Ustroń: 4-latek pogryziony przez psa. Policja apeluje do świadków
Dziecko zostało zaatakowane przez psa, trzymanego na smyczy
10 lipca tuż po godz. 19 na deptaku w rejonie wałów rzeki Wisły, przy Alei Legionów, Franio bawił się samochodzikiem obok mamy, siostry i babci. Został zaatakowany przez psa przechodzącego obok mężczyzny. Pies był na smyczy, prawdopodobnie był to buldog francuski. Po zajściu właściciel uciekł z nim w kierunku ulicy Grażyńskiego.
Według opisu rodziców był to mężczyzna w wieku ok. 60 lat, mający ok. 170 cm wzrostu, szczupły, opalony, łysy. W chwili zdarzenia był ubrany w niebieski dres i czapkę z daszkiem.
Policja dysponuje nagraniami
- Mamy nagrania, jednak dojście do tego, kim był mężczyzna, może zająć zbyt wiele czasu. A u nas czas jest bardzo ważny, bo jak najszybciej należy zbadać psa, żeby wiedzie, jakie leczenie zastosować u naszego syna – piszą rodzice Frania we wpisie w portalu społecznościowym.
Na miejsce zostały wezwane służby - policja i pogotowie ratunkowe. Franio trafił na oddział ratunkowy w szpitalu pediatrycznym w Bielsku-Białej. Konieczne było założenie szwów, nie było jednak potrzeby hospitalizacji.
Apel do świadków lub osób mających wiedzę w tej sprawie
Jak poinformował „Dziennik Zachodni” oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie podkomisarz Krzysztof Pawlik, w sprawie prowadzone jest postępowanie sprawdzające. – Ustalamy tożsamość właściciela psa. Apelujemy do świadków zdarzenia lub osób mogących pomóc w ustaleniu tożsamości właściciela o kontakt z komisariatem policji w Ustroniu. Każda, nawet pozornie nieistotna informacja, może mieć znaczenie dla sprawy – powiedział.
- Franio zaczął przyjmować serię bolesnych zastrzyków, będzie je brał przez 21 dni, do tego antybiotyk, czeka go też rehabilitacja. Mam nadzieję, że nie dojdzie do zakażenia ani wścieklizny – powiedziała „Dziennikowi Zachodniemu” mama Frania, pani Roksana.
- Jest bardzo dzielny, ale też zmęczony sytuacją i wystraszony – dodała.