Podlasianie rezygnują z edukacji zdrowotnej nie tylko przez światopogląd, ale i kiepską organizację. Zostały ostatnie dni na decyzję
- W naszej szkole mamy po jednym oddziale w roczniku. I na stan obecny w klasach VII i VIII mamy 100 proc. deklaracji, że uczniowie nie będą uczęszczać na zajęcia edukacji zdrowotnej. Natomiast w klasach IV, V i VI wypisanych z tego przedmiotu jest już około 60 proc. uczniów - mówi Mariola Grodzka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 3 w Łapach.
- Na ten moment nie ma takiej klasy, żeby na zajęcia miało uczęszczać 100 proc. uczniów. Większość rezygnuje. Dosłownie po parę osób z klasy będzie uczęszczać na ten przedmiot - przyznaje Dariusz Bossowski, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku.
Nowy przedmiot: edukacja zdrowotna. Rodzice mają ostatnie dni na decyzję
W podobnym tonie wypowiada się Sylwia Sanik, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Dąbrowie Białostockiej:
- Z edukacji zdrowotnej już wypisało się około 70-80 proc. naszych uczniów. Do dnia, kiedy można wypisywać dzieci z tego przedmiotu, mamy jeszcze zaplanowaną wywiadówkę. I myślę, że po niej, będzie wszystko jasne.
Edukacja zdrowotna to przedmiot, który w tym roku szkolnym zastąpił wychowanie do życia w rodzinie. Będzie on nauczany w szkołach podstawowych w klasach IV-VIII i w szkołach ponadpodstawowych w wymiarze jednej godziny tygodniowo. Ma dotyczyć takich zagadnień jak zdrowie fizyczne i psychiczne, relacje społeczne, dojrzewanie, profilaktyka uzależnień, zdrowie seksualne, bezpieczeństwo cyfrowe czy styl życia.
Edukacja zdrowotna jest nieobowiązkowa. A to oznacza, że rodzic, który nie chce, by jego dziecko uczestniczyło w takich zajęciach, musi złożyć pisemną rezygnację dyrektorowi szkoły. Uczniowie pełnoletni mogą zrezygnować samodzielnie. Czasu zostało już mało, bo taką rezygnację można złożyć tylko do jutra, 25 września.
Organizacja zajęć edukacji zdrowotnej pozostawia wiele do życzenia
Wokół tematu edukacji zdrowotnej toczy się burza. Jedni widzą w nim szansę na powiększenie bezpieczeństwa najmłodszych, inni ostrzegają przed ideologią i odbieraniem opiekunom uczniów prawa do ich wychowania. Jak się jednak okazuje, to niekoniecznie kwestie światopoglądowe mają duży wpływ na decyzje rodziców, którzy wypisują z lekcji swoje dzieci. Bardziej chodzi o kwestie... organizacyjne.
Otwarcie żłobka Piątuś w Piątnicy - nowa przestrzeń dla najmłodszych mieszkańców gminy
- Zajęcia mojego syna zostały zaplanowane w piątek, w godz. 14.40-15.25, czyli wtedy, gdy uczniowie mają już za sobą intensywny tydzień nauki i marzą o powrocie do domu. W tym czasie dzieci są zmęczone, a ich koncentracja i zaangażowanie są minimalne. Niestety, sama forma prowadzenia lekcji nie rekompensuje tej trudności - zajęcia nie są dla uczniów wystarczająco atrakcyjne ani angażujące. Decyzję podjęliśmy wspólnie z synem. Zależy mi, aby moje dziecko korzystało z wartościowych treści edukacyjnych, ale uważam, że sposób prowadzenia tych zajęć powinien zostać lepiej przemyślany - mówi mama ucznia siódmej klasy jednej z suwalskich szkół podstawowych.
Edukacja zdrowotna w województwie podlaskim. Kwestie światopoglądowe wcale nie najważniejsze
Dyrektorzy szkół też zauważają, że niekoniecznie sprawy poglądowe decydują o wypisaniu z tego przedmiotu.
- W klasach starszych najczęstszym argumentem jest przeciążenie nauką. Dzieci proszą rodziców, żeby wypisać, bo to ich ostatnia lekcja. Natomiast w młodszych klasach decyzja o wypisaniu często jest rzeczywiście podyktowana przekazami medialnymi. Już 1 września wpłynęło kilka deklaracji informujących o tym, że rodzice wypisują swoje dziecko z tych nieobowiązkowych zajęć - mówi Mariola Grodzka.
- Tak naprawdę w ogóle nie chodzi o treści. Jak robiliśmy zebranie z rodzicami, żeby im je przedstawić, to wręcz byli zaskoczeni, że nie ma w nich nic złego. Mimo to, większość się wypisuje na zasadzie, że ja nie będę chodził, bo kolega czy koleżanka też nie będzie chodzić - przyznaje Sylwia Sanik.
Dyrektorzy nie ukrywają, że tak duża liczba rezygnacji z edukacji zdrowotnej będzie wiązała się dla nich z dużym zamieszaniem organizacyjnym. Np. z tym, że zabraknie godziny nauczycielowi w przypadku, gdy z danej klasy nikt nie będzie chodził na zajęcia. Albo z taką sytuacją, że zajęcia edukacji zdrowotnej zaplanowane w środku dnia spowodują przymusowe "okienko" dla uczniów.