Zarabiał 30 mln dolarów miesięcznie. Narkotykowa kariera George’a Junga
Wyluzowany surfer z Bostonu, który otarł się o imperium Escobara. Od marihuany po kokainę, od fortuny po upadek – oto historia człowieka, który zmienił oblicze narkotykowego podziemia Ameryki. Gdy w 1974 roku trafił za kratki, nikt nie spodziewał się, że zza więziennych murów wyjdzie jako kluczowy architekt kartelu Medellín.
Aresztowanie, które zmieniło wszystko
Wiosną 1974 roku George Jung został zatrzymany w Chicago z 660 funtami marihuany. Wydawało się, że to koniec jego przestępczej kariery, jednak los miał wobec niego zupełnie inne plany.
Jung, znany z uroku osobistego i talentu do logistyki, już wtedy poruszał się wśród poważnych graczy narkotykowego półświatka. W więzieniu w Danbury jego losy skrzyżowały się z Carlosem Lehderem – młodym Kolumbijczykiem, który miał ambicje sięgające daleko poza drobne przestępstwa. To spotkanie okazało się przełomowe nie tylko dla nich, ale i dla całego amerykańskiego rynku narkotykowego.
Lehder, zafascynowany możliwościami przemytu na wielką skalę, szybko dostrzegł w Jung’u idealnego partnera do realizacji swoich planów. Jung z kolei wniósł do ich sojuszu doświadczenie w transporcie lotniczym i znajomość amerykańskich realiów.
Po wyjściu z więzienia w 1975 roku obaj rozpoczęli współpracę, która wkrótce miała przenieść ich na sam szczyt narkotykowej hierarchii. Pierwsze transporty kokainy z Kolumbii do USA odbywały się przy użyciu prywatnych samolotów, a zyski rosły w zawrotnym tempie. Jung wspominał później: "To było jak małżeństwo z nieba… albo z piekła, jak się później okazało".
Era kokainowego boomu
Lata 70. i 80. to czas, gdy amerykański rynek narkotykowy eksplodował. George Jung, znany wśród Kolumbijczyków jako "El Americano" lub "Boston George", był kluczowym ogniwem w maszynie kartelu Medellín. Odpowiadał za logistykę i transport ton kokainy, korzystając z prywatnych samolotów, tajnych lotnisk na Karaibach i Florydzie oraz sieci skorumpowanych urzędników. W szczytowym momencie nawet 85% kokainy trafiającej do USA pochodziło z operacji kartelu, w których Jung odgrywał czołową rolę.
Zyski były oszałamiające. Szacuje się, że kartel Medellín generował nawet 100 milionów dolarów dziennie, a sam Jung zarobił około 100 milionów dolarów, które ulokował w panamskich bankach. Jego miesięczne dochody sięgały 30 milionów dolarów, a pojedynczy transport mógł przynieść nawet 15 milionów zysku. Jung inwestował w luksusowe posiadłości, sportowe samochody i wystawne życie, stając się ikoną epoki nie tylko w świecie przestępczym, ale i w popkulturze.
Dzięki charyzmie i umiejętnościom negocjacyjnym Jung utrzymywał dobre relacje zarówno z Kolumbijczykami, jak i amerykańskimi partnerami. Był jednym z nielicznych Amerykanów, którzy zyskali pełne zaufanie Pabla Escobara.
Cena imperium – zdrada i upadek
Jak większość imperiów zbudowanych na przestępstwie, także i to musiało w końcu runąć. W połowie lat 80. amerykańska DEA (Drug Enforcement Administration) rozpoczęła zmasowaną ofensywę przeciwko kartelowi Medellín. Wewnętrzne konflikty, zdrady i rosnąca paranoja wśród członków organizacji sprawiły, że Jung stał się celem nie tylko dla organów ścigania, ale i dla dawnych wspólników.
W 1994 roku, po latach ukrywania się, Jung został ponownie aresztowany – tym razem z 1 754 funtami kokainy w samolocie. Skazano go na 60 lat więzienia, jednak dzięki współpracy z wymiarem sprawiedliwości, a zwłaszcza zeznaniom przeciwko dawnemu partnerowi Carlosowi Lehderowi, wyrok skrócono do około 20 lat. Jung spędził za kratami prawie dwie dekady, wychodząc na wolność w czerwcu 2014 roku.
Jego historia stała się inspiracją dla filmu "Blow" z 2001 roku, w którym w rolę Jung’a wcielił się Johnny Depp. Film, podobnie jak książka Bruce’a Portera "Blow: How a Small-Town Boy Made $100 Million with the Medellin Cocaine Cartel and Lost It All", przyczynił się do utrwalenia legendy "Boston George’a" jako jednej z najbardziej fascynujących i przestrogowych postaci epoki kokainy.
George Jung zmarł w 2021 roku, ale jego "legenda" żyje dalej. Dziś pozostaje symbolem epoki, w której granice między przestępczością a popkulturą zacierały się wyjątkowo mocno.