W Starym Polu pamiętają o pierwszych osadnikach. Jest obelisk na ich cześć
Tak 80 lat temu wyglądało życie w gminie Stare Pole
Niedziela (8 czerwca) była kolejnym punktem obchodów 80 rocznicy polskiego osadnictwa w gminie Stare Pole. Najpierw odbyła się msza święta w kościele w Krzyżanowie, następnie mieszkańcy i goście spotkali się na skwerze przy ul. Marynarki Wojennej, gdzie została odsłonięta tablica pamiątkowa na cześć pierwszych osadników.
Podczas uroczystości odczytany został rys historyczny przygotowany przez członków Stowarzyszenia Aktywni Stare Pole.
- Do Starego Pola pierwsi osadnicy przybyli już w końcu maja 1945 r. Zastali tu widok, który był obrazem zniszczenia i dewastacji. Drzwi i okna domów powyrywane z zawiasów, powybijane szyby, na ulicach i w ogrodach pełno szkła, porozbijanych naczyń, porozrzucane materace, podarte poduszki i wszędzie fruwające pierze. W oborach rozkładające się, padłe z głodu zwierzęta. Wśród tego bałaganu nieliczna grupa ludności niemieckiej czekająca na repatriację i kilka rodzin polskich. Osadnicy przywozili z sobą bardzo skromny dobytek, najczęściej krowę, czasami konia, parę sztuk drobiu, jakieś meble czy narzędzia. Ziemię, którą otrzymali (do 14 ha), trzeba było zagospodarować, a brakowało wszystkiego. We wspomnieniach nowych mieszkańców Żuław często pojawia się obraz pól zarośniętych 2-metrowymi łopianami, wszechobecnego jesiennego błota i wspomnienie ciągłej, nie kończącej się pracy – czytał Mirosław Gliniecki, członek Stowarzyszenia Aktywni Stare Pole.
Od połowy lipca 1945 r. wznowiono kursowanie pociągu na trasie Malbork – Elbląg (jeden kurs dziennie), powstał posterunek Milicji Obywatelskiej, zaczęto prowadzić prace porządkowe w cukrowni. Przyjeżdżali fachowcy, sprowadzając swoje rodziny. Rozpoczęły działalność warsztat rymarski, piekarnia i bar, który mieścił się koło dworca i nosił nazwę „Repatriantka”, zaczęła działać poczta. Poważne problemy sprawiało osadnikom zaopatrzenie w żywność. Rolę dostawcy podstawowych towarów przyjął na siebie pochodzący z Lubelszczyzny działacz chłopski – Franciszek Radomski. Zaczęto tworzyć w gminie koła związku Samopomocy Chłopskiej, a pierwszy sklepik mieścił się w mieszkaniu Stefana Sobierańskiego.
Stefan Sobierański był pierwszym wójtem, a w grudniu 1945 odbyło się inauguracyjne posiedzenie Rady Gminy, której przewodniczącym został ówczesny dyrektor cukrowni, Marian Kalkhoof. Członkowie rady byli delegowani jako przedstawiciele partii politycznych i organizacji społecznych. Rada zajęła się m.in. sprawami bezpieczeństwa, realizacją dostaw obowiązkowych i bytowymi sprawami mieszkańców.
11 listopada 1945 r. rozpoczęła pracę szkoła podstawowa w Starym Polu, a w czerwcu następnego roku Wiejski Ośrodek Zdrowia. Pierwszym polskim lekarzem był Antoni Radomski. W sierpniu 1945 została przekazana przez komendanturę radziecką mianowanemu wcześniej polskiemu dyrektorowi staropolska cukrownia. Pierwsza kampania cukrownicza odbyła się rok później jesienią. Pracę w cukrowni znalazło wielu mieszkańców gminy, a przez kolejne 20 lat zakład ten odgrywał bardzo ważną rolę w życiu gminy. Przy cukrowni działała zakładowa straż pożarna, koło wędkarskie i pierwsza drużyna piłki nożnej.
Tę historię tworzyli zwyczajni ludzie, nasi pradziadkowie, dziadkowie i ojcowie. Dzięki nim i kolejnym pokoleniom kształtowała się nasza społeczność, rozwijały się i piękniały nasze miejscowości – podkreślił Mirosław Gliniecki.
Osadnicy i ich potomkowie dziękują za pamięć
Podczas uroczystości nie zabrakło pierwszych osadników. Pokrótce wspomnieniami podzieliła się Marcelina Makowska ze Złotowa.
Przyjechałam z rodzicami w maju 1945 r. Miałam zaledwie cztery lata, ale dużo rzeczy mi się utrwaliło w pamięci – mówiła Marcelina. - Przyjechaliśmy z Wołynia, tam było zupełnie inne życie, mały domek, a tu taki olbrzymi dom nam się trafił, więc bałam się tego domu, bo w nim się rozchodziło echo.
Jednak zdecydowanie większy strach wzbudzała Armia Czerwona.
Wojsko ruskie włóczy się po okolicy, do okien się dobijają. Ale tata znalazł na nich sposób. Dużo było rozgrzebanych kopców ziemniaczanych po Niemcach. Tata to zbierał i pędził bimber, i poił ich do nieprzytomności. Wychodzili z domu na czterech. Pamiętam, że na korytarzu stała szafa bez drzwi. Któryś wpadł do tej szafy i nie można go było stamtąd wyciągnąć. Tak tata musiał się bronić, bo moja siostra, która miała 17 lat, ciągle była w ukryciu przed nimi. Nie było lekko żyć tutaj na początku – powiedziała Marcelina Makowska.
Głos zabrała także Halina Łysiak, potomkini pierwszych osadników.
- Przyjechaliśmy z całą rodziną z Białowieży, zamieszkaliśmy na ulicy Grunwaldzkiej. Dwa tygodnie po przyjeździe urodziłam się ja, w szpitalu Malborku. Mieszkaliśmy bardzo długo w Starym Polu. Mój tato pracował w cukrowni, był w straży. Później był kierownikiem kina półstałego, wyjeżdżał z filmami do okolicznych wiosek. Następnie pracował na plantacji w cukrowni. Ze względu na likwidację fabryki musieliśmy opuścić Stare Pole. W imieniu potomków pierwszych osadników, ich dzieci chciałam serdecznie podziękować za zorganizowanie takiej uroczystości – unikatowej, bo nie wszędzie pamięta się o pierwszych osadnikach, ich ciężkiej pracy, wyrzeczeniach, tęsknocie za dawnym domem. Jesteśmy dumni, że mieszkaliśmy w takiej miejscowości – powiedziała Halina Łysiak.
Tablica pamiątkowa - podziękowanie za determinację
Pamiątkową tablicę odsłonili Kazimierz Papiewski, przedstawiciel rodzin pierwszych osadników, oraz wicewojewoda pomorska Anna Olkowska-Jacyno i wójt Starego Pola Jarosław Szturmowski.
- Tak sobie myślę, że to nie jest tylko symboliczne odsłonięcie czy przecięcie wstęgi na tym obelisku, ale to jest przede wszystkim oddanie hołdu tym, którzy tu przyszli - nie tylko z jakimiś marzeniami, wyobrażeniami o tym miejscu na lepsze życie, ale także przede wszystkim ze swoją kulturą, tożsamością, zwyczajami. Chciałabym bardzo podziękować stowarzyszeniu, że pielęgnujecie tę przeszłość, że nawiązujecie do tradycji, że ona jest dla was ważna, bo ta przeszłość to także my – powiedziała Anna Olkowska-Jacyno.
Wójt podkreślił, że tablica pamiątkowa to "podziękowanie dla determinacji tych ludzi, którzy potrafili przeżyć najcięższe i najważniejsze momenty".
Kiedy zmieniono ich tory i koleje życiowe, oni potrafili przetrwać pomimo wielu przeciwności losu i zbudować dla następnych pokoleń podwaliny, abyśmy my mogli tutaj mieszkać i żyć – stwierdził Jarosław Szturmowski.
Niedzielna uroczystość była zwieńczeniem obchodów 80-lecia polskiego osadnictwa w gminie Stare Pole. Towarzyszyła jej wystawa plenerowa fotografii (nadal można ją oglądać), która obrazuje pierwsze lata powojenne, ludzi i ich wysiłek budowy od nowa swojego miejsca na ziemi.
Wcześniej odbyły się: spotkanie z najstarszymi mieszkańcami, konkursy plastyczne i fotograficzne, projekcja filmu o Żuławach i koncert elbląskiego chóru Cantata.
Wszystkie wydarzenia zostały zorganizowane z inicjatywy Stowarzyszenia Aktywni Stare Pole (pomysłodawczynią była Magdalena Roman), które otrzymało dotację z budżetu gminy. Współorganizatorem był Gminny Ośrodek Kultury i Sportu.