Pożar w Żorach. Powód? Wielki wybuch butli z gazem. Zniszczonych zostało aż osiem budynków
Wracamy do czwartkowego, groźnego pożaru w Żorach. 3 lipca, późnym popołudniem nad kolejową zawisł słup dymu. O godz. 17.30 służby zostały poinformowane o pożarze w pobliżu skupu złomu. Wstępne ustalenia policji mówią o tym, że ogień pojawił się w przydomowych tujach, a następnie rozprzestrzenił się na pobliskie budynki.
Jako pierwsi na miejsce dojechał młodszy aspirant Sebastian Gajda oraz młodszy aspirant Konrad Kucharski. Od razu zaczęli ewakuować ludzi z pobliskich budynków – wyprowadzono aż 20 osób na zewnątrz. Pożar dynamicznie się rozwijał.
– Ogień zajął pomieszczenia gospodarcze znajdującego się w pobliżu punktu skupu złomu, a wysoka temperatura doprowadziła do wybuchu składowanych w pobliżu butli gazowych i akumulatorów – informuje żorska komenda policji.
Jedna z osób, która sama chciała gasić ogień, została poparzona. Medycy zajęli się jej ranną ręką i nogą. Na miejsce akcji skierowano aż 13 zastępów straży pożarnej. Część z nich ściągnięto z okolicznych miast.
Spore straty i 33-letni podpalacz?
Straty są spore. Uszkodzonych (głównie drzwi i okna) zostało aż osiem budynków. Spłonął także dostawczak, którym prawdopodobnie transportowano wspomniane butle z gazem. Policja wyjaśnia okoliczności. Zatrzymano 33-latka, który "może mieć związek z wybuchem pożaru".
Policja informuje ponadto, że ratusz zaoferował mieszkańcom najbardziej zniszczonych domów lokale zastępcze. Ci jednak wolą mieszkać w dotychczasowej lokalizacji.