę i swojego ojca, natomiast trzeci z nich za pieniądze pomagał im w tej zbrodni. Dalsze ustalenia prowadzone przez pomorskich śledczych i kryminalnych pozwoliły na zatrzymanie mężczyzn. Jednocześnie do trzech domów na terenie powiatu weszli policyjni kontrterroryści. Podejrzani trafili w ręce mundurowych - dodała.
Proces i zagrożenie dożywociem
- W toku śledztwa ustalono, że syn zamordowanego był z nim skonfliktowany, a tłem konfliktu były kwestie majątkowe - tłumaczyła z kolei półtora roku później, po zakończeniu postępowania prokurator Grażyna Wawryniuk z prowadzącej je Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, wskazując, że najmłodszy z aresztowanych wcześniej mężczyzn usłyszał zarzut zabójstwa ojca, podczas gdy starsi: Krzysztof B. i Piotr J. - udziału w mordzie lub pomocnictwa. Żaden z trzech oskarżonych, zagrożonych karą od 8 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności, początkowo nie przyznawał się do winy.
- Z uwagi na wagę zarzutów i grożącą oskarżonym karę dożywocia sąd orzeka w składzie 5 - osobowym, przy udziale dwóch sędziów i trzech ławników. Wszyscy oskarżeni pozostają tymczasowo aresztowani - relacjonuje sędzia Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Akt oskarżenia wpłynął do sądu w dniu 18 grudnia 2023 roku. Pierwsza rozprawa odbyła się w dniu 12 kwietnia 2024 r. W sprawie dotychczas odbyło się 13 rozpraw, podczas których przesłuchano łącznie 39 świadków. Dodatkowo kolejnych dwóch świadków zostało przesłuchanych przez sąd w miejscu ich zamieszkania. Kolejne rozprawy zaplanowano na 17 września i 16 października bieżącego roku. Sąd planuje przesłuchać kolejnych dwóch świadków oraz rozpoznać wnioski dowodowe obrońców oskarżonych. Obecnie sprawa liczy łącznie 40 tomów akt - dodaje.