Spłonął jacht znanego łódzkiego biznesmena. Piotr Misztal liczy straty. Co wydarzyło się w Hiszpanii?
Spłonął jacht łódzkiego biznesmena Piotra Misztala. Cumował w hiszpańskim Alicante. Yacht był wart kilka milionów Euro. Co się wydarzyło w Hiszpanii?
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Anna Gronczewska
Nocny telefon
Jak powiedział nam Piotr Misztal pożar wybuchł w nocy. Około godziny 1.00 biznesmen dostał telefon z Hiszpanii. Następnego dnia miał lecieć do Alicante. Zamiast niego poleciał syn, który sprawdził co się stało.
- Jacht oglądała już jedenastoosobowa ekipa – mówi nam Piotr Misztal. - Byli w niej pracownicy stoczni, policjanci, prokurator, załoga i moi przedstawiciele. Nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Z jachtu zostały tylko boki, spaliły się dwa piętra.
Piotr Misztal planował lot do Alicante, bo jego jacht miał być wodowany po niewielkim remoncie w stoczni.
- Prace były prowadzone na zewnątrz jachtu – tłumaczy łódzki biznesmen. - Polerowano kadłub, malowano jego spód.
Jeszcze żyje
Jacht miał płynąć do La Palmas do Majorce. Wynająć go mieli także znajomi pana Piotra ze Stanów Zjednoczonych.
- Gdyby stało się to na morzu, podczas rejsu to wszyscy by pewnie zginęli – dodaje Piotr Misztal.
Jacht nazywał się Still a lwie, czyli Jeszcze żyje. I pożar nie pochłonął żadnych ofiar.
Luksusowy jacht miał 2,5 roku. Nowy kosztuje około 10 milionów Euro. Piotr Misztal już zamówił w stoczni budowę nowego, większego.