Dzień Malborka 2025 z Nocnym Kochankiem jako gwiazdą. Tak było podczas finału Malborskich Dni Profilaktyki
Dzień Malborka 2025. Gwiazdą Nocny Kochanek
Kolejny rok z rzędu miasto Malbork postawiło na współpracę z radiem RMF Maxx, korzystając z jego oferty koncertowej i zgadzając się na ten zestaw artystów, który pojawił się na scenie w sobotni wieczór (15 czerwca). To troje wykonawców, natomiast dodatkowo jako support wystąpił nastolatek z Malborka - Noa Sakutov, który niedawno próbował swoich sił w „The Voice Kids”, wcześniej grał w musicalach w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Na co dzień szlifuje grę na instrumentach i śpiew w malborskim zespole Małe Łubudubu.
Następnie na scenie na Osiedlu Południe wystąpiła Kaeyra, czyli 24-letnia Karolina Baran - wokalistka, kompozytorka, multiinstrumentalistka, autorka tekstów i gitarzystka, która urodziła się w Chicago, ale ma polskie korzenie. Po niej pojawił się artysta o pół wieku starszy od Karoliny, którego starszym przedstawiać nie trzeba. Młodsi może nie do końca zdawali sobie sprawę, że mają przed sobą prawdziwego artystę, czyli Ireneusza Dudka, który pomimo wieku dał czadu wraz ze swoim zespołem.
Gwiazdą wieczoru był Nocny Kochanek - polski zespół heavymetalowy założony w Warszawie w 2012 roku jako, jak sami muzycy mówią, alter ego grupy Night Mistress, w której grali od 2003 roku. Było metalowo, głośno i ogniście.
Finał Malborskich Dni Profilaktyki
Kto wystąpił, jak zaśpiewał – to rzecz gustu. To, czy miasto i MCKiE powinny we własnym zakresie realizować imprezę (bo takie głosy czasem się pojawiają), to też rzecz do dyskusji. Nam może się wydawać, że tak byłoby lepiej, ale jak usłyszeliśmy od wtajemniczonych, są m.in. takie niuanse, z których możemy sobie nie zdawać sprawy, jak posiadanie przez miasto własnej, profesjonalnej sceny plenerowej (nie scenki), która będzie spełniała wszelkie wymagania największych artystów, atestowanie jej co roku i posiadanie ekipy z odpowiednimi uprawnieniami do jej rozkładania.
Dlatego fakt korzystania z produktu w postaci koncertu przygotowanego przez firmę zewnętrzną (RMF Maxx) jeszcze można zrozumieć. To jest kwestia argumentów i wyważenia, co się bardziej opłaca.
Natomiast trudno zrozumieć, że sobotni koncert organizowany był w ramach Malborskich Dni Profilaktyki. Szeroko rozumianej – alkohol, tradycyjne papierosy, e-papierosy, narkotyki, dopalacze, telefony komórkowe. To był drugi punkt tych dni - kilka dni wcześniej odbył się wykład w Szkole Łacińskiej.
Albo inaczej. Profilaktyka uzależnień jest bardzo potrzebna, więc dobrze, można by zrozumieć burmistrza Marka Charzewskiego, który powiedział nam, że koncert jest również jej formą. Pomimo różnych wątpliwości, faktycznie można się zgodzić, że obiektywnie, „z definicji” koncert może mieć znaczenie profilaktyczne, terapeutyczne. Ale nie koncert w ramach „Iksińskich” (nie muszą być malborskie, ale są) Dni Profilaktyki, obok którego pije się alkohol. Co to ma wspólnego z profilaktyką? Zresztą, już w poprzednich latach radni będący w opozycji do burmistrza poruszali tę sprawę, więc nie jest to nic odkrywczego, tyle że w sobotę mieliśmy „powtórkę z rozrywki”.
Na placu św. Urszuli Ledóchowskiej alkohol można było spożywać bez problemu (poza oczywiście wydzieloną strefą pod sceną). Plac to przestrzeń publiczna. Teoretycznie Straż Miejska powinna interweniować i przynajmniej pouczać. Z drugiej strony, pijącym trudno się dziwić, skoro w przeszłości, w czasach Dni Malborka organizowanych bez profilaktyki, można było pić alkohol, a teraz z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że nawet nie wiedzieli, że uczestniczą w „finale Malborskich Dni Profilaktyki”.
Pewnie, że można odpierać, iż na ogrodzony teren przed sceną nikt z alkoholem nie wszedł (argument włodarza), bo ochrona tego pilnowała. Ale cały plac św. Urszuli Ledóchowskiej był miejscem imprezy. Przed Dniem Malborka organizatorzy informowali o dodatkowych atrakcjach, a przecież przygotowane stanowiska, w tym całe wesołe miasteczko, nie znajdowały się na ogrodzonym terenie przed sceną...
Przed Dniem Malborka burmistrz zapewniał nas, że Straż Miejska będzie uczulona, miała być obecna i upominać spożywających alkohol. Ciekawe, jakie tego są efekty. Ale… tutaj trzeba z kolei zrozumieć strażników miejskich. Miasto nie ma armii strażników, a tym dwóm (może trochę więcej) na dyżurze trudno byłoby iść w tłum (mniejszy, większy) i narażać się na gniew dziesiątek osób relaksujących się przy piwie.
Ten gniew byłby niesprawiedliwy, bo to kto inny wymyślił Dzień Malborka w ramach Malborskich Dni Profilaktyki z alkoholem. A to po prostu jest fikcja. Burmistrz nie zgadza się z nami. Natomiast fikcją by nie było, gdyby na całym pl. św. Urszuli Ledóchowskiej (to był teren imprezy) nie było alkoholu, albo gdyby to nie były Malborskie Dni Profilaktyki. Jedno albo drugie.
Jeśli drugie, to pojawia się problem finansowy. Nie byłoby z czego sfinansować organizacji imprezy. Tymczasem wymyślono „patent” z profilaktyką, dzięki czemu pieniądze przeznaczane są z budżetu miejskiej jednostki, jaką jest Centrum Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Malborku, a dokładnie z „,korkowego”. To środki pewne, bo pochodzą z koncesji ze sprzedaży alkoholu, a nie z budżetu MCKiE. I tutaj można dojść do absurdalnego wniosku, że ci, którzy w sobotni wieczór spożywali alkohol na placu, współfinansowali ten koncert. To też nic odkrywczego, wspomniani już radni używali wcześniej tego argumentu.
Tegoroczny Dzień czy Dni Malborka, bo tutaj zdania też są podzielone, kosztował 375 tys. zł. Z „korkowego" pochodziło 307 tys. zł. Można by zadać pytanie, tak profilaktycznie: jak będzie w przyszłym roku?