Proszowice: Niedopilnowane psy straszą. Zaatakowały nawet pielgrzymów
- Informacje o tym, że pozostawione przez nadzoru psy atakują pieszych czy rowerzystów, docierają do nas nagminnie. Zwykle nie są to oficjalne zgłoszenia, po których musielibyśmy wszcząć postępowanie mandatowe, ale po prostu informacje, że taki problem istnieje. W ubiegłym tygodniu mieliśmy dwa przypadki pogryzienia pielgrzymów przez pozostawione bez nadzoru psy. Poszkodowani nie odnieśli jakichś poważnych obrażeń, ale musieli zostać opatrzeni - mówi zastępca komendanta powiatowego policji w Proszowicach mł. insp. Marcin Laskosz.
Policja przypomina, że to właściciel psa odpowiada za niego i za ewentualne szkody, jakie może wyrządzić. Dlatego posesje, na których znajdują się zwierzęta, powinny być zamknięte w taki sposób, aby uniemożliwić psu wydostanie się poza ich obręb. Niestety, zwłaszcza na terenach wiejskich, jeszcze ciągle zdarza się, że psy mają możliwość swobodnego opuszczania posesji. Czworonogi wychodzą zarówno na drogi jak i ścieżki rowerowe. Zgłoszenia o podobnych zdarzeniach pochodziły m. in. z miejscowości Szklana, przez którą przebiega trasa EuroVelo 11. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że w rejonie tego odcinka trasy często biega swobodnie duży pies w typie owczarka niemieckiego.
- Pies według zapewnień właściciela jest łagodny, ale on wcale nie musi ugryźć. Wystarczy, że pobiegnie w kierunku jadącego na rowerze dziecka, czy nawet osoby dorosłej i może dojść do wypadku - mówi nam użytkowniczka trasy, prosząc o zachowanie anonimowości.
- Ja sam przestałem jeździć na rowerze jakieś trzy lata temu właśnie ze względu na niedopilnowane psy - przyznaje komendant Laskosz.
Krzysztof Wojtusik, jeden z liderów grupy Rowerowe Rajdy Proszowice mówi, że w czasie zorganizowanych wyjazdów rowerowych, do incydentów z udziałem psów nigdy nie dochodziło. Natomiast jeżdżąc prywatnie zetknął się z takimi sytuacjami.
- Taki pies, który biegnie za rowerem, nawet ujadając, sam z siebie raczej nie stanowi wielkiego zagrożenia. Natomiast naprawdę niebezpieczne jest to, że rowerzyści często ze strachu reagują w takich sytuacjach nerwowo. To z kolei może skutkować upadkiem, czy wjechaniem pod jadący samochód. Dlatego tak ważne jest, aby uświadamiać właścicielom posesji, żeby ich psy nie miały możliwości wybiegania poza ich obręb - słyszymy.
Kilkanaście lat temu na terenie powiatu takie zdarzenie zakończyło się tragicznie. W Łyszkowicach rowerzystka zaatakowana przez niedopilnowanego psa upadła i na skutek odniesionych obrażeń zmarła.
Z problemem pozostawionych bez nadzoru psów styka się również biegacz i triathlonista Łukasz Szaporów, który podczas treningów został kilka razy zaatakowany.
- Miałem z tym problem w Koniuszy i w Opatkowicach. W pierwszym przypadku sprawę udało się załatwić po interwencji dzielnicowego. W drugim właściciel w żaden sposób nie reagował, brama na posesję cały czas była otwarta i w końcu musiałem agresywne psy potraktować gazem. Od tamtej pory mam spokój. Generalnie jednak widzę, że w ostatnich latach ten problem jest mniejszy niż dawniej. Mam wrażenie, że właściciele zwierząt coraz lepiej zdają sobie sprawę, jakie obowiązki na nich ciążą - przekonuje.
A te obowiązki jasno definiuje artykuł 431. kodeksu cywilnego, który mówi:
- kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy zabłąkało się lub uciekło.
W przypadku pogryzienia przez psa jego właścicielowi zwierzaka grożą poważne konsekwencje. Jeśli osoba pogryziona doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ma prawo żądać od właściciela zwierzęcia całkowitego lub częściowego naprawienia szkody. Chodzi o wypłatę odszkodowania lub zadośćuczynienia. Jeśli zachowanie psa doprowadzi do tego, że ofiara będzie skazana na kalectwo, właścicielowi grozi nawet kara pozbawienia wolności.