Słupsk: Nocny zakaz sprzedaży alkoholu. Pierwsze efekty po prawie dwóch miesiącach
Nieco ponad miesiąc temu Słupsk dołączył do grona miast, które zdecydowały się na nocny zakaz sprzedaży alkoholu. Decyzję taką podjęli radni na sesji 25 czerwca. Urzędnicy mówią o porządku i zdrowiu publicznym. Krytycy o absurdzie i ograniczaniu wolności. Miasto stawia na ciszę, porządek i bezpieczeństwo, ale nie wszyscy wierzą w skuteczność tej decyzji. Dla jednych to krok w stronę normalności, dla innych przykład miejskiej nadgorliwości.
Początki obowiązywania zakazu bywały trudne dla personelu sklepów. Jak relacjonuje jedna z pracownic:
- Niektórzy klienci przychodzą po 22, biorą alkohol i idą do kasy. Kiedy mówimy, że nie możemy im tego sprzedać, padają... przekleństwa i obrażają nas, jakby to była nasza wina - mówi ekspedientka.
Podobne obserwacje ma pracownik innego sklepu.
- Klienci przychodzą, chcą kupić alkohol, a my musimy im odmówić. Nie każdy, ale często reagują wulgarnie. Naprawdę ciężko jest wtedy zachować spokój - mówi.
Swoje obserwacje ma także słupska policja.
- Policjanci nie otrzymywali zgłoszeń dotyczących niestosowania się do zakazu sprzedaży alkoholu na terenie Słupska w godzinach 22-6. Sierpień był pierwszym pełnym miesiącem, w którym obowiązywały wprowadzone przez Radę Miasta Słupska przepisy dotyczące sprzedaży alkoholu. W tym czasie, w porównaniu z sierpniem ubiegłego roku, policjanci odnotowali o około 30 procent mniej zgłoszeń dotyczących zakłócania spokoju w przestrzeni publicznej i podejmowali mniej interwencji związanych ze spożywaniem alkoholu w miejscach publicznych. Kolejne miesiące pokażą, czy spadek tych interwencji ma związek z wprowadzonym nocnym zakazem sprzedaży alkoholu - informuje podkom. Jakub Bagiński, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Słupsku.
Natomiast izba wytrzeźwień w Słupsku twierdzi, że w sierpniu br., w porównaniu do sierpnia roku ubiegłego, widać ogromny spadek w liczbie nietrzeźwych osób przyjmowanych do placówki, choć zbyt wcześnie twierdzić, czy jest to efekt nocnej prohibicji.
Mieszkańcy Słupska w sprawie nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w mieście mają podzielone zdania. Jedni popierają regulację.
- Uważam, że to dobrze. Może zmniejszy się ten problem w związku z alkoholem w nocy i będzie trochę bezpieczniej - mówi jedna z mieszkanek.
Inni są jej przeciwni.
- Nie podoba mi się to. Każdy wie, kiedy może pić, a kiedy nie, i to osobista sprawa każdego. Pracę kończę po 22, chcę się napić piwa i nie mogę zajść do sklepu i go po prostu kupić. Parodia - komentuje jeden z mieszkańców.
Jedni odpuszczają i tego alkoholu po prostu nie kupują, inni robią zapasy. Niektórzy też nie chcą rezygnować z nocnych zakupów i udają się do sklepów w gminach ościennych, takich jak Kobylnica czy Redzikowo, gdzie nastąpił wzrost obrotów sklepów w tych godzinach.
Przypomnijmy, że przepis o zakazie sprzedaży alkoholu w godzinach 22-6 obejmują wszystkie sklepy, stacje benzynowe oraz punkty sprzedaży detalicznej, ale nie dotyczą lokali gastronomicznych, w których alkohol podawany jest do spożycia na miejscu. Przepis wszedł w życie 30 lipca uchwałą Rady Miejskiej w Słupsku podjętą 25 czerwca br.
Urząd Miejski w Słupsku wyjaśnia, że wprowadzenie ograniczenia ma na celu poprawę bezpieczeństwa, ograniczenie zakłóceń porządku publicznego oraz zmniejszenie liczby incydentów związanych z nadużywaniem alkoholu.
Według urzędników ograniczenie sprzedaży nocnej alkoholu ma być jednym z wielu narzędzi przeciwdziałania uzależnieniom i nie uderza w wolność konsumencką. Ma natomiast zatrzymać zjawiska kompulsywnego picia i przeciwdziałać zakupom alkoholu przez młodzież i kierowców.
- Zanim w ogóle zabraliśmy się za projekt tej uchwały, dokładnie przeanalizowaliśmy zarówno kwestie ekonomiczne, społeczne, jak i zdrowotne - mówiła pod koniec lipca Monika Carmen Reksnis, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych. - W Polsce 176 gmin już wprowadziło takie zakazy. Nigdzie nie doszło do zamknięcia sklepów z tego powodu. Co więcej, w niektórych miejscach, jak Konstancin, liczba nietrzeźwych kierowców spadła o jedną trzecią.
Przypomnijmy, że podczas głosowania nad uchwałą o zakazie nocnej sprzedaży alkoholu zdecydowana większość radnych opowiedziała się za jej przyjęciem. Tylko troje było przeciw: Marzena Gmińska (PiS), Jan Lange (PO) i Jacek Zabiegły (PiS).
- Uważam, że to wchodzenie z butami w działalność gospodarczą. Zakaz sprzedaży alkoholu to ograniczenie wolności gospodarczej. Nie zmniejszy on spożywania alkoholu, a sprawi, że powstaną miejsca, gdzie będzie można kupić alkohol z nielegalnych źródeł i niewiadomego pochodzenia. Jeśli chcemy uczyć kultury picia, nie tędy droga - komentował wtedy radny Jan Lange.
Natomiast radna Renata Stec (PO), która była za uchwałą, argumentowała:
- W Krakowie liczba policyjnych i strażackich interwencji spadła wyraźnie - stwierdziła. - To działa.
Podobnie wypowiadała się Małgorzata Lenart (Łączy nas Słupsk): - Ludzie mieszkający obok sklepów nocnych odetchną z ulgą. Mniej hałasu, mniej śmieci, więcej spokoju.