Ludzie odchodzą od 10 000 kroków dziennie. Nowe badania kwestionują dotychczasowe normy
W tym artykule:
Rezygnacja z 10 000 kroków
Liczne artykuły w mediach, między innymi w Mirror, informują, że popularność idei 10 000 kroków jako codziennego celu zaczyna maleć. Coraz więcej ludzi - zarówno tych regularnie aktywnych, jak i takich, którzy dopiero zaczynają dbać o ruch - uważa, że nie każdy powinien podporządkowywać swoje kroki jednej, ogólnej regule. Wskazują na to zarówno nowe badania, jak i głosy lekarzy, którzy podkreślają, że istotna jest ogólna kondycja i intensywność aktywności, a nie sztywne liczby.
Zdrowie ponad liczbę kroków
Krytycy zwracają uwagę, że skupienie się na samej liczbie kroków pomija wiele ważnych aspektów: tempo chodzenia, interwały, siłę mięśni czy czas spędzony w ruchu bardziej intensywnym. Osoba, która idzie spokojnym tempem przez wiele godzin, może nie osiągnąć 10 000 kroków, ale jej organizm i tak może odnieść korzyści z aktywności. Z kolei ktoś, kto wykonuje intensywne spacery albo ćwiczenia siłowe, może uzyskać lepszy efekt zdrowotny przy znacznie mniejszej liczbie kroków.
Elastyczne podejście do ruchu
W obieg wchodzą pomysły, by zrezygnować z jednej, narzuconej liczby na rzecz bardziej adaptacyjnych celów: "30 minut umiarkowanego ruchu dziennie", "2000-3000 aktywnych kroków w ciągu dnia", lub "codzienny spacer + 2 sesje ruchowe w tygodniu". Specjaliści sugerują, by każdy dopasował normę do swojego wieku, stanu zdrowia, stylu życia i możliwości. To podejście odchodzi od uniwersalnych standardów i idzie w stronę indywidualizacji.
10 tys. kroków nie jest wyznacznikiem
To, co jeszcze niedawno było prawie świętą normą w fitnessowym świecie, dziś coraz częściej traktuje się jako heurystykę - narzędzie wyjściowe, a nie ostateczny cel. Osoby rezygnujące z tej zasady niekoniecznie stają się mniej aktywne - często po prostu szukają mierników, które lepiej pasują do ich stylu życia i celów zdrowotnych. Przyszłość ruchu może należeć do elastyczności, nie arbitralnych cyferek.
Źródło: Mirror