Siostry z piekła rodem. Zabijały, gwałciły, torturowały
Po wojnie w Meksyku powstało Rancho El Ángel. Było to osobliwe miejsce, w którym siostry Valenzuela, znane jako Las Poquianchis, przez kilkanaście lat prowadziły domy publiczne, gdzie niewinne dziewczęta zamieniały się w niewolnice, a brutalność i śmierć były codziennością.
Początki imperium Las Poquianchis
Siostry González Valenzuela – Delfina, María de Jesús, Carmen i María Luisa – pochodziły z El Salto de Juanacatlán w stanie Jalisco. Wychowywane przez surowego ojca, policjanta, od dzieciństwa doświadczały przemocy i kontroli. Ucieczka od biedy i rodzinnego terroru popchnęła je do założenia baru, który szybko przekształcił się w dom publiczny. Sukces finansowy sprawił, że przeniosły działalność do Guanajuato, gdzie prostytucja była legalna, a korupcja i brak nadzoru pozwalały na rozbudowę przestępczego imperium.
W latach 50. siostry prowadziły już kilka burdeli w Jalisco, Guanajuato i Querétaro. Ich działalność była osłonięta siecią powiązań z lokalną policją, politykami i wojskowymi, którzy nie tylko korzystali z usług, ale także chronili interesy sióstr. Rancho El Ángel stało się główną siedzibą ich zbrodniczego biznesu, a Las Poquianchis zyskały złą sławę w całym Meksyku.
Rekrutacja i zniewolenie kobiet
Podstawą działalności Las Poquianchis była brutalna eksploatacja młodych kobiet. Siostry rekrutowały dziewczęta przez ogłoszenia w gazetach, obiecując pracę jako pokojówki, dobre warunki i wyżywienie.
W rzeczywistości ofiary były porywane lub zwabiane podstępem, często za zgodą ubogich rodzin. Po przybyciu do burdelu nowo przyjęte dziewczyny były gwałcone, bite, polewane lodowatą wodą i natychmiast zmuszane do pracy.
Większość z nich miała od 12 do 25 lat. Były zamykane w ciasnych celach, pozbawione kontaktu ze światem zewnętrznym i regularnie poddawane przemocy fizycznej. Siostry stosowały wymyślne metody tortur, m.in. zmuszanie do klęczenia z cegłami w rękach, bicie kijami z gwoździami czy głodzenie. Kobiety były również uzależniane od heroiny i kokainy, by łatwiej je kontrolować i złamać ich wolę.
Tortury, morderstwa i bezkarność
Gdy dziewczęta traciły zdrowie, urodę lub przestawały być posłuszne, czekał je tragiczny los. Najczęściej były zabijane przez głodzenie, bicie lub tortury. Część z nich została zamordowana przez tzw. verdugo – oprawcę zatrudnionego przez siostry. Kobiety, które zachodziły w ciążę, były zmuszane do aborcji lub po urodzeniu dzieci natychmiast wracały do pracy, a noworodki często ginęły w wyniku zaniedbań lub celowych działań.
Nie tylko ofiary, ale i klienci byli narażeni na niebezpieczeństwo – bogaci mężczyźni, którzy przychodzili z dużą ilością gotówki, byli czasem zabijani dla zysku. Ciała ofiar zakopywano na terenie rancha lub palono, a ślady zbrodni starannie zacierano. Siostry wykorzystywały strach, korupcję i powiązania, by przez lata unikać odpowiedzialności.
Upadek Las Poquianchis i śledztwo
Prawie dekada terroru zakończyła się dopiero w 1964 roku, gdy jedna z porwanych dziewczyn zdołała uciec i opowiedziała policji o piekle Rancho El Ángel. Funkcjonariusze, wspierani przez rodziny zaginionych, przeprowadzili nalot na posiadłość. Wśród świadków byli dziennikarze i mieszkańcy, by uniemożliwić zatuszowanie sprawy przez skorumpowane władze.
W trakcie śledztwa odkryto szczątki co najmniej 80 kobiet, 11 mężczyzn i wielu noworodków. Policja szacuje, że liczba ofiar mogła przekroczyć 150, a niektóre źródła mówią nawet o 200 zabitych. Zeznania ocalałych ujawniły skalę okrucieństwa: dziewczęta były regularnie bite, głodzone, torturowane i zabijane. Siostry Valenzuela tłumaczyły śmierć ofiar "złym jedzeniem", wykazując całkowity brak skruchy.
Proces sióstr
W 1964 roku Delfina, María de Jesús, Carmen i María Luisa González Valenzuela zostały skazane na 40 lat więzienia każda – maksymalny wymiar kary w ówczesnym Meksyku. Delfina zginęła w więzieniu w wyniku wypadku, Carmen zmarła na raka, a María Luisa popadła w obłęd z obawy przed linczem. Tylko jedna z sióstr wyszła na wolność po odbyciu kary. Rancho El Ángel na zawsze pozostało symbolem zła i ludzkiego cierpienia.
Historia Las Poquianchis doczekała się ekranizacji i literackich opracowań, stając się ostrzeżeniem przed bezkarnością, handlem ludźmi i przemocą wobec kobiet. Ich zbrodnie do dziś budzą grozę, a pamięć o ofiarach przypomina, jak łatwo w cieniu prawa i obojętności mogą narodzić się najgorsze potworności.