Poznań: Najszczuplejsze miasto w Polsce, ale... nie ma się z czego cieszyć. Lekarka tłumaczy, dlaczego
Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że 56 proc. poznaniaków ma na nadwagę lub otyłość. Mimo to jest to najniższy współczynnik w Polsce. Rozpatrywać ten wynik jako sukces czy nie ma się z czego cieszyć?
Obawiam się, że to drugie. Oznacza to, że co druga osoba jest obarczona nadwagą lub chorobą otyłościową. Co więcej - wiele z tych osób ma już powikłania otyłości. U dorosłych to najczęściej nadciśnienie, cukrzyca, choroby zwyrodnieniowe stawów, ograniczenie mobilności. To ogromny problem społeczny, z którym musimy sobie poradzić. Osoby otyłe są obarczone o wiele większą chorobowością. Wobec tego o wiele mocniej eksploatują system opieki zdrowotnej i ubezpieczeń społecznych niż osoby z prawidłową wagą. W dodatku wszelkie powikłania i problemy wynikające z choroby otyłościowej sprawiają, że taka osoba jest o wiele bardziej wymagającym pacjentem niż osoba szczupła.
Gdyby jednak uznać ten wynik za sukces lub jego zwiastun - potrafi pani wytłumaczyć, dlaczego Poznań jest najszczuplejszy w Polsce?
Trudno ocenić jednoznacznie. Na pewno na ogólny stan zdrowia wpływa świadomość, programy edukacyjne, dostępność leczenia i profilaktyki. Ważna jest też liczba centrów sportowych, basenów czy choćby terenów, które umożliwiają spacerowanie. Bez zaangażowania środków finansowych, aktywności można zażywać w parkach czy korzystając ze ścieżek rowerowych, a Poznań jest w nie bogaty. Na naszych ulicach widać mnóstwo rowerzystów, biegaczy, spacerowiczów, osób uprawiających nordic walking. Wobec tego Poznań ze wszech miar jest miastem przyjaznym, żeby dbać o swoją masę ciała.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Dostrzega pani zmianę świadomości? Ludzie traktują otyłość jako chorobę, a nie wyłącznie kwestię estetyczną?
Świadomość rośnie, a praca, którą wykonują lekarze rodzinni, pielęgniarki środowiskowe, interniści sprawia, że społeczeństwo zaczyna postrzegać otyłość jako chorobę. My - lekarze, zmieniliśmy nomenklaturę. Dziś zdecydowanie mówimy o chorobie otyłościowej, a to uświadamia ludziom, że można jej zapobiegać lub później leczyć. Także coraz większa dostępność leków sprawia, że więcej osób korzysta z terapii, z coraz lepszym skutkiem radząc sobie z chorobą otyłościową.
56 proc. dorosłych poznaniaków ma obecnie nadwagę lub otyłość, a tymczasem rośnie kolejne pokolenie. Ten odsetek także będzie rósł?
Wszystko zależy od tego, jak podejdziemy do opieki zdrowotnej nad najmłodszą populacją. Dzieci przejmują od rodziców i opiekunów nawyki w zakresie odżywiania, aktywności sportowej, codziennego rytmu i higieny życia. Im bardziej świadomych dorosłych mamy w Poznaniu, tym bardziej świadome rosną dzieci. Jeśli dodatkowo edukujemy je w szkołach czy w trakcie konsultacji z lekarzami, na ten problem kieruje się coraz większa uwaga. To nie pozostaje bez wpływu na rodziców i dzieci. W ten sposób mamy szansę je uchronić, a część wyleczyć z choroby otyłościowej, jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości.
Rodzice godzą się z tym, że ich dzieci mają problem z wagą, czy raczej temu zaprzeczają?
Jak wspominałam - świadomość jest coraz wyższa. W dodatku w Wielkopolskim Centrum Pediatrii prowadzimy program profilaktyki i leczenia choroby otyłościowej u dzieci i młodzieży. Od momentu jego uruchomienia w przeciągu niespełna dwóch tygodni zapełniło się 200 przygotowanych przez nas miejsc. Pacjenci byli kierowani z poradni lekarzy rodzinnych, ale też prywatnych zgłoszeń od rodziców. Program umożliwia nam nadzór nad dziećmi oraz monitorowanie ich postępów w redukcji masy ciała przez rok. Zapewniamy też wsparcie psychologa i dietetyka dla nich i ich rodziców.
W czasie inauguracji programu sami wspominaliście, że dzieci w Polsce tyją najszybciej w Europie. Jakie są główne przyczyny?
Nawyki żywieniowo-ruchowe wyniesione z domu i zbyt duża ilość czasu spędzana przed ekranami, zamiast na podwórku. W ciągu ostatnich kilkunastu lat zmieniło się to diametralnie. Obecnie na nowo musimy nauczyć dzieci aktywności fizycznej. Dzienna norma ruchu wynosi od 40 minut do godziny, a w wielu sytuacjach i tak jest to nie do osiągnięcia. Dzieci kończą szkołę, biegną z jednych zajęć na drugie, a po powrocie do domu zasiadają przed ekranami lub do książek i nauki. Właściwie nie mają przestrzeni na swobodną zabawę na świeżym powietrzu.
Wobec tego w jakim kierunku idziemy? Osób mających problemy z wagą będzie przybywać czy są jakieś pozytywy?
Jest światełko w tunelu, bo budujemy społeczną świadomość, że otyłość to choroba, której można zapobiegać i leczyć. Dużą rolę odgrywają akcje profilaktyczne i edukacyjne, ale też bardzo ważna jest edukacja zdrowotna w szkołach. Chodzi o to, żeby dzieci wiedziały, jakie konsekwencje będzie dla nich powodował choćby brak ruchu. Potrzebujemy ogólnopolskich, wielokierunkowych programów po to, by móc wpłynąć na to, co będzie się działo z ludźmi, którzy teraz są dziećmi, ale za kilka lat będą młodymi dorosłymi. Czy wprowadzimy ich w dorosłość z obciążeniem nadmiaru kilogramów i powikłań otyłości, czy też uda nam się to zahamować i zaczną z czystą kartą.