Rybnik: Naczelny Sąd Administracyjny stanął po stronie Marcina Kozy
Marcin Koza, właściciel klubu Face2Face w Rybniku wygrał z Sanepidem przed sądem
Wprawdzie - jak wynika ze statystyk - liczba zachorowań na COVID-19, ponownie miała w ostatnim czasie wzrosnąć, czas, kiedy koronawirus szalał najmocniej, zdaje się być już przeszłością.
Teraźniejszością są natomiast sądowe postępowania, które toczą się w sprawach Marcina Kozy, właściciela klubu Face2Face w Rybniku. Przypomnijmy, że to właśnie ten klub mimo wprowadzonych ograniczeń, funkcjonował.
Według sanepidu było to niezgodne z prawem. Zgoła inaczej widział to Marcin Koza, uważając wprowadzone przepisy za niekonstytucyjne. I właśnie taką opinię podzielił Naczelny Sąd Administracyjny (NSA).
Sąd stanął po stronie przedsiębiorcy z Rybnika, umarzając postępowania, w których sanepid nałożył na Marcina Kozę zakaz prowadzenia działalności klubu Face2Face, a także nałożył na niego karę finansową w wysokości 30 tysięcy złotych.
- Postępowania zostały umorzone - mówi o decyzji NSA, Marcin Koza, dodając, że Naczelny Sąd Administracyjny nakazał też Sanepidowi zwrócić mu wspomniane 30 tysięcy złotych.
Teraz to Marcin Koza chce pozwać Sanepid. "Będę wymagał odpowiedzialności od urzędników"
Zakończenie spraw przed NSA nie kończy sądowych batalii Marcina Kozy i Sanepidu. Teraz rola ma się jednak odwrócić i to właściciel klubu Face2Face wytoczy sprawę instytucji.
- Będę wymagał odpowiedzialności od urzędników. Będę składał zawiadomienie do prokuratury z artykułu 231 i 271 przeciwko tutejszemu (rybnickiemu - przyp. red) dyrektorowi sanepidu - zapowiada Marcin Koza, który dodaje, że waha się również w kwestii wytoczenia sprawy Wojewódzkiemu Inspektorowi Sanepidu, a także jego poszczególnym pracownikom.
Kilka postępowań w sprawach Marcina Kozy toczy się jeszcze przed sądami
Jednocześnie, są jeszcze inne postępowania w sprawach Marcina Kozy, które nadal się toczą. Jedno z nich prowadzi sąd w Katowicach. Właścicielowi klubu Face2Face zarzuca się naruszenie nietykalności cielesnej policjanta podczas protestu przed budynkiem Sanepidu w Katowicach.
- W toku postępowania okazało się, że sytuacja jest zupełnie odwrotna - wskazuje natomiast Marcin Koza, sugerując, że i w tej sprawie liczy on na korzystne dla siebie rozstrzygnięcie.
Kolejna sprawa związana jest z kolei z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez policjantów. Zawiadomienie w tej sprawie złożył Marcin Koza. I choć prokuratura zadecydowała o jej umorzenie, właściciel klubu Face2Face złożył w tej kwestii odwołanie.
W lipcu w sprawie Marcina Kozy zapadł wyrok przed Sądem Okręgowym w Rybniku. Dla właściciela Face2Face był korzystny
Najgłośniejsza sprawa z udziałem Marcina Kozy, która prowadzona była przed sądem dobiegła już jednak końca. W lipcu, rybnicki Sąd Okręgowy uniewinnił go od zarzutu sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, w związku z otwarciem klubu Face2Face.
- Sprawiedliwości stało się zadość. Sąd dostrzegł prawdziwe przesłanki, które leżały u podstaw zachowania pana Marcina. Prokuratura nie obroniła swojego aktu oskarżenia - mówiła wówczas Anna Radejewska, adwokat reprezentująca Marcina Kozę przed sądem.
- Obroniłem swój biznes zgodnie z prawem. Choć muszę przyznać, że to nie tylko biznes, ale mój dom i sposób na życie - podkreślał po zwycięskim procesie, Marcin Koza.