Warunki były dla Rzeczpospolitej korzystne. Sławna wyprawa Jana Zamoyskiego do Mołdawii
"Mówią, że kanclerz (Jan Zamoyski) w samej gotowiźnie rachuje do miliona czerwonych złotych (to była wielka fortuna! - przyp. red.), żyje okazale i nie tylko po pańsku, lecz prawie po królewsku" - pisał w 1596 r. Bonifacy Vanozzi, dyplomata papieski, który odwiedził Zamość. "Utrzymuje swoistą gwardię narodową. Ma kapelę złożoną z muzykantów i śpiewaków: ta zawsze grywa przy stole".
Ten magnat, żył po królewsku. Zdarzało się też, że Jan Zamoyski innych osadzał na tronach. Tak było w 1595 r., podczas słynnej wyprawy wielkiego hetmana do Mołdawii.
Państwo buforowe
Armia koronna pod dowództwem Jana Zamoyskiego, hetmana wielkiego, kanclerza i założyciela Zamościa liczyła ponad 5 tys. jazdy (z czego połowę stanowiła znakomita husaria) oraz ok. 2 tys. piechoty (była to głównie tzw. piechota wybraniecka). 27 sierpnia 1595 r. te nieliczne, ale bitne i zdyscyplinowane wojska przekroczyły Dniestr.
W jakim celu? Polska interwencja militarna była wymierzona przeciwko Turcji, ale także coraz bardziej wpływowym w tej części Europy - Habsburgom.
Polskie wojska bez walki zajmowały kolejne miasta, a następnie Jassy - stolicę Mołdawii (wcześniej to niewielkie państwo oraz Siedmiogród i cała Wołoszczczyzna zostały "przeciągnięte" na stronę Turcji). Tam Zamoyski wypędził Stefana Rozwana, dotychczasowego hospodara, czyli władcę i osadził na mołdawskim tronie bojara Jeremiego Mohyłę (był spokrewniony z rodziną Potockich, mógł też poszczycić się polskim szlachectwem), który sprzyjał Rzeczpospolitej
Była to bardzo ważna interwencja. Mohyła złożył przysięgę wierności królowi i Rzeczpospolitej oraz zapewnił ochronę miejscowym katolikom. W ten sposób próbowano stworzyć państwo buforowe, odgradzające Rzeczpospolitą od wpływów i groźnych ataków potężnej Turcji. Nie tylko. Nowy hospodar zgodził się także (nieoficjalnie) na przyjęcie tytułu wojewody w przypadku... aneksji hospodarstwa Mołdawii przez Rzeczpospolitą. Planowano, że w przyszłości to państwo stanie się polskim województwem.
To wszystko wywołało reakcję Porty Otomańskiej. Przeciwko wojskom Zamoyskiego wysłano tatarskie czambuły wspomagane przez tureckie posiłku. W sumie w pole wyruszyło ponad 25 tys. groźnych wojowników (w tym było ok. 2,2 tys. janczarów oraz tureckiej jazdy). Armią dowodził słynący m.in. z lirycznego usposobienia sułtan Gazi II Girej (pisał wiersze) zwany "Burzą".
Zamoyskiemu doniesiono o tej wyprawie. Hetman wiedział, że wrogim wojskom brakuje piechoty potrzebnej do zdobywania umocnień. Dlatego nad Prutem pod Cecorą (była to "okolona wzgórzami" równina) postanowił wybudować duży, warowny obóz. Tak się stało. Za łopatę chwycił wówczas sam Zamoyski oraz jego świetni, dobrze urodzeni dowódcy.
Wśród nich był wybitny strateg i dzielny żołnierz hetman polny Stanisław Żółkiewski (zwyciężał w wielu bitwach m.in. pod Kłuszynem: natomiast w 1610 r. na czele polskich żołnierzy zajął Moskwę). W ten sposób dano przykład żołnierzom. Szybko usypano solidny wał o długości ponad dwóch kilometrów i wysokości trzech metrów. Było w nim kilkanaście umocnionych bastionów dla artylerii i cztery bramy wypadowe dla jazdy. Tyły i boki obozu chroniła natomiast rzeka Prut.
