Siemianowice: Kultowe Michałki (i nie tylko), czyli czym pachniała Hanka. Słodycze, z których słynął Górny Śląsk
Górnośląska Fabryka Czekolady i Cukierków "Hanka", założona w 1922 roku, przez lata była znana w całej Polsce. To jeden z symboli miasta - miejsce pracy tysięcy mieszkańców i elementem jego codziennego rytmu. Podobno zapach czekolady przebijał się nawet przez dymy z przemysłowych kominów. Wielu do dziś kojarzy się ten zapach i smak z najpiękniejszymi chwilami z dzieciństwa.
Kopalnie, huty i w końcu Hanka
Siemianowiczanie do dziś są dumni z zakładu, który stał się częścią także ich historii. - Chociaż te wspomnienia są czasem bolesne - przyznaje dr Marcin Wądołowski, który razem z żoną i bratem tworzą nieformalną grupę pn. "Lekarze zdekarbonizowanej duszy". Grupa od kilku lat działa na rzecz zachowania lokalnego dziedzictwa Siemianowic Śląskich. Trzy lata temu zorganizowali akcję zbierania pamiątek górniczych związanych z siemianowickimi kopalniami, rok temu podobną, dotyczącą siemianowickiej huty. Dziś chcą przypomnieć kultową Hankę.
Pytała Polki, czy inwestują. Oto co wyszło z badań
- To wszystko, co znajdziemy na tej wystawie, to pamiątki, które zebraliśmy od mieszkańców, pracowników Hanki, ich rodzin, osób związanych z zakładem - mówi. Wystawa jest interaktywna - poza konkretnymi artefaktami, dokumentami, zdjęciami, przedmiotami związanymi z produkcją czy nawet opakowaniami po słodyczach, jej częścią są spisane rozmowy z dawnymi pracownikami. Zaprezentowany zostanie także film dokumentujący proces produkcji - mówi Marcin Wądłowski.
We wspomnieniach nie brakuje nostalgii.
- Dla wielu pracowników, którzy byli świadkami likwidacji zakładu, nadal to doświadczenie traumatyczne. Byli bardzo związani z tym miejscem, nawet teraz podkreślają, że w sytuacji reaktywacji, natychmiast zgłosiliby się tutaj do pracy - przyznaje Marcin Wądłowski.
Przedwojenne akcje i papierki po Michałkach
Na apel organizatorów wystawy odpowiedziało wiele osób. Wśród nich wnuczka przedwojennego dyrektora Hanki, Teofila Majcherczyka. Podzieliła się fotografiami rodzinnymi, a także dokumentami dotyczącymi akcji z tamtych czasów.
- Mamy też akcje z lat 90. W kryzysowych momentach były ratunkiem dla zakładu - opowiada Marcin Wądłowski. - To pełen przekrój wspomnień, z jednej strony te dotyczące lat najdawniejszych, dzięki wspomnianej wnuczce dawnego dyrektora, ale też od pani, która pracowała tu w latach prosperity zakładu, czyli 60. i 70., aż po panie (kobiety stanowiły 90 proc. załogi) pracujące tu w ostatnich latach przed likwidacją. Dzięki nim możemy pokazać dokumenty, dyplomy, świadectwa pracy, nagrody jubileuszowe czy opakowania - wylicza.
Swoją kolekcją dokumentującą zmiany opakowań Michałków podzielił się także jeden z pasjonatów.
- Michałki to oczywiście dominujący element, pierwsze skojarzenie z Hanką. Wokół tych kultowych czekoladek jest wciąż wiele zagadek. Nie wiemy na sto procent, skąd wzięła się sama nazwa, bo hipotez jest kilka. No i kiedy się pojawiły. Wspomniana wnuczka przedwojennego dyrektora twierdzi, że istniały już w tym okresie, kiedy szefem był jej dziadek. Wprawdzie nie nosiły jeszcze nazwy, pod którą znamy ją dzisiaj, ale taki cukierek miał być już wtedy produkowany. Z innych relacji wynika, że nazwa pojawia się w latach 70. Jedna z wersji jest taka, że została nadana z okazji narodzin syna jednego z dyrektorów. Inna romantyczna historia mówi o tym, że jakiś Michał pojawiał się pod oknami Hanki, ale to raczej legenda. Natomiast brakuje nam dokumentu, który potwierdzałby konkretnie, od kiedy produkowano cukierek pod taką nazwą - mówi Marcin Wądłowski.
Organizatorom nie udało się niestety wejść do dawnego budynku zakładów. Podobno są tylko puste hale i jedna maszyna, której ze względu na gabaryty nie wyniesiono.
- Dzisiaj mamy Michałki z pięciu różnych firm, najbardziej znane chyba ze Śnieżki. Były próby wskrzeszenia produkcji przez biznesmena z Poznania, przez moment zakład Hanka pojawiał się pod adresem poznańskim - opowiada Marcin Wądłowski.
Wystawa ma być jednak nie tylko okazją do spotkania i sentymentalnej podróży w przeszłość, ale również pretekstem do rozmowy o tym, czym dziś pachną Siemianowice i jaką rolę odgrywa pamięć o miejscach, które budowały ich tożsamość.
Wstęp jest wolny, a projekt został dofinansowany ze środków Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.