Stalowa Wola: Chcą modernizacji Kokoszej Górki i teren rekreacyjny

"Kokosza Górka" to lekko wzniesiony płaski teren przy drodze osiedlowej na skrzyżowaniu ulic Okulickiego i Wojska Polskiego. Miejsce to zyskało sławę po tym jak podczas ulicznej Drogi Krzyżowej w 2012 roku pod przewodnictwem biskupa Edwarda Frankowskiego postawiono tam krzyż, przy którym miał stanąć kościół. Jak się okazało postawienie krzyża, co potwierdził sąd, było samowolą budowlaną.

Konflikt zażegnano w zaskakujący sposób. Mężczyzna mówiący o sobie, że nie ma nic wspólnego z Kościołem, przeniósł krzyż na swoją posesję w Zaklikowie. Pod groźbą kary, oddał krzyż, ale nie trafił on już na kokoszą górkę, tylko wkopany został na terenie kościoła Opatrzności Bożej.

Podwyższony, zalesiony teren, może być atrakcyjnie zagospodarowany. Jeszcze w roku 2018 prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny informował o projekcie zagospodarowania tego miejsca. 11 sierpnia miasto ogłosiło postępowanie przetargowe na opracowanie dokumentacji z pozwoleniem na budowę. Jak zapewnia prezydent charakterystyczna dla tego miejsca górka pozostanie.

Zgodnie z zaleceniami przetargu, wykonawca będzie miał za zadanie zaprojektować układ ścieżek i chodników zbliżony do wcześniejszego projektu, uwzględniając za niedopuszczalne wycinkę drzew ze względu na kolizje. Wzdłuż ciągów pojawią się oświetlenie, monitoring, ławki, kosze na śmieci, psie pakiety. Wymogiem jest także mała retencja, na przykład zbieranie wody z terenu utwardzonego do niecki infiltracyjnej lub rozsączającej. Po uzgodnieniu z Biurem Architektury Krajobrazu w Urzędzie Miasta mają zostać zaprojektowane nowe nasadzenia uwzględniające warunki siedliskowe.

O tym co się teraz dzieje na Kokoszej Górce mogą powiedzieć osoby, które mieszkają w pobliskich blokach. Jeden z nich, pan Tadeusz, mówi, że o ile amatorzy alkoholowych trunków dbają bardziej o porządek, bo na płocie wieszają worki na plastik i szkło, nadal są tam obecni. Nie jest to przyjemne, bo niemal codziennie spożywający alkohol dają o sobie znać. Albo krzyczą albo... wymiotują. Oprócz stałych libacji Kokosza Górka jest traktowana jako "wc" dla psów, po których niekoniecznie sprzątają, bo teren jest zalesiony i niektórzy właściciele psów sądzą, że ich nie widać.