Sucha Malta. Poznań walczy z hydrologicznym kryzysem, ale kajakarze płyną dalej
Jeszcze niedawno miało być jak zawsze: spokojna tafla wody, tłumy spacerowiczów, sportowe emocje i widok kajakarzy przecinających jezioro jak strzały. Tymczasem Jezioro Maltańskie wygląda dziś jak scena z postapokaliptycznego filmu. Woda? Jest – ale niewiele. I nie zapowiada się, by szybko się to zmieniło.
Choć proces napełniania jeziora rozpoczął się w połowie marca, poziom wody nadal nie osiągnął nawet dwóch metrów. Średnia głębokość Malty to 3,1 metra, a w najgłębszym miejscu – aż pięć. Brakuje więc nie tylko do ideału, ale wręcz do minimalnej funkcjonalności.
Plan był, ale tylko na papierze
Rozważano awaryjne rozwiązanie – dopompowanie wody z Warty. To wymagałoby jednak nie tylko specjalistycznego sprzętu, ale też uzyskania pozwolenia wodnoprawnego. Wniosek złożono, ale – jak przyznają urzędnicy – na razie nic z tego nie będzie.
– Nie mamy ani środków w budżecie, ani przygotowanego planu logistycznego – wyjaśnia Filip Borowiak z POSiR w rozmowie z Radiem Eska. Czyli krótko: nic się nie zadzieje. Na razie.
Zima bez śniegu, wiosna bez deszczu
Problem jest jednak szerszy niż tylko lokalne trudności. – Mamy do czynienia z poważną suszą hydrologiczną – tłumaczy Małgorzata Siepa z poznańskiego oddziału Wód Polskich. – Zima była praktycznie bezśnieżna, a opady wiosną krótkotrwałe i nierównomierne. To odbija się na całym regionie Warty.
Eksperci biją na alarm: tak niskich poziomów wód nie notowano od lat. Sytuacja niepokoi nie tylko sportowców i organizatorów imprez, ale też mieszkańców – woda z Malty zasila lokalny mikroklimat i jest istotna z punktu widzenia środowiskowego.
A jednak płyną! Kajakarze ratują twarz Malty
Choć niektóre imprezy zostały odwołane lub przeniesione, w czwartek rozpoczął się Puchar Świata w sprincie kajakowym i parakajakarstwie. Na starcie – ponad 620 zawodników z 57 krajów. Sceneria może nie do końca maltańska, ale emocje – jak zawsze na najwyższym poziomie.
Zawody potrwają do niedzieli i są nie tylko sportowym wydarzeniem, ale też symbolicznym przypomnieniem: Malta to serce poznańskiego sportu i warto o nie walczyć.
Co dalej z Maltą?
Przyszłość jeziora wciąż stoi pod znakiem zapytania. Bez decyzji administracyjnych, bez pieniędzy i – co najważniejsze – bez deszczu – trudno mówić o szybkim napełnieniu zbiornika. Ale może to właśnie ten kryzys otworzy oczy na konieczność nowoczesnego, odpornego na susze zarządzania wodą w miastach?
Dziś Malta nie przypomina siebie – ale nie po raz pierwszy Poznań udowadnia, że nawet w trudnych warunkach potrafi płynąć pod prąd. Zamiast czekać na cud, być może czas postawić na inwestycje w retencję, zrównoważoną gospodarkę wodną i długofalowe myślenie.
Bo Malta nie powinna być jeziorem sezonowym. Tylko stałym, błyszczącym punktem na mapie miasta.