Przejście podziemne w Zakopanem. Windy nie działają od trzech lat
Chodzi o przejście podziemne, która ma ułatwiać pieszym przedostanie się z Krupówek na targ pod Gubałówkę. Powstało w 2009 roku. Powodem jego budowy był fakt, że wcześnie piesi przechodzili przez pasy na ulicy Nowotarskie wstrzymując ruch.
Na potrzeby przejścia przeniesiona została karczma Redykołka, co wywołało liczne protesty jej właścicieli. Gdy w końcu budowa się zakończyła, szybko okazało się, że piesi… mają nową inwestycję w poważaniu. I dalej przechodzą przez jezdnię, tyle że poza pasami.
- I do tej pory tak jest. Wielu ludzi przebiega przez jezdnię w miejscach niedozwolonych. Co więcej, obserwuję także rodziny z małymi dziećmi w wózkach, które w ten sposób przechodzą na drugą stronę – mówi pan Przemysław, pracujący na co dzień w sąsiedztwie przejścia podziemnego.
Potem okazało się, że pękają wielkie szyby nad zadaszeniem przejścia, zaczęły odpadać kamienne stopnie. Aż w końcu zaczął się serial pod tytułem „Winda nie działa”.
Ludzie zacinali się w środku
W ostatnich latach wielokrotnie zdarzało się, że do przejścia podziemnego była wzywana straż pożarna. Okazywało się bowiem, że piesi zacinali się w windzie. Ta się zatrzymywała w połowie z uwięzionymi ludźmi.
Ostatecznie trzy lata temu winda została unieruchomiona. Pojawiła się kartka „winda nieczynna” i tak mamy do dzisiaj.
Przez taki stan rzeczy największy problem mają rodziny z małymi dziećmi, jak i osoby starsze. Idą za wskazówkami w kierunku widny, a tak niemiła niespodzianka. – I czeka nas trening. Dźwiganie wózka w dół po schodach, a potem w górę na drugiej stronie przejścia. Powinni naprawić te windy, bo jest dużo takich rodzin jak my, które chętnie by skorzystały. Pół biedy z wózkiem dziecięcym. Gorzej z osobą niepełnosprawną na wózku inwalidzkim. Bo to jest już dużo większy ciężar – mówi Adam, którego spotkaliśmy w przejściu dźwigającego wózek dziecięcy.
- Goście narzekają na te niedziałające widny. Przychodzą do sklepu i to mówią. Ja nie rozumiem dlaczego miasto od tak długiego czasu nie może naprawić tych wind. Przecież są one przydatne dla dla wielu osób – mówi Grzegorz Bochnak, prowadzący sklep przy ul. Kościeliskiej.
Będzie remont przejścia. Windy… znikną
Teraz urząd miasta ogłosił, że zostało wszczęte postępowanie w sprawie ustalenia lokalizacji inwestycji celu publicznego. Jak czytamy dalej, chodzi o „rozbudowę przejścia podziemnego; zakres inwestycji obejmuje dwie zadaszone pochylnie prowadzące do przejścia podziemnego od strony ul. Krupówki i od strony ul. Na Gubałówkę wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną oraz likwidację wind”.
Agnieszka Święty, naczelnik wydziału drogownictwa i transportu wyjaśnia, że windy zostały wyłączone z użytkowania decyzją Transportowego Dozoru Technicznego. – W tej chwili przygotowywana jest dokumentacja przebudowy przejścia. Projektant ma nam przedstawić trzy warianty modernizacji. Jeden z nich zakłada likwidację wind i szybów windowych – mówi naczelniczka.
Jeśli windy zostaną zlikwidowane, powstanie pochylnia. Możliwe jest także rozwiązanie, że powstanie jedna pochylnia – od strony Gubałówki (bo od strony Krupówek jest mało miejsca, a na dodatek jest potok). W takim układzie od strony Krupówek winda będzie musiała pozostać. – Dlatego trzeci wariant to modernizacja szybów, by wstawić nowe dźwigi wind – mówi Agnieszka Święty.
Urzędniczka dodaje, że cały problem z widami przy przejściu polega na tym, że były one mocno eksploatowane i liczą sobie już 16 lat. – Problem jest z szybami, które nie są szczelne. Dostaje się tam woda, co powodowało, że elementy dźwigów ulegały szybkiej korozji – mówi urzędniczka. Dodatkowo okazało się, że przesiąka woda z gruntu.
Doszło do tego, że zgniły nawet podłogi w kabinach wind, co ponoć miało zaskoczyć nawet firmę, która wykonała windy.
Pochylnie? „To będzie niezła jazda”
Pomysł na pochylnie nie wszystkim przypada do gustu.
- Przede wszystkim wejście od strony Krupówek jest bardzo strome. Ja sobie nie wyobrażam, by zrobić tam pochylnię. To będzie ostra jazda zwłaszcza zimą, gdy spadnie śnieg i zmrozi wszystko. Boję się, że tam może dojść do niejednego wypadku – mówi pan Przemysła. Dlatego jego zdaniem miasto powinno wyremontować szyby i zainstalować nowe windy.
- A jak będzie chcieli pochylnie, to niech od razu dogadują się z naszym szpitalem, by w podziemiu zrobić stały dyżur dla ratowników medycznych. A tak na poważnie, oby tylko te nasze windy nie stały się takim niekończącym się serialem jak z ruchomymi schodami na dworcu autobusowym w Krakowie. Nie działały one aż sześć lat – mówi z przekąsem pan Przemysław.