Wisła: Potężny pożar hotelu. Celowe podpalenie czy przypadek? Podano wstępną przyczynę zaprószenia ognia.
- Nie chciałabym się wypowiadać na temat przyczyn pożaru. Znamy je, ale nie będę o nich mówić. Do pożaru doszło nie z naszej winy - podkreśla w rozmowie z DZ Wernika Byrtus, kierownik Dworku nad Wisłą, który w miniony piątek stanął w ogniu.
Zaprószenie ognia przez robotników?
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do pożaru doszło z powodu zaprószenia ognia przez robotników. Kierownictwo obiektu potwierdza, że na zewnątrz były prowadzone prace budowlane związane z elewacją i dachem obiektu.
Dokładne przyczyny pożaru będą znane po zakończeniu śledztwa prowadzonego przez policję z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Nie stanie się to jednak z dnia na dzień.
Na razie obiekt jest zamknięty. W pewnym sensie tegoroczny sezon w Dworku nad Wisłą zakończył się, nim się na dobre rozpoczął. Weronika Byrtus stwierdziła, że mieli pełne obłożenie, ale z powodu pożaru nie mogą działać.
- Jak tylko przejdziemy odpowiednie kontrole, dostaniemy pozwolenia, to rozbieramy wszystko i budujemy od nowa - powiedziała pani Weronika. Dodała, że część gości odwołała rezerwacje, część zdecydowała się na wypoczynek w ich drugim obiekcie.
Wielki pożar w piątkowe popołudnie
Przypomnijmy, że do pożaru hotelu przy ul. Wyzwolenia w Wiśle doszło w piątek, 18 lipca.
- Kiedy zobaczyłam ten pożar, to serce mi prawie że stanęło, gęsia skórka na rękach, groza. Bałam się, że za blisko mamy nasz kemping od tego wszystkiego - opowiadała DZ Krystyna Kot z Knurowa, która do Wisły przyjechała na wypoczynek.
Pan Tomasz z Będzina opowiadał, że przyjechał z żoną i synkiem na weekend. Ledwo się rozłożyli z przyczepą kempingową na trawniku nieopodal hotelu, to usłyszeli dźwięk syren z OSP.
– Rozejrzałem się, zobaczyłem, że dym leci z dachu budynku. Pobiegłem do recepcji, spytałem, czy ludzie się ewakuowali, a skoro usłyszałem, że tak, to zakręciłem kurek z gazem, bo przeszedłem szkolenie. Pożar zaczął się bardzo szybko rozprzestrzeniać, ale bardzo szybko przyjechała straż pożarna - opowiadał mieszkaniec Będzina.
Dowodzący akcją gaśniczą st. brygadier Ryszard Kubica z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej przekazał DZ, że informację o pożarze strażacy otrzymali około godz. 12.00. Po przyjeździe na miejsc okazało się, że pali się dach. W momencie, kiedy wybuchł pożar w budynku przebywało około pięcioro gości w pokojach, było także trzech pracowników hotelu.
- Te osoby ewakuowały się same przed przybyciem jednostek straży pożarnej – powiedział st. bryg. Ryszard Kukuczka.
Na miejscu działania prowadziło blisko 30 zastępów PSP i OSP - łącznie około 100 strażaków.
Pożar został opanowany około godz. 17. 00. Działania dogaszające oraz kontrola pogorzeliska trwały do późnych godzin.