Pan Irek z Chorzowa: największy bohater meczu Ronaldinho
Ponad 1200 ocen i ponad 400 opinii o taksówkarzu z Chorzowa
Kto jest największym bohaterem meczu z Ronaldinho na Superauto.pl Stadionie Śląskim? Ani Brazylijczyk z najsłynniejszym po Monie Lisie uśmiechu na świecie, ani żadna z legend polskiej piłki. Zwyciężył taksówkarski fach, metafizyka taksometru i topograficzny zmysł skromnego taryfiarza z Chorzowa.
– Dzięki temu poznałem kapitalnego gościa, jakim okazał się Pan Irek – pisze o meczu na X użytkownik o nicku Perczi – Prosty taksówkarz z Chorzowa, ale tak świetnego człowieka nie poznałem nigdy. Umówiłem się z nim na słowo na godzinę 23. Gość odpiął koguta, odmówił innym kursom i odwiózł mnie do Jaworzna. Jeszcze stanął po maka – dodaje.
Perczi pokazał paragony. Internauci zwrócili uwagę na ceny kursów, ale choć były wątpliwości dotyczące stawek, wszyscy i tak dostroili się do festiwalu uwielbienia dla pana Irka. Każdy rozumie, że na taryfie różnie bywa. W ciągu dwóch dni w portalu Go Work pojawiło się ponad czterysta opinii o nim, a do wczorajszego wieczora była tylko jedna. Większość z nich to oczywiste podszywki: papież Leon XIV, Grzegorz Krychowiak, Michał Pazdan, Adam Nawałka, Robert Makłowicz, Jurgen Klopp...
Internet oszalał: z Irkiem jeździł Boniek, Musk, Taylor Swift, Tusk, Kaczyński a nawet...Yoda
W internecie twierdzą, że Bóg stworzył człowieka, a potem pan Irek nauczył go jeździć z klasą. Kiedyś jechał z trzema osobami i każda z nich została później świętym, zdobyła Złotą Piłkę albo wygrała Eurowizję. To nie są przejazdy – to przeznaczenie.
Gość nie tylko wozi pasażerów – on prowadzi spektakl, psychoterapię, lekcje historii.
Jako cenił znany reżyser filmowy: „Generalnie w wieku 18 lat to ja nie miałem czym przyjechać na plan filmowy. Wtedy zjawił się pewien przesympatyczny mężczyzna (…) Odbyliśmy bardzo owocną rozmowę po której nie zażądał żadnej opłaty.” To… Patryk Vega, wspominający za darmo przejazd u pana Irka!
Legenda głosi, że pewien odważny pasażer, podpisujący się jako „Leon XIV”, papież, wrócił z podróży do Watykanu – choć w rzeczywistości to kurs z Lichenia do domu!
„Podwiózł mnie pod samą bazylikę św. Piotra… wspaniały gust muzyczny… 12 godzin minęło jak dwie minuty.”
Mało wam?
„Mistrz Yoda: Spokój, bezpieczeństwo i uśmiech – trzy rzeczy w samochodzie jego zawsze obecne są.”I to wszystko dzięki Irkowi, który „zna prawdy, których nie zna twój terapeuta”.
Nie brakuje klasycznych śląskich momentów przy… Biedronce:
Pan Irek to nie tylko kierowca – to narracyjny GPS, który wie, ile potrzebujesz spokoju, filozofii albo... przygody. Niezależnie, czy zabieraś się na pokaz świnek morskich, do Bieszczad albo na pressing piłkarski – wiesz, że będzie kurs, będzie show i będzie niezapomniane.
Zbigniew Boniek: „Z takim pressingiem to byśmy pokonali Włochów w '82 bez dogrywki.”
Ronaldinho, ledwo siedząc w skórzanym fotelu pana Irka, zanucił sambą: „To nie jazda. To karnawał w Rio, tylko z pasami bezpieczeństwa.”
Robert Makłowicz, próbując zamówić Ubera, przez przypadek zadzwonił do pana Irka. Gdy zorientował się, że to nie food truck, tylko taksówka, westchnął:
„Pan Irek jest jedynym kierowcą, który potrafi połączyć jazdę, kuchnię fusion i rozmowę o średniowiecznej architekturze Podkarpacia w jednym kursie.”
Ludwik XIV? A jakże. Po przejażdżce z Irkiem powiedział tylko: „Pałac w Wersalu nie ma tak wygodnych siedzeń. I u mnie nikt nie miał zapasowych miętówek.”
Elon Musk po rozmowie z Irkiem zrezygnował z planów Hyperloopa. „Po co mi tunele pod ziemią, skoro na powierzchni mam Irka?”
Taylor Swift, ukrywając się na Śląsku przed paparazzi, wyskoczyła z Irkowej skody i rzuciła:
„Ten kurs był jak mój nowy album: pełen emocji, retrospekcji i drogi przez Bytom.”
Ewa Chodakowska opisała przejazd z Irkiem jako: „Jedyny trening mentalny, który spala 800 kalorii śmiechem.
Cóż, podsumowując: w czasach, gdy sztuczna inteligencja uczy się, jak być człowiekiem, Pan Irek uczy ludzi, jak być… człowiekiem z sercem, uchem do muzyki i gotowością na kebaba o 2 w nocy. Bo pan Irek nie wozi ludzi. On ich wiedzie. Przez życie, przez śląskie ronda i przez własne myśli.
Pan Irek, to nie „prosty taksówkarz”. To dobrze znany w Chorzowie rzemieślnik
Z jednym w internetowym wpisie o panu Irku nie można się zgodzić. Nie jest starym taryfiarzem, który pierwsze kursy zaliczał jeszcze na czarnych blachach. Jak wskazuje baza CEDiG, pan Ireneusz licencję na taksówkę uzyskał dopiero... pod koniec zeszłego roku.
Pan Irek nie za bardzo orientuje się, że stał się częścią internetowej zabawy. Udało nam się do niego dodzwonić. Nie chciał tego komentować.
– Nie mam pojęcia, co się dzieje. Wczoraj i dziś dostałem setki wiadomości, telefon oszalał. Niedługo dojdę do emerytury. Nie wiem, czy pół roku, czy też rok lub dwa będę jeździł. Może mi się to spodoba i będę jeździł dłużej – powiedział nam Ireneusz.
"Pojeżdżę może pół roku, może dwa i na emeryturę"
Przez wiele lat prowadził zakład jubilerski i usługi zegarmistrzowskie. Pracę zaczął jeszcze w latach 90-tych. Jego sklep znajdował się niedaleko przystanku autobusowego w pobliżu Miejskiego Domu Kultury. Już wtedy w środowisku ludzi związanych z zegarami miał opinię uczciwego fachowca.
– Człowiek, który od ręki na miejscu (15-20 min) posiadał części (sprężyna naciągu) do kieszonkowego corteberta (zrobionego na pasówkę) i przywrócił go do życia za symboliczną kwotę 50 zł! – pisał o panu Ireneuszu jeden z użytkowników Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków w 2017 roku.
Jak dodał, inni zegarmistrzowie, chcieli za usługę kilka razy tyle, a pan Irek jeszcze zaoferował pomoc w znalezieniu oryginalnej tarczy. Gdy zapytaliśmy pana Ireneusza o ten okres, nie chciał zbytnio rozmawiać. Widać, że konieczność zamknięcia zakładu dalej go boli, ponieważ czas, gdy tam pracował, nazwał „swoimi dobrymi czasami”. Dodaje, że dużo go kosztowało zakończenie działalności i nie zamierza otwierać na nowo lokalu.
Jeśli dawno nie czuliście, że w internecie jest jak dawniej, to jest ten moment. Sto lat za kierownicą, panie Irku!