Zielona ulica. Mieszkańcy Wrocławia wciąż krytykują drewniane skrzynie
"Spróchniały, zapomniany projekt"
Na ulicy Daszyńskiego około 5 lat temu pojawiły się nowe instalacje, w pobliżu powstał również tzw. park kieszonkowy. Łączny koszt tej inwestycji wyniósł 1,8 mln zł. Projekt zrealizowała miejska spółka Wrocławskie Inwestycje, wykorzystując środki pochodzące z funduszy unijnych. Była to pierwsza taka "zielona ulica" Wrocławia.
W narożnikach skrzyżowania ustawiono skrzynie wykonane z płyt OSB oraz podesty. W skrzyniach zasadzono krzewy, trawy i drzewa. W konstrukcje wkomponowano również ławki. Wzdłuż ulicy Daszyńskiego drzewa posadzono w stalowych, trójkątnych obramowaniach, a także zamontowano kilka dodatkowych platform.
Projekt od początku budził kontrowersje. Mieszkańcy wątpili w estetykę drewnianych skrzyń, kierowcy narzekali na ograniczoną widoczność i utrudnienia w ruchu. Również policja zgłaszała poważne zastrzeżenia.
- W naszej ocenie, zamontowane w taki sposób instalacje drewniane zagrażają bezpieczeństwu uczestników ruchu drogowego, a w szczególności pieszych wchodzących na jezdnię bezpośrednio zza przeszkody ograniczającej widoczność - ostrzegał w 2020 roku mł. insp. Przemysław Kozioł z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Podkreślano też, że rozwiązania nie były z drogówką konsultowane.
Pisaliśmy o tym tutaj:
Mimo to skrzynie nie zniknęły. I - jak - twierdzą dzisiaj mieszkańcy - przez lata zostały całkowicie zaniedbane.
"Najpierw robią, potem zapominają..."
- Nikt o to nie dba. Samochody obijają się o te skrzynie, roślinność zdziczała. Trawy i chwasty w tych skrzyniach są niekoszone od zeszłego roku. Mnie najbardziej przerażają połamane deski w podestach. Są spróchniałe. Ktoś stanie i sobie coś zrobi. Tego bym nie chciała jako mieszkanka. To była pierwsza zielona ulica w mieście, ale przestała być zielona. Ja takiej zielonej ulicy się wstydzę. I nie chcę więcej zielonych ulic we Wrocławiu. Najpierw je robią, a potem zapominają – mówi nam pani Teresa, mieszkanka ul. Daszyńskiego.
Obawy dotyczą nie tylko estetyki.
- Na Daszyńskiego są skrzyżowania równorzędne. Drewniane pudła zasłaniają widoczność na skrzyżowaniach dla kierowców i dla pieszych. Było wiele wypadków z tego powodu - mówi nam jeden z mieszkańców Ołbina.
Po wypadku na skrzyżowaniu np. Żeromskiego z Daszyńskiego, prowadząca samochód tłumaczyła: "Widoczność zasłoniły mi te drewniane pudła na zieleń umieszczone na środku skrzyżowania". Pisaliśmy o tym tutaj:
Czy ktoś zadba o drewniane skrzynie?
W sprawie zapomnianych skrzyń skontaktowaliśmy się z Urzędem Miejskim Wrocławia. Zostaną usunięte czy naprawione?
- Nie mamy zamiaru ich usuwać. Na stałe wpisały się w krajobraz ulicy i śródmieścia i wraz z drzewami w samej ulicy Daszyńskiego wpływają korzystnie na mikroklimat intensywnie zabudowanej części miasta. Pozytywnie są oceniane także jako element inżynierii drogowej uspokajający ruch na ulicy. W ramach bieżącej konserwacji sukcesywnie dokonujemy napraw. W tym przypadku również zostaną one naprawione oraz poddane pielęgnacji. Termin interwencji zależy od rodzaju uszkodzeń i wysokości kosztów niezbędnych do zaangażowania. Na pewno zostaną jednak przeprowadzone w najbliższym czasie - mówi Natalia Prostak z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Podkreśla, że jeśli chodzi o roślinność, zastosowane rozwiązania powinny być samowystarczalne, a więc niewymagające dużego utrzymywania.
- Być może dominacja gatunków ruderalnych związana jest z obecnością ich nasion w glebie, która została użyta. W tym zakresie klomby nie wymagają pilnej interwencji, ale oczywiście okresowe plewienie i dosadzanie właściwych roślin jest naturalną czynnością wykonywaną w ramach cyklicznych pielęgnacji przewidzianych w tym miejscu – wyjaśnia.
Urzędnicy pozytywnie oceniają zieloną ulicę Daszyńskiego
- Od tego czasu kilka kolejnych ulic w śródmieściu zyskało zieleń - w tym wysoką - i jest to działanie akceptowalne i pożądane przez mieszkańców, o czym świadczą m. in. kolejne projekty w ramach WBO - komentuje Natalia Prostak.
I zaznacza, że parklety (tak fachowo nazywają się drewniane skrzynie na rośliny) umożliwiły wprowadzenie dużej ilości roślinności w miejscu, gdzie przebudowa ulicy byłaby niemożliwa.
- Niestety, nie mamy wpływu na akty wandalizmu i śmiecenie, z którymi stykamy się w różnych częściach miasta. Staramy się w ramach bieżących konserwacji takie usterki naprawiać. I tak będzie też w tym przypadku – mówi.