„Największym błędem jest poleganie tylko na kremach z filtrem”. Co naprawdę chroni przed czerniakiem?
Czym się różni czerniak od innych nowotworów skóry?
Czerniak to jeden z najbardziej agresywnych nowotworów skóry, charakteryzuje się dużą dynamiką wzrostu. Rocznie diagnozuje się około 4 tysiące nowych przypadków. W odróżnieniu od innych nowotworów skóry czerniak wywodzi się z melanocytów, czyli komórek produkujących barwnik melaninę. To powoduje ciemne zabarwienie zmiany - często czarne lub ciemnobrązowe. Ciemny kolor jest cechą charakterystyczną czerniaka i powinien stanowić dla nas sygnał ostrzegawczy. Wczesne usunięcie czerniaka, kiedy choroba nie jest zaawansowana pozwala na wyleczenie większości pacjentów. Niestety im później czerniak zostanie rozpoznany to rokowanie jest gorsze.
Kojarzymy czerniaka jako nowotwór skóry, ale może on też atakować inne narządy. Które są najbardziej zagrożone?
W 90 proc. przypadków czerniak rozwija się na skórze, ale melanocyty występują też w nabłonkach śluzówki dróg oddechowych, przewodu pokarmowego, w oponach mózgowych i błonie naczyniowej oka – i tam również może się rozwinąć czerniak. Różnica polega na tym, że na skórze zmiany możemy zauważyć sami. Czerniaki pozaskórne zwykle przez pewien czas nie powodują żadnych objawów i wykrywane są przypadkowo lub dopiero w zaawansowanym stadium.
Jakie są najczęstsze przyczyny rozwoju czerniaka? Czy promieniowanie UV to rzeczywiście główny czynnik ryzyka?
Tak – to prawda. Promieniowanie UV, zarówno naturalne (słoneczne), jak i sztuczne (np. w solariach), odpowiada za większość przypadków czerniaka. Szczególnie niebezpieczna jest intensywna, krótkotrwała ekspozycja na słońce, czyli ta którą doświadczamy podczas wakacji. Każde oparzenie słoneczne, zwłaszcza w dzieciństwie, może prowadzić do rozwoju czerniaka. Ryzyko zwiększa również jasny fototyp skóry, charakteryzujący się jasną karnacją, jasnymi lub rudymi włosami oraz często obecnością piegów. Z uwagi na małą zawartość barwnika, taka skóra łatwo ulega oparzeniom. Co do koloru oczu – jasne zabarwienie, tak jak jasna skóra, to jeden z czynników ryzyka. Ważne są też predyspozycje genetyczne, np. rodzinny zespół znamion atypowych czy występowanie czerniaka u innych członków rodziny. Coraz częściej mówi się także o wpływie przewlekłego drażnienia mechanicznego lub chemicznego.
A jeśli chodzi o wiek – kto choruje częściej: starsi czy młodsi?
To się zmienia. Dawniej czerniak był typowy dla osób powyżej 50. roku życia, ale obecnie obserwujemy go również u młodych dorosłych, a nawet u dzieci. To efekt m.in. zmiany stylu życia – więcej podróżujemy, zmieniamy strefy klimatyczne, jesteśmy częściej i intensywniej eksponowani na promieniowanie słoneczne.
Jakie błędy wciąż popełniamy, jeśli chodzi o ochronę przeciwsłoneczną?
Największym błędem jest poleganie wyłącznie na kremach z filtrem. To za mało. Nigdy nie nałożymy go w takiej ilości, jak powinno się to robić. Dlatego ochrona przeciwsłoneczna powinna być kompleksowa: filtry, unikanie ekspozycji w godzinach szczytu (11:00–16:00), przebywanie w cieniu, nakrycia głowy, okulary z filtrem UV, odpowiednia odzież. Filtry przeciwsłoneczne testowane są w warunkach laboratoryjnych, czyli w idealnych. Jednak rzeczywistość nie jest idealna, bo np. pocenie się czy pocieranie skóry zmniejszają działanie filtrów przeciwsłonecznych. Bardzo często zapominamy o ich reaplikacji, szczególnie po kąpieli czy intensywnym poceniu się.
Od czego zacząć badania jeśli zauważymy u siebie niepokojące zmiany? Gdzie się na samym początku udać?
Jeśli chodzi o znamiona barwnikowe, to bardzo ważne jest comiesięczne oglądanie swojej skóry i zwracanie uwagi na zmiany. Wtedy jesteśmy w stanie wychwycić, że np. znamię się zmieniło bądź pojawiło się nowe. Czerniak może rozwinąć się w obrębie już istniejącego pieprzyka, ale może pojawić się też de novo, czyli obok już istniejącej zmiany. Jeśli widzimy coś, co nas niepokoi, to oczywiście powinniśmy się udać do dermatologa i wykonać badanie dermatoskopowe. Gdy w badaniu dermatoskopowym okaże się, że zmiana jest podejrzana, to pacjent kierowany jest na chirurgiczne usunięcie danej zmiany oraz badanie histopatologiczne. W wyniku biopsji uzyskujemy potwierdzenie bądź wykluczenie czerniaka.
Jak wygląda sytuacja z zachorowaniami na Lubelszczyźnie w ostatnich latach?
Jeśli chodzi o występowanie czerniaka, to generalnie nie odbiegamy od średniej krajowej, co zresztą potwierdzają dane Krajowego Rejestru Nowotworów. Tutaj województwo lubelskie mieści się zarówno jeśli chodzi o liczbę nowych zachorowań, jak i wskaźnik zgonów z powodu czerniaka mniej więcej w środku.
Zauważa Pani zmianę w świadomości pacjentów?
W ostatnich latach świadomość prozdrowotna bardzo wzrosła i coraz więcej osób zdaje sobie sprawę ze szkodliwego działania promieniowania UV – nie tylko jeśli chodzi o powstawanie nowotworów skóry, ale też o fotostarzenie się, co się przekłada na to, że coraz mniej obserwujemy osób z bardzo mocną opalenizną. Coraz więcej osób zgłasza się na regularne kontrole dermatoskopowe. Niezależnie od tego, czy jesteśmy w grupie ryzyka, czy nie, to badanie dermatoskopowe powinniśmy wykonać przynajmniej raz w roku.
To, co zauważyłam i uważam, że jest bardzo dobre to zwiększenie świadomości prozdrowotnej nie tylko u pacjentów, ale też w różnych grupach zawodowych. Na przykład kosmetolodzy coraz częściej kierują pacjentów na badanie dermatoskopowe jeśli zauważą jakąś niepokojącą zmianę.
To faktycznie się da zauważyć. Często zdarza się, że kosmetyczki odmawiają na przykład zrobienia paznokci, jeśli widzą coś niepokojącego.
Tak, ta świadomość jest coraz większa – i to jest naprawdę bardzo korzystne, bo pacjent uzyskuje ważną informację nie tylko wtedy, kiedy uda się do lekarza, ale również przy innych okazjach. Należy jednak pamiętać, że wciąż podstawą są kontrole dermatologiczne.