Powiat proszowicki: Edukacja zdrowotna. Rodzice uczniów podzieleni
W dwóch szkołach podstawowych w samych Proszowicach proporcje wyglądają odmiennie. W Szkole Podstawowej nr 2 na 255 uczniów klas IV-VIII chęć rezygnacji z zajęć edukacji zdrowotnej wyrazili rodzice 98 uczniów. Pozostali, czyli 157, będą brali w zajęciach udział. W przypadku jednej klasy chęć udziału w zajęciach wyraziło 100 procent uczniów.
W Szkole Podstawowej nr 1 jest inaczej. Tutaj na 241 uczniów klas starszych, 100 będzie na zajęcia chodzić, a 141 nie. Jest też jedna klasa, w której na zajęcia edukacji zdrowotnej nie będzie uczęszczał ani jedne uczeń.
Podobnie jak w proszowickiej "dwójce" propozycje wyglądają w Szkole Podstawowej w Koszycach. Tu również w wyraźnej większości są ci, którzy na zajęcia z nowego przedmiotu chodzą. Jest ich 78, podczas gdy w przypadku 49 rodzice zadeklarowali rezygnacje. Tu również jest klasa, w której rodzice w komplecie zgłosili chęć uczestnictwa ich dzieci w zajęciach.
- Zorganizowaliśmy spotkanie z nauczycielami, którzy będą uczyć nowego przedmiotu. Wszystko to są pedagodzy z wieloletnim stażem, doskonale rodzicom znani. Myślę, że miało to duży wpływ na pozytywny w większości stosunek do przedmiotu - przekonuje dyrektor SP w Koszycach Aneta Dziedzic.
W Szkole Podstawowej w Ostrowie na edukację zdrowotną chodzi 62 procent uczniów, a wypisało się z niej 28 procent (17 osób). Jeszcze większą przewagę uczniów, którzy będą brać udział w zajęciach odnotowano w SP Radziemicach, gdzie zrezygnował tylko co piąty. Z ogólnej liczby 100, z zajęć wypisało się 21. Mimo to dyrektor Paweł Zagórski odczuwa lekki niedosyt.
- Myślałem, że tych rezygnacji będzie jeszcze mniej - mówi.
Na przeciwnym biegunie jest SP w Nowym, Brzesku. Tu z kolei zdecydowanie przeważają uczniowie, którzy z nowego przedmiotu zrezygnowali. Jest ich 120, czyli prawie 80 procent. Odmienne zdanie mają rodzice 33 dzieci. Dyrektor szkoły Magdalena Doniec zwraca uwagę, że wśród tych, którzy zrezygnowali, dominują uczniowie najstarszych klas, czyli siódmej i ósmej.
Według zapewnień dyrektorów szkoły nie prowadziły w sprawie edukacji zdrowotnej kampanii negatywnej, ani pozytywnej.
- Zorganizowaliśmy spotkanie informacyjne z rodzicami, na których nauczyciele przedmiotu prezentowali czego dzieci będą się na nich uczyć. Na tej podstawie sami podejmowali decyzję - to najczęściej słyszana odpowiedź.
Jak się dowiedzieliśmy wśród powodów odmowy udziału w zajęciach dominowały dwa. Pierwsza to kwestie światopoglądowe. Do rezygnacji z uczestnictwa w zajęciach namawiali biskupi w listach odczytywanych w kościołach podczas mszy. Przekonywała do tego też część polityków.
- Według mnie w wielu przypadkach rezygnacja z edukacji zdrowotnej ma charakter pewnej deklaracji politycznej rodziców - słyszymy od jednej z nauczycielek.
Kwestia druga jest bardziej przyziemna. Rezygnacja wynikała z chęci odciążenia uczniów. Zdarzają się bowiem przypadki, że zajęcia odbywają się dopiero na ósmej godzinie lekcyjnej. Dotyczy to zwłaszcza klas najstarszych, gdzie zajęć jest najwięcej.
- Z jednej strony rozumiem, że uczniowie są obciążeni, ale jeżeli kończą naukę po sześciu lekcjach, a na siódmej wolą czekać na świetlicy na autobus, niż iść na zajęcia, to znaczy, że kierują nimi inne powody - mówi dyrektor SP w Koniuszy Dorota Szopa. W tej szkole na nowy przedmiot chodzi 51 uczniów, a 78 z niego zrezygnowało.
Nasi rozmówcy zwracają przy tym uwagę, że choć uczniowie rzeczywiście mają dużo zajęć, to na lekcje wychowania do życia w rodzinie, które również miały charakter dobrowolny, zdecydowana większość uczniów jednak chodziła. Poza tym ze szkolnego harmonogramu wypadła jedna lekcja religii tygodniowo.