Rzeszów: Święty Mikołaj, który puka do szpitalnych okien. Piąty rok nadziei i uśmiechu
To wyjątkowy dzień, na który czekają nie tylko najmłodsi pacjenci, ale także ich rodzice, lekarze i cały personel. Już piąty rok z rzędu Święty Mikołaj - wspierany przez wolontariuszy i służby - podjeżdża pod szpitalne okna, aby choć na chwilę rozświetlić trud codzienności dzieci zmagających się z chorobą.
Pierwszy taki jarmark w historii. "Zaskoczył mnie rozmach"
Jak podkreśla Anna Lipska, prezes Fundacji z Miłości do Życia jedna z organizatorek akcji:
Choć formuła wydarzenia pozostaje od lat podobna, to zmienia się jedno:
rośnie liczba darczyńców i wolontariuszy, a wraz z nią determinacja, by wywołać uśmiech na twarzach najmłodszych.
Za każdym z tych uśmiechów kryje się inna, często bardzo trudna historia. Historie dzieci, które zmagają się z chorobami; historie rodziców, którzy cierpią razem z nimi i nieustannie walczą o każdy lepszy dzień. Dlatego, jak dodaje Lipska, pojawienie się Mikołaja pod oknem - nawet na kilka minut - staje się momentem oddechu, czułości i nadziei.
Tegoroczna edycja była szczególna nie tylko dzięki atmosferze, ale także ogromnej mobilizacji służb. W wydarzenie zaangażowały się:
- straż pożarna i jednostki OSP,
- karetka z Profamilii,
- policjantki z Komendy Wojewódzkiej Policji,
- konterroryści z robotem pirotechnicznym, który - sterowany przez funkcjonariuszy - wjeżdżał na oddziały do dzieci, które nie mogły spotkać Mikołaja osobiście,
- kierowcy quadów,
- dwie zwyżki,
- busy prezentowe,
- oraz partnerzy, w tym PZU, Państwowa Inspekcja Sanitarna, Okręgowa Rada Adwokacka w Rzeszowie
Wspólny przejazd kolorowej, rozświetlonej kolumny służb i wolontariuszy przez miasto znów wzbudził emocje mieszkańców. A w szpitalnych oknach - uśmiechy, łzy, niedowierzanie i wdzięczność.
Ten dzień był dla dzieci przypomnieniem, że ktoś o nich pamięta, a dla rodziców - że w najtrudniejszych chwilach nie są sami.