Fałszowane przebiegi i niedostosowane prawo. Europa traci miliardy
W 2018 roku Parlament Europejski oszacował, że fałszowanie liczników może generować roczne straty od 1,31 do 8,77 miliarda euro. Nowsze badania wskazują na straty na poziomie około 5,3 miliarda euro rocznie, z wieloma przypadkami pozostającymi niewykrytymi. Oprócz strat finansowych, ukryta historia uszkodzeń pojazdu stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa konsumentów na rynku wtórnym. Na rynku istnieją już rozwiązania przeciwdziałające oszustwom, jednak walka z nimi wymaga współpracy pomiędzy sektorem prywatnym a publicznym.
Oszuści wykorzystują unijne przepisy
Oszuści na rynku samochodów używanych "korzystają" z przepisów o ochronie danych osobowych obowiązujących w niektórych państwach członkowskich UE. Ogólne rozporządzenie o ochronie danych (RODO) bardzo szeroko definiuje dane osobowe, co utrudnia firmom operującym na danych pojazdów dzielenie się informacjami – nawet wtedy, gdy ryzyko naruszenia prywatności jest minimalne.
- Europa powinna znaleźć lepszą równowagę pomiędzy ochroną danych osobowych, a dostępem do informacji, które są kluczowe dla rozwoju europejskich firm cyfrowych. Same fundusze nie wystarczą – potrzebujemy większej swobody w korzystaniu z danych, zwłaszcza tam, gdzie występuje luka informacyjna, jak przy zmianie właściciela samochodu. Gdy auto trafia do nowego właściciela, dane o nim często "zostają w tyle", mimo że kupujący nadal ma prawo wiedzieć, co kupuje. Informacja musi nadążać za pojazdem – dlatego konieczne jest uporządkowanie systemów danych i zapewnienie ich płynnego przepływu przy zmianie właściciela – mówi Rokas Medonis, CEO carVertical.
Niespójne podejście do jednolitego rynku
Pomimo członkostwa w EUCARIS (Europejski System Informacji o Samochodach i Prawach Jazdy) i posiadania rozbudowanych systemów śledzenia danych pojazdów, kraje takie jak Niemcy, Włochy, Belgia czy Holandia ograniczają udostępnianie danych o historii pojazdów przy ich eksporcie. Niemcy – największy eksporter samochodów używanych w UE – ograniczają dostęp do informacji z powołaniem się na RODO. Krajowy urząd motoryzacyjny KBA dysponuje zaawansowanymi systemami rejestracji, pozwalającymi na szczegółowe śledzenie historii pojazdów, jednak dostęp do pełnych danych pozostaje ograniczony i nie służy ochronie interesu publicznego. Podobnie działają Belgia i Holandia – mimo wdrożenia skutecznych rozwiązań, jak „Car-Pass”, „Nationale Auto Pas” czy RDW, które znacznie ograniczyły fałszowanie liczników, dane te nie są w pełni udostępniane przy eksporcie pojazdów, co naraża konsumentów w innych krajach UE. Włochy również nie dzielą się regularnie danymi o uszkodzeniach pojazdów używanych z innymi państwami członkowskimi UE. Taka polityka osłabia ogólnoeuropejską ochronę konsumentów i podważa zasady jednolitego rynku. Szczególnie dotkliwe jest to w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, które często importują pojazdy właśnie z tych państw.
Przejrzystość i prywatność mogą współistnieć. Przykład skandynawski
UE ma od kogo się uczyć – w niektórych krajach udało się połączyć przejrzystość z ochroną danych osobowych. Szwecja i Finlandia znalazły równowagę między prywatnością a udostępnianiem danych o używanych pojazdach, chroniąc nie tylko interesy lokalnych konsumentów, ale także tych z zagranicy, gdy pojazd przekracza granice. Dzięki agencjom transportowym, takim jak Transportstyrelsen w Szwecji i Traficom w Finlandii, nabywcy mogą łatwo uzyskać historię pojazdu – w tym przebieg, właścicieli i przeglądy. Kluczowe jest, że dane te są dostępne po numerze rejestracyjnym, nawet gdy samochód opuszcza kraj, a oba państwa te informacje przekazują. Również Wielka Brytania udostępnia dane o pojazdach publicznie, wspierając rozwinięty rynek przeglądów technicznych. Choć brytyjski rynek jest głównie wewnętrzny, to model udostępniania danych jest dobrym przykładem połączenia prywatności i przejrzystości.
Apel o jasność i współdzielenie danych
Aby chronić obywateli, UE musi zdefiniować i ujednolicić relacje między Aktem o Danych, Dyrektywą o Otwartych Danych i RODO. Przejrzyste, ogólnounijne ramy dostępu do danych pojazdów pozwolą ograniczyć oszustwa, przywrócić zaufanie i wspierać rozwój sprawiedliwej gospodarki cyfrowej.
- Jaśniejsze przepisy i lepsza wymiana danych ochronią kupujących, wesprą uczciwe firmy i wzmocnią europejską gospodarkę cyfrową. Pytanie brzmi, czy ważniejsze jest chronić dane, które nie ujawniają informacji osobowych, ale pomagają zrozumieć faktyczny stan techniczny samochodu, czy może chronić sprzedających, którzy chcą ukryć istotne fakty? – pyta Rokas Medonis z carVertical.