Zakopane: Rozpadające się stragany na Gubałówce straszą ostatnich spacerujących turystów
Zazwyczaj o tej porze roku Gubałówka wciąż przyciąga ostatnich jesiennych turystów, którzy chcą nacieszyć się widokiem na Tatry i smakiem ciepłego oscypka z rusztu. Tym razem jednak nisko zawieszone chmury skutecznie przysłoniły panoramę gór. Mgła wisi nad miastem jak ciężka zasłona, a z nieba co jakiś czas spada drobny deszcz. Po deptaku, który latem ledwie mieścił przechodniów, dziś można spacerować niemal w ciszy.
Tylko nieliczni turyści zdecydowali się wyjść na spacer. Większość z nich bezskutecznie rozgląda się za otwartymi stoiskami i pamiątkami. Wiele straganów pozostaje zamkniętych - ich właściciele nie widzą sensu w otwieraniu w środku niskiego sezonu, gdy klientów można policzyć na palcach jednej ręki.
- Nie ma ludzi, to i nie ma dla kogo stać - mówi jeden z handlarzy, który właśnie zamyka drewnianą budkę. - Sezon letni skończył się szybko, a na święta to dopiero ruszy. Teraz każdy liczy straty, a nie zyski.
Spacer po Gubałówce w takiej aurze ma w sobie coś melancholijnego. Tam, gdzie latem pachniało grillem i słychać było góralską muzykę, dziś słychać tylko wiatr. Zamiast kolorowych gadżetów z napisem "Zakopane" - zazwyczaj sprowadzanych z Chin - w oczy rzucają się zamknięte budki. Część z nich porośnięta jest mchem, inne mają spróchniałe deski i odpadającą farbę. W deszczu i mgle wyglądają jeszcze bardziej przygnębiająco.
Choć wielu mieszkańców uważa, że wreszcie można odetchnąć od letniego zgiełku, trudno nie odnieść wrażenia, że Gubałówka traci wtedy swój charakter. To, co latem jest symbolem tętniącego życia w Zakopanem, jesienią zamienia się w smutny obraz górskiego kurortu po sezonie - z chmurami zamiast Tatr, pustką zamiast tłumów i ciszą, która przypomina, że do zimy jeszcze daleko.