Zakopane: Chaos wizualny. "Przestrzeń publiczna to coś więcej niż suma biznesów"
Chaos reklamowy i zanik estetyki
Doktor Gruszczyński od lat analizuje sposób, w jaki komunikacja wizualna kształtuje odbiór miast przez mieszkańców i turystów. Jak podkreślił, problemem nie jest samo istnienie reklam, znaków czy szyldów, ale brak spójności i profesjonalnego podejścia do ich projektowania.
"Powinniśmy unikać nadmiaru". Ekspert ostrzega przed popularnym produktem
- Przewodnim tematem jest komunikacja miejska. Te dwa słowa niektórym wydają się nieoczywiste, ale chodzi o wszelki przekaz informacyjny, który przy pomocy środków wizualnych się dokonuje. Tu nie chodzi tylko o to, co my widzimy, ale o to, co do nas dociera i jak reagujemy - wyjaśniał doktor.
Według doktora, Zakopane i okoliczne miejscowości od lat zmagają się z brakiem ładu przestrzennego, co prowadzi do przeciążenia wizualnego odbiorcy. Nadmiar reklam, znaków drogowych i przypadkowych szyldów powoduje, że przestrzeń publiczna traci swoją wartość estetyczną i funkcjonalną.
- "Las to coś więcej niż suma drzew", mówił mój promotor pracy magisterskiej. Ja dopowiadam: "Przestrzeń publiczna to coś więcej niż suma biznesów" - zaznaczył dr. Gruszczyński. - Dziś jednak ta przestrzeń to głównie rywalizacja reklam i interesów, w której ginie ład i czytelność przekazu.
Polska nadal bez projektowego porządku
Profesor przypomniał również, że brał udział w konsultacjach nad tzw. ustawą krajobrazową w 2015 roku, której celem było uporządkowanie reklam w przestrzeni publicznej. Jak wspomina, już wtedy widać było silny wpływ lobby reklamowego, które skutecznie osłabiło projekt.
- Na spotkaniu w kancelarii prezydenta Komorowskiego widać było wyraźnie, że lobby reklamowe miało przewagę. To ono od lat blokuje realne działania porządkujące przestrzeń wizualną - mówił.
Zwrócił również uwagę, że do dziś w Zakopanem brakuje miejskiego plastyka, czyli osoby odpowiedzialnej za estetykę przestrzeni publicznej.
- W Zakopanem od 1980 roku nie ma plastyka miejskiego. A przecież w wielu miastach Polski - jak Gdynia czy partnerski Sopot - takie osoby funkcjonują i choćby po trochu próbują coś zmieniać. To nie jest kwestia architektury, ale projektowania komunikacji wizualnej, czyli odrębnej dziedziny, która powstała już pół wieku temu - podkreślił doktor.
Chaos, który można uporządkować
Zdaniem dr. Gruszczyńskiego, problemem nie jest brak przepisów - tych jest aż około 25 różnych dokumentów dotyczących zagospodarowania przestrzeni. Problemem jest raczej to, że nie zatrudnia się fachowców, którzy potrafiliby je właściwie zastosować.
- Dokumenty są, ale brakuje profesjonalizmu i ludzi z odpowiednim przygotowaniem. W efekcie, zamiast harmonii mamy wizualny bałagan, który odbiera urok nawet najpiękniejszym miejscom - podsumował.
Edukacja kluczem do zmian
Część wystawy i prezentacji prof. Gruszczyńskiego skierowana była do studentów. Miała ona pokazać nie tylko skalę problemu, ale też uświadomić młodym projektantom, jak ważna jest odpowiedzialność za przestrzeń publiczną.
- To, co widzimy, nie jest tylko estetyką. To język miasta, którym ono do nas mówi - dodał doktor.
Spotkanie zakończyło się dyskusją o możliwych rozwiązaniach - od wprowadzenia funkcji miejskiego plastyka w Zakopanem, po lepszą edukację w zakresie projektowania przestrzeni wizualnej. Poruszony został także przygotowywany dokument, który ma uporządkować Zakopane - uchwałą reklamowa, która zdaniem doktora ma wiele błędów.