Prezent dla nauczyciela to miły gest czy niepotrzebny obowiązek? Rodzice podzieleni
Już w piątek, 27 czerwca koniec roku szkolnego. Tradycyjnie to właśnie wtedy nauczyciele otrzymują od uczniów i ich rodziców drobne upominki. Kwiaty, bombonierki, książki, czasem coś bardziej okazałego. Ale czy dawanie prezentów to konieczność? Temat prezentów dla nauczycieli wraca co roku jak bumerang, z jednej strony jako wyraz uznania i sympatii, z drugiej jako przedmiot publicznych debat i rodzicielskich dylematów. Dawać czy nie dawać? I jeśli tak to co i za ile?
W wielu szkołach rodzice i uczniowie mają głęboko zakorzeniony zwyczaj wręczania prezentów na zakończenie roku szkolnego. I choć coraz częściej słychać głosy, że „przecież nauczyciele dostają za swoją pracę wynagrodzenie”, to jednak spora część rodziców wciąż uważa, że drobny upominek to miły, symboliczny gest.
-Koncepcje są różne, ale zestaw złotej biżuterii to chyba największa ekstrawagancja, z jaką się spotkałam. Mnie to szokuje i trochę śmieszy. To jakieś dzikie obyczaje, nawet nie wiem skąd. W PRL-u każdy po prostu szedł z kwiatkiem. Teraz większość rodziców mówi: „bo wypada”. Moim zdaniem, właśnie nie wypada. Gdybym miała to wręczać, czułabym się zażenowana. To po prostu wstyd- mówi pani Jola, mama ucznia szkoły podstawowej w Dębicy.
-Zawsze dokładałam się do składkowego prezentu dla nauczyciela. Uważam, że to miły zwyczaj. Moje dzieci też zawsze szły z czekoladkami do wybranych nauczycieli, same chciały, więc nie było problemu. Nie zbiednieję, a miło jest komuś sprawić przyjemność- komentuje inna mama.
-Nasza wychowawczyni naprawdę się stara. Angażuje się, rozmawia z dziećmi, organizuje wycieczki. Jeden bukiet i karta podarunkowa za 150 zł, to nie wielki wydatek. Klasa liczy 28 uczniów, składamy się po 11 zł. - mówi pani Edyta, członkini trójki klasowej jednej z rzeszowskich szkół.
Podobnie uważa pani Monika, mama ucznia z 5 klasy:
-My dajemy symboliczną różę i coś słodkiego. To nie o wartość materialną chodzi. Dzieci wiedzą, że dobrze jest komuś podziękować. I to je uczy szacunku i empatii.
Kiedy kończy się etap, prezent jest droższy
W klasach, które żegnają się na dobre z wychowawcą, np. w ósmej klasie, prezenty bywają bardziej rozbudowane.
-Córka kończy ósmą klasę, więc oprócz prezentu dla wychowawczyni będą drobiazgi dla nauczycieli przedmiotowych. Mamy komers, będą kwiaty, upominki. Składka wyniosła 300 zł na dziecko, ale to za wszystko: catering, kwiaty i prezenty. Wychowawczyni otrzyma eleganckie pióro z grawerem oraz ramkę z narysowanymi serduszkami i imionami wszystkich uczniów. Ma to być pamiątka- mówi pani Ewa, mama 14-letniej Julii.
Co o tym sądzą nauczyciele?
Wielu nauczycieli podkreśla, że nie oczekują prezentów. Nie chcą stawiać rodziców w niezręcznej sytuacji, mają świadomość kosztów i wcale nie potrzebują materialnych podziękowań.
-Kiedyś dostałam kartkę z podpisami całej klasy i zabawnymi cytatami z lekcji. To było coś! Co roku dostaję też kwiaty, czasem książkę, bo uczniowie wiedzą, że kocham czytać. Ale karty prezentowe? Jestem przeciwna, czuję się wtedy niezręcznie - przyznaje pani Katarzyna, wychowawczyni klasy szóstej.
Popularne pomysły na drobne prezenty
Rodzice zgodnie przyznają, że prezent nie musi być drogi. Najpopularniejsze wybory to: bukiet kwiatów, książka, słodycze, kubek z dedykacją, pióro z grawerem, zestaw do kawy lub herbaty, fotoksiążka. Od jakiegoś czasu na prezent chętnie wybierane są również karty podarunkowe. Do sklepów odzieżowych, obuwniczych, perfumerii lub jubilera. Plus takiego rozwiązania jest taki, że to obdarowany wybiera sobie prezent, a karta nie musi być droga.
-100, 200 złotych w zupełności wystarczy- mówi mama, ucznia z klasy VII.
- W zeszłym roku zrobiliśmy klasową fotoksiążkę z całego roku. Każde dziecko napisało jedno zdanie, za co dziękuje. To był prawdziwy hit. Koszt na ucznia wyniósł 50 zł - dodaje pan Marcin, tata siódmoklasisty.
Największym prezentem, jak przyznają sami nauczyciele, jest uśmiech ucznia i świadomość, że zrobiło się coś ważnego.