Krwawe wycieczki
Tatarzy i Turcy dotarli do polskich szańców 18 października 1595 r. Stanęli ok. kilometr od umocnień. Na polu bitwy zaraz pojawili się tzw. harcownicy. Ostrzeliwano się także z łuków (udało się wówczas zranić samego Ahmeda-paszę, dowódcę tureckiego korpusu: dokonał tego kniaź Kirył Różyński, kozacki watażka). Do poważnych starć doszło jednak dopiero następnego dnia.
Polacy nie ograniczali się tylko do obrony umocnień. Duże straty atakującym zadawały także tzw. wycieczki, czyli wypady jazdy przeprowadzane co jakiś czas z polskiego obozu. Takie ataki odbywały się pod osłoną artylerii. Zamoyski hamował jednak temperamenty polskich żołnierzy. Rotmistrzowie nie pozwalali im bić się daleko od okopów, w otwartym polu (na to właśnie liczyli wielokrotnie liczniejsi Tatarzy i Turcy).
Podczas jednej z "wycieczek" omal nie doszło do tragedii. Gdy wojsko wyprowadzał z obozu hetman Zamoyski, jednemu z janczarów (który dotarł pod nasze szańce) udało się pod nim ustrzelić konia. Polskiemu wodzowi nic się na szczęście nie stało. Bojowego ducha także nie stracił. Zdarzyło się też, że jedna z polskich chorągwi "zagnała się" za daleko. Otoczono ją ze wszystkich stron. Wówczas z obozu wyruszyła z odsieczą polska jazda, w tym w pełnym impecie sławna husaria. Odsiecz wzbudziła grozę.
"Husarze, zwani tak i na Węgrzech, w większości lekka jazda, choć w służbie jako ciężkozbrojni" - opisywał w 1589 r. polską husarię Wiliam Bruce, szkocki dyplomata i uczony, pod koniec XVI w. profesor prawa w Akademii Zamojskiej. "Uzbrojeni w hełm i napierśnik, mocne i długie drzewce, olstro z pistoletami (skórzany futerał - przyp. red.) z lewej strony, tasak, czekan zawieszony z prawej strony u siodła, a niekiedy pod lewym udem pałasz, czyli krótki, dwuręczny miecz. Ich konie są tureckie, arabskie, wołoskie, neapolitańskie i najlepsze z własnych ras (...). Jazda to doskonała".
Nie warto było z takimi wojakami zadzierać. Tak było także w pierwszej bitwie pod Cecorą. "W sposobnej chwili rozkazał Zamoyski wystąpić polskiej jeździe z wałów i Tatarów spędzić" - skwitował lakonicznie ten polski, zwycięski atak historyk Stanisław Grzybowski. "Wycieczka zakończyła się pełnym sukcesem, przynosząc ordyńcom duże straty".
Wiedeń odpłacał za Mołdawię
Oblężenie trwało dwa dni. Nie przyniosło efektów. Dlatego sułtan, który bał się napaści polskich Kozaków na Krym, zdecydował się na rokowania. Ugodę zawarto 22 października. Warunki były dla Rzeczpospolitej bardzo korzystne. Uznano władzę Jeremiego Mohyły w Mołdawii. Ponadto sułtan zgodził się na obecność polskich wojsk w tym kraju. Zamoyski mógł wrócić do domu.
Sytuacja nadal nie była jednak stabilna. 12 grudnia 1595 r. doszło do bitwy pod Suczawą w Mołdawii. Batalię stoczyły 5-tysięczne wojska Stefana Rozwana, byłego władcy Mołdawii oraz dwukrotnie słabszy korpus polski pod dowództwem Jana Potockiego. Wynik bitwy rozstrzygnął szaleńczy atak husarii, która zmiotła z powierzchni ziemi nieprzyjacielską piechotę. Zdobyto nieprzyjacielski obóz oraz schwytano samego Rozwana. Był on przesłuchiwany, a potem wbito go na pal.
W 1597 r. Rzeczpospolita zawarła także pokój z Turcją. Uznano, że mołdawscy hospodarowie mogą być wybierani przez polskich królów, ale sama Mołdawia musiała płacić Porcie Otomańskiej daniny. Nie zakończyło to "mołdawskiej awantury", ale prestiż Rzeczpospolitej w tej części Europy znacznie został wzmocniony. Niezbyt zadowolony był z takiego obrotu spraw cesarz Rudolf II, który widział w polskich interwencjach naruszenie interesów Habsburgów. Niektórzy Austriacy oskarżali Rzeczpospolitą, że działa na korzyść... Mahometan. Zapewne dzięki podszeptom cesarza ówczesny papież wysłał dziwne pismo do Zygmunta III Wazy. Krytykował w nim mołdawską wyprawę Jana Zamoyskiego. Podjęto też inne działania przeciwko naszemu krajowi.
"Rok następny - 1595 - widział na Ukrainie rozprawę z powstaniem Szymona Seweryna Nalewajki. Kiedy Żołkiewski pokonał Kozaków i zmusił ich do kapitulacji, znalazł w obozie przysłane przez Rudolfa II chorągwie, trąby honorowe i działa" - pisał historyk Paweł Jasienica. "Bunt Nalewajki był protestem przeciwko panującym stosunkom, lecz również inspirowaną z zewnątrz dywersją. Wiedeń odpłacał za Mołdawię".
Tron wołoski i siedmiogrodzki
Nie tylko o wpływy w tym kraju Rzeczpospolita walczyła z Turcją, Tatarmi i m.in. Habsburgami. W 1600 r. hetman Jan Zamoyski osadził na tronie wołoskim (w Bukareszcie) uległego wobec Rzeczpospolitej Szymona Mohyłę. Natomiast tron siedmiogrodzki (tę krainę w sercu dzisiejszej Rumunii zwano także Transylwanią) dzięki pomocy i wpływom wielkiego kanclerza objął Zygmunt Batory. W ten sposób uznano, że granica polskich wpływów (i bezpieczeństwa) ma szansę oprzeć się aż na Dunaju.
W 1601 r. hetmanowi Zamoyskiemu udało się zdobyć z rąk Szwedów miasta: Wolmar, Felin, a rok później także - Biały Kamień w Inflantach (dzisiaj ta historyczna kraina wchodzi w skład Łotwy i Estonii). To była jego ostatnia wyprawa wojenna. Powrócił z niej wyniszczony wojennymi trudami do ukochanego Zamościa.
Hetman Jan Zamoyski zmarł na atak serca 3 czerwca 1605 r.
Skrzydlaci jeźdźcy
O ich przewagach napisano grube tomy. Warto kilka z nich przypomnieć. W 1572 r. doszło w Mołdawii do niezwykłego starcia. Przeciwko 400 polskim husarzom stanęło wówczas ok. 1 tys. deli-junaków, elitarnych kawalerzystów tureckich (ze względu na swoją odwagę mieli przydomek "szaleni"). Nasza jazda szybko zmiotła ich z powierzchni ziemi.
W 1577 r. husaria rozgromiła sześciokrotnie liczniejsze wojsko gdańszczan, w tym sławnych niemieckich pikinierów (w bitwie pod Lubieszowem), a w 1581 r. dwustu husarzy pod Mohylewem powstrzymywało atak 30-tysięcznej armii turecko-tatarskiej. Gdy Polakom przyszło na pomoc kolejnych 300 "skrzydlatych jeźdźców" wrogie wojska zostały... przegonione.
W 1605 r. pod Kircholmem polska jazda rozgromiła natomiast trzykrotnie liczniejsze wojska szwedzkie, a pięć lat później (pod Kłuszynem) - siedmiokrotnie liczniejsze wojska rosyjsko-szwedzkie. Husaria zdobyła też sławę m.in. w bitwach pod Chocimiem, Trzcianą, Wiedniem i Hodowem (tam w 1694 r. 400 husarzy skutecznie broniło się przez kilka godzin przed Tatarami, którzy byli... stukrotnie liczniejsi).
Hospodarstwo mołdawskie, było państwem istniejącym pomiędzy Dniestrem i Karpatami Wschodnimi. Istniało w latach 1359-1859.