Katowice: Wkrótce otwarcie wiaduktu nad ul. Mikołowską
Warte 4 miliardy złotych prace związane z przebudową katowickiego węzła kolejowego odbywają się bez opóźnień. To oznacza, że już w styczniu znów będzie można przejechać samochodem pod wiaduktem przy ul. Mikołowskiej.
Wkrótce otwarcie wiaduktu nad Mikołowską
Realizowana przez PKP PLK modernizacja linii kolejowej E 65 ma wartość ok. 7 miliardów. Lwią część tej inwestycji, bo aż 4 miliardy złotych pochłonie sama przebudowa węzła kolejowego w Katowicach. Zakres prac jest olbrzymi i obejmuje modernizację 14 wiaduktów kolejowych. W stolicy województwa powstanie też m.in. 9 nowych przystanków, a rozbudowa torowiska pozwoli na rozdzielenie ruchu metropolitalnego od dalekobieżnego.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
Zanim pasażerowie i wszyscy użytkownicy transportu zbiorowego skorzystają na tych zmianach, muszą najpierw wytrzymać z utrudnieniami. Te jednak mają się zmniejszyć wraz z nadejściem 2026 roku. Wtedy bowiem do użytku drogowego ponownie oddany zostanie kluczowy wiadukt w centrum miasta.
- W styczniu tego roku już będzie lepiej, bo uda się uruchomić częściowy przejazd ul. Mikołowską pod wiaduktem. W zamian za to kolej wchodzi na wiadukt przy ul. św. Jana, ale jeden i drugi będzie częściowo czynny. To myślę trochę nam poprawi sytuację - mówi Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic w programie Protokół Rozbieżności na antenie TVP Katowice.
Po zakończeniu przebudowy wiaduktu na Mikołowskiej zamiast dotychczasowych dwóch powstanie jeden wspólny, nowoczesny wiadukt. To rozwiązanie ma zapewnić większe bezpieczeństwo, wyższą trwałość konstrukcji, a także poprawić estetykę przestrzeni miejskiej.
Jednocześnie rozpoczną się prace na wiadukcie nad ul. św. Jana. Kierowcy w trakcie prac będą mieli do dyspozycji po jednym pasie ruchu w każdą stronę. Będą też jeździć tramwaje, piesi także będą mogli przejść pod przebudowywaną konstrukcją.
Wielka inwestycja PKP w Katowicach bez opóźnień
Wiceprezydent Katowic podkreślił w programie Marcina Zasady, redaktora naczelnego Dziennika Zachodniego, że choć nie było łatwo, to wszyscy dostosowali się do nowych warunków panujących na miejskich drogach.
- Myślę, że najgorsze już za nami. Po pierwsze trzeba było się do tego przyzwyczaić, a po drugie nauczyć się żyć w tej rzeczywistości. Mieszkańcy naszego miasta i regionu myślę, że świetnie zdali z tego egzamin. Sytuacja jest często trudna, często na nią psioczymy, ale dajemy radę - przekonuje Sobula. - Najbliższe pół roku, osiem miesięcy to jest ten czas, kiedy już zaczną pojawiać się pierwsze efekty - dodaje.
Zapewnił, że wszelkie prace wykonywane są zgodnie z terminami ustalonymi w harmonogramie inwestycji.
- Wszystko jest okej. Mówię to odpowiedzialnie i też trochę z zazdrością, bo jako miasto też realizujemy pewne inwestycje i pojawiają się dosyć często opóźnienia. Koledzy z peelki (PKP PLK, red.) działają naprawdę dobrze, szacun - podkreśla Sobula.