Szpital w Turku zawiesił działalność oddziału noworodkowego
Informację o zawieszeniu oddziału przekazał LM.pl dyrektor placówki Jacek Sawicki. Oddział nie pracuje od niedzieli, a zawieszenie potrwa co najmniej do końca tego roku. Decyzje dot. przyszłości oddziału podjęte zostaną najprawdopodobniej w listopadzie lub grudniu.
Poród tylko w nagłych przypadkach
W szpitalu w Turku nadal funkcjonuje oddział ginekologiczno-położniczy, ale od pewnego czasu jego działalność jest profilowana w kierunku ginekologii małoinwazyjnej. Jak stwierdził dyrektor placówki, w związku z zawieszeniem pracy oddziału noworodkowego wygaśnie również działalność porodowa oddziału ginekologiczno-położniczego.
Oznacza to, że kobiety w ciąży kierowane będą do ościennych szpitali – w Kole, Koninie i Kaliszu. Placówka w Turku porody odbierać będzie tylko w nagłych wypadkach. – W sytuacjach skrajnych, gdy rodząca zjawi się w szpitalu, taki poród zostanie przyjęty, ale kobieta po porodzie, po zabezpieczeniu noworodka, zostanie odwieziona do szpitala, w którym czynny jest oddział noworodkowy – wyjaśnił Jacek Sawicki.
Rodziło się mało dzieci
Zawieszenie pracy oddziału noworodkowego ma związek z bardzo małą liczbą porodów w Turku. Jak wyliczył dyrektor szpitala w kwietniu na świat w szpitalu przyszła siódemka dzieci, a w maju i czerwcu – po cztery.
Mała liczba porodów przy konieczności utrzymywania obsady oddziału generowała jego straty – w wysokości ok. 1,5 mln zł rocznie. Po zawieszeniu pracy oddziału rozwiązaniu uległy umowy cywilnoprawne z częścią personelu, szpital nie przedłużył też wygasających umów o pracę. Pozostałe pielęgniarki i lekarze, którzy posiadali ważne umowy o pracę, otrzymali propozycję przeniesienia na inne oddziały.
Szpital w restrukturyzacji
Zawieszenie pracy oddziału to kolejny krok, który ma uzdrowić sytuację finansową szpitala w Turku. Na koniec 2023 r. miał on ok. 40 mln zł długu i ok. 8,5 mln zł rocznej straty. W zeszłym roku zmieniło się kierownictwo placówki i zaczęto wdrażać plan naprawczy. Zmienili się ordynatorzy, zwiększono wykonania kontraktów i zredukowano liczbę niewykorzystanych łóżek – wyliczył Jacek Sawicki.
Zredukowano też personel o ponad 40 osób. – W pierwszej kolejności były to osoby, które miały prawa emerytalne i osoby, które pracowały w innych szpitalach – zadeklarował dyrektor placówki w Turku. I dodał: – Dość spokojnie ta reforma przeszła. Jestem zaskoczony i zbudowany postawą załogi, że podeszła do tego w sposób bardzo odpowiedzialny. Jestem zadowolony, że rozumieją, jak trzeba podejść do ratowania tego szpitala.
To przyniosło efekty w postaci zmniejszenia straty na koniec 2024 r. do ok. 2,5 mln zł. O ile pozostałe oddziały zarabiają na siebie lub bilansują się, o tyle najbardziej na minusie pozostaje ginekologia. Dyrektor szpitala liczy jednak, że po zmianie profilu jej działalności strata oddziału w wysokości ok. 7 mln zł rocznie będzie się zmniejszać. Jak zapewnił, nie ma obecnie planów zawieszania lub zamykania kolejnych oddziałów.
– Mamy też program rozwojowy szpitala. To nie jest tylko tak, że walczymy o wynik – stwierdził Jacek Sawicki. W planach jest rozwój poradni specjalistycznych, diagnostyki obrazowej i uruchomienie rezonansu magnetycznego.