Wybitna malarka. Zmieniła sposób patrzenia na świat
Bridget Riley malowała linie, które się poruszały. Ludzie mówili, że to oszustwo. Ona mówiła, że to prawda o percepcji.
Op Art i rewolucja widzenia
Riley zaczęła malować figury w latach pięćdziesiątych. Nikt nie zwracał uwagi. W 1960 roku przeszła na abstrakcję geometryczną i nagle wszyscy patrzyli. "Fall" z 1963 roku była przełomem. Czarne i białe linie falowały jak woda, choć farba była płaska. Oko nie potrafiło się ustabilizować.
Świadek podniósł alarm. Spójrzcie na nagranie ze Śląska
W 1965 roku MoMA w Nowym Jorku pokazało wystawę "The Responsive Eye". Riley była tam główną postacią. Op Art przestał być eksperymentem i stał się ruchem. Krytycy byli podzieleni, ale publiczność przyszła tłumnie. Ludzie stali przed obrazami Riley i czekali, aż oczy przestaną ich oszukiwać. Nie przestawały.
Trzy lata później, w 1968 roku, zdobyła nagrodę za malarstwo na Biennale w Wenecji. Była pierwszą kobietą, która to osiągnęła. Brzmi jak triumf, ale Riley nie malowała dla nagród. Malowała, bo chciała zrozumieć, jak działa wzrok. Biennale było uznaniem, nie celem.
Geometria jako język
Riley używała linii, kręgów, kwadratów i krzywych. To wszystko. Żadnych metafor, żadnych symboli, żadnych odniesień do świata zewnętrznego. Geometria była jej alfabetem, a rytm kompozycji tworzył zdania. W latach sześćdziesiątych pracowała wyłącznie w czerni i bieli, bo kolor odwracał uwagę od struktury.
W 1967 roku wprowadziła barwę. Nie dlatego, że czarno-białe prace się wyczerpały, ale dlatego, że kolor otworzył nowe możliwości iluzji. Czerwień wibruje inaczej niż niebieski, żółty pulsuje inaczej niż zielony. Riley eksperymentowała z percepcją koloru tak samo, jak wcześniej z percepcją formy.
Jej wpływ wykroczył poza malarstwo. Moda Mod w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zapożyczała jej wzory. Graficy jak Lance Wyman, twórca projektów na olimpiadę w Meksyku 1968, czerpali z jej estetyki. Riley nie protestowała, choć nie zawsze dostawała uznanie. Wiedziała, że idee się rozprzestrzeniają i tracą autorstwo.
Wystawy, które definiowały karierę
W 1971 roku Serpentine Gallery w Londynie zorganizowało jej pierwszą dużą retrospektywę. Riley miała czterdzieści lat i już była ikoną. W 2014 roku David Zwirner Gallery pokazało "The Stripe Paintings 1961–2014", a rok później De La Warr Pavilion prezentowało "The Curve Paintings 1961–2014". Świat sztuki nie mógł przestać patrzeć na jej prace.
W 2019 roku Hayward Gallery w Londynie zorganizowało największą retrospektywę Riley, obejmującą ponad siedemdziesiąt lat twórczości. Wystawiono obrazy, rysunki i malowidła ścienne. Od ikonicznych czarno-białych kompozycji lat sześćdziesiątych po kolorowe, dynamiczne prace z ostatnich dekad. Wystawa potwierdziła, że Riley nie zwolniła tempa.
W 2023 roku jej rysunki pokazano w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy na taką skalę. "Bridget Riley Drawings: From the Artist’s Studio" objechało Museum of Contemporary Art w Sydney, Hammer Museum w Los Angeles i Morgan Library w Nowym Jorku. Riley miała dziewięćdziesiąt dwa lata i wciąż była aktywna.
Nauczycielka, aktywistka, twórczyni
Riley nie tylko malowała. Wykładała w Londynie, prowadziła warsztaty, wspierała młodych artystów. W 1968 roku zaangażowała się w SPACE, organizację pomagającą malarzom i grafikom znaleźć przestrzeń do pracy. Wiedziała, że talent bez studia to talent zmarnowany.
Tworzyła też projekty publiczne i malowidła ścienne. Jej prace wisiały nie tylko w galeriach, ale też w przestrzeniach użytkowych. Riley wierzyła, że sztuka powinna być dostępna, nie zamknięta w białych kubikach muzealnych. W 2024 roku uczestniczyła w wystawie "Friend, A Survey of Op-Art and Minimalism" w Ki Smith Gallery, wspierającej organizację charytatywną Sentebale.
Jej prace są w Dia Center for the Arts w Nowym Jorku, National Gallery w Londynie, Kawamura Memorial DIC Museum of Art w Japonii, Yale Center for British Art. Riley nie musiała zabiegać o uznanie. Uznanie przyszło samo, bo jej malarstwo było zbyt silne, żeby je zignorować.
Bridget Riley nauczyła świat patrzeć inaczej. Jej linie poruszają się tylko w głowie widza, ale ten ruch jest realny. Op Art mógł być modem, ale Riley była trwała. Malowała przez ponad siedemdziesiąt lat i nie powtarzała się ani razu. Geometria była jej językiem, a iluzja narzędziem. Pozostawiła po sobie nie tylko obrazy, ale sposób myślenia o tym, czym jest widzenie. To więcej niż kariera. To rewolucja percepcji.