Uratowała dzieci z pożaru. Historia, która poruszyła świat
Emma Schols dokonała niewyobrażalnego czynu bohaterstwa, przechodząc przez płomienie i ratując sześcioro swoich dzieci z płonącego domu rodzinnego. Wszystkie dzieci przeżyły pożar bez obrażeń, podczas gdy sama Emma zapadła w śpiączkę na ponad dwa miesiące i przeszła ponad dwadzieścia operacji chirurgicznych. Gdy obudziła się po miesiącach walki o życie, jej pierwszym pytaniem było, "czy moje dzieci są bezpieczne".
Początek tragedii
Około szóstej rano 3 września 2019 roku Emma Schols przebywała sama z dziećmi w domu rodzinnym w Edsbyn, gdy dwóch najmłodszych synów Albina i Olivera zeszło na dół do pokoju zabaw. Nagle czteroletni Albin zaczął krzyczeć "pożar" z parteru budynku, budząc wszystkich domowników. Emma natychmiast zbiegła na dół i odkryła, że cały salon oraz pokój dziecięcy znajdowały się w płomieniach, a dwaj młodsi synowie ukryli się w środku płonącego pomieszczenia.
Matka natychmiast wzięła chłopców pod ramiona i pochyliła się nad nimi, aby chronić ich przed płomieniami podczas ewakuacji. Gdy otworzyła drzwi wejściowe, ogień otrzymał dopływ tlenu i nastąpiła eksplozja płomieni. Emma rzuciła się na swoich synów, aby uchronić ich przed obrażeniami, podczas gdy płomienie ogarnęły jej całe plecy.
Mimo straszliwego bólu kontynuowała działania ratunkowe, wypychając chłopców przez drzwi wejściowe i zamykając je za nimi, aby uniemożliwić dzieciom ponowne wejście do płonącego budynku.
Pozostałe czworo dzieci wciąż przebywało na piętrze domu, które było odcięte przez płonące schody. Emma krzyknęła do dzieci na górze, aby wybiegły na balkon i przygotowały się do ewakuacji. Dziewięcioletnia córka Nellie skoczyła z balkonu i pobiegła do sąsiadów po pomoc, podczas gdy jedenastoletni syn William próbował spuścić drabinę, aby umożliwić pozostałym dzieciom bezpieczne zejście na ziół.
Przejście przez płonące schody
Emma musiała pokonać płonące schody, aby dostać się do czworga pozostałych dzieci uwięzionych na piętrze. Pomimo niewyobrażalnego bólu i świadomości, że "to niemożliwe", jej jedyną myślą było dotarcie do czwórki dzieci, które wciąż czekały na ratunek na górze.
Temperatura w płonącym domu była tak wysoka, że włosy Emmy zamieniły się w węgiel, a skóra na klatce piersiowej zaczęła odpadać. Gdy dotarła na balkon, jej synowie doznali szoku na widok krwawiącej matki z otwartymi poparzeniami na całym ciele. Mimo przerażającego wyglądu kontynuowała działania ratunkowe, koncentrując się wyłącznie na bezpieczeństwie swoich dzieci.
Na balkonie Emma wysłała siedmioletniego syna Melwina na zewnątrz, a następnie uświadomiła sobie, że najmłodsza córka Mollie wciąż znajduje się w łóżeczku w sypialni rodziców. Mimo próśb starszych synów, aby nie wchodziła ponownie do płonącego budynku, Emma postanowiła wrócić po jednoroczne dziecko. Miała świadomość, że dziecko może już nie żyć, ale musiała spróbować je uratować.
Ostateczny akt bohaterstwa
Emma przepełzła przez gęsty dym do sypialni, gdzie zobaczyła płaczącą i przerażoną Mollie stojącą w łóżeczku. W tym momencie poczuła przypływ ogromnej siły i zdołała podnieść się na nogi oraz podnieść córkę.
Jak sama później wspominała, miała tylko "własne ciało, żadnego koca, żadnej ochrony, tylko siebie i matczyną duszę" do ochrony najmłodszego dziecka.
William zdołał ustawić drabinę na balkonie, umożliwiając matce zejście z Mollie na ziemię. Podczas schodzenia po drabinie Emma czuła, jak jej stopy przyklejają się do każdego stopnia, a krew płynęła strumieniami po jej nogach. Na ostatnim stopniu drabiny Emma zasłabła z wycieńczenia i bólu, ale udało jej się przekazać córkę w bezpieczne ręce.
Walka o życie i powrót do zdrowia
Emma została szybko przewieziona do szpitala z poparzeniami obejmującymi 93% powierzchni ciała, co czyniło jej przeżycie bardzo mało prawdopodobnym. Przez trzy tygodnie przebywała pod respiratorem, balansując między życiem a śmiercią, podczas gdy lekarze walczyli o jej życie.
Pierwszą myślą Emmy po odzyskaniu przytomności było pytanie: "Czy dzieci żyją?". Miała trudności z uwierzeniem personelowi szpitala, że wszystkie jej dzieci przeżyły bez obrażeń. Wspomnienia płaczącej Mollie w łóżeczku i strachu w oczach dzieci głęboko utkwiły w jej pamięci. Dopiero po półtora miesiąca dzieci mogły odwiedzić matkę w szpitalu.
Emma przeszła ponad dwadzieścia operacji chirurgicznych, liczne przeszczepy skóry oraz musiała zmierzyć się z kilkoma poważnymi powikłaniami, w tym sepsą i zapaleniem płuc. Jej rehabilitacja przebiegała szybciej niż przewidywali lekarze, którzy chcieli robić jej zdjęcia jako przykład niezwykle pomyślnego powrotu do zdrowia po tak rozległych poparzeniach.
Powrót do normalności i uznanie
W grudniu 2020 roku Emma Schols otrzymała tytuł Bohaterka Roku na Szwedzkiej Gali Bohaterów, stając się symbolem niezwyciężonej miłości macierzyńskiej. Jej historia obiegła cały świat jako przykład tego, jak daleko może posunąć się matka w obronie swoich dzieci.
Po powrocie do domu Emma wróciła do aktywnego życia z dziećmi, uczestnicząc w odbieraniu ich ze szkoły i przedszkola oraz organizując rodzinne wycieczki. Jak sama mówiła: "Teraz dzieci mnie rozpoznają. Ogień i to, przez co przeszliśmy, pozostawiło ślady na całym moim ciele i wpłynęło na całą rodzinę. Ale to, co przeszliśmy, również nas zbliżyło. Dziś nie biorę niczego za pewnik i jestem wdzięczna za każdy dzień, który możemy spędzić razem".