Ewelina Kamczyk, piłkarka reprezentacji Polski: Mamy duże indywidualności, ale najważniejsza jest drużyna i w niej jest siła
Reprezentacja efektownie wygrała na zakończenie rywalizacji w dywizji B w Lidze Narodów z Rumunią. To jednocześnie udany sprawdzian przed EURO 2025?
Wygrałyśmy 3:0 grając bardzo konsekwentnie. Miałyśmy na pewno mnóstwo sytuacji bramkowych, ale nie po wszystkich piłka wylądowała w siatce rywalek. Dążyłyśmy do tego, żeby strzelić kolejne bramki i to nam się udało. Taki był nasz cel, żeby dobyć trzy punkty i dobrze i zakończyć tę edycję Ligi Narodów.
Drużyna jest już gotowa do gry na EURO 2025?
Uważam, że tak. Robimy wszystko, żeby jak najlepiej się przygotować, choć w Lidze Narodów skupiałyśmy się na kolejnych meczach. To oczywiście też było przygotowanie do mistrzostw Europy, ale też wiedziałyśmy o co gramy. Teraz zgrupowanie w Arłamowie i ostatni sparing, więc tak, jesteśmy przygotowane do gry na EURO 2025.
Chciałyście wygrać rywalizację w dywizji B w Lidze Narodów i awansować do dywizji A. Czy jednak nie było myśli, że to są przygotowania do mistrzostw Europy, a także rywalizacja o miejsce w kadrze na najważniejszą imprezę w tym roku?
Z tyłu głowy na pewno były myśli o EURO, ale też każda z nas wiedziała po co jest na zgrupowaniu reprezentacji i że gramy w Lidze Narodów. Ja mam takie podejście, że myślę tylko o najbliższym meczu, więc skupiałam się na Lidze Narodów zapominając przy tym o mistrzostwach Europy. Ten turniej dopiero będzie w lipcu, a tu miałyśmy swoją pracę do wykonania. Zadanie zrealizowałyśmy i teraz już możemy w pełni skupić się ns EURO.
Niemki, Szwedki i Dunki. Jakbyś krótko scharakteryzowała reprezentacje, z którymi zagracie w fazie grupowej na mistrzostwach Europy w Szwajcarii?
Będziemy na pewno analizować te zespoły. Zaczynając od Niemek i kończąc na Dunkach, to są znakomite reprezentacje. Grałyśmy w zeszłym roku z Niