Świadczenie wspierające. Czy jego uzyskanie jest w ogóle możliwe?
Miało być pięknie. Osoby z niepełnosprawnościami wreszcie miały dostać pieniądze wystarczające na pokrycie realnych kosztów życia i usług, których potrzebują. Wypłaty świadczeń miały zacząć się od 1 stycznie 2024 roku, począwszy od osób z największymi potrzebami, obejmując przez kolejne dwa lata następne grupy - tych, u których potrzeba wsparcia jest mniejsza.
Nie czarujmy się - pomysł wprowadzenia tego świadczenia nie wynikał bynajmniej z tego, że ówczesny rząd sam z siebie nagle poczuł się w obowiązku coś zrobić. Wprowadzenie świadczenia to skutek blisko trzytygodniowego koczowania na korytarzach sejmowych niepełnosprawnych i ich opiekunów, żądających podniesienia renty socjalnej. Ta, w czasie protestów - 2023 roku wynosiła około 1445 zł netto, dziś to 1709,81 zł netto. Niepełnosprawni chcieli, by renta socjalna była równa płacy minimalnej, rozumując słusznie, że za mniej przeżyć się nie da.
Jak zwykle - niepełnosprawni usłyszeli, że budżetu nie stać, ale wykombinowano wersję oszczędnościową - świadczenie wspierające. Po pierwsze przyznawane na wniosek (nie każdy złoży), po drugie - zróżnicowane w zależności od rodzaju i charakteru niepełnosprawności. I tu zaczęły się schody.
Bo przynajmniej w Wielkopolsce czas oczekiwania od złożenia stosownych dokumentów w Wojewódzkim Zespole ds. Orzekania o Niepełnosprawności oczekiwanie na komisję trwa nawet półtora roku.
Od decyzji komisji do wypłaty świadczenia (wypłaca je ZUS) droga wydaje się już krótka - trwa zaledwie kilka tygodni.
Tyle, że tysiące ludzi do tego momentu nie dotarły. Bo czekają, aż na ich dokumenty padnie łaskawy wzrok urzędników i komisja oceni czy faktycznie wsparcia potrzebują.
Ponad połowa osób niepełnosprawnych w Polsce to osoby starsze niż 65 lat. Dla tych, zwłaszcza z najcięższymi niepełnosprawnościami - czas liczy się inaczej. Część z nich, z racji stanu zdrowia może komisji (i wypłat) nie dożyć. Ci, którzy dożyją i w ciągu trzech miesięcy złożą wniosek o wypłatę do ZUS dostaną spłatę - ale tylko od momentu wydania decyzji. Choć świadczenie im się należy - rok czy półtora wegetują na własny koszt.
Takie działanie systemu ma też efekt mrożący. Wielu niepełnosprawnych i ich opiekunów wiedząc co ich czeka nawet nie składa wniosków.
Budżet oszczędza. Niepełnosprawni jak pomocy nie mieli, tak nie mają. Zaufanie do państwa spada na łeb na szyję.
A najgorsze, że nikt się z tego powodu nie wstydzi.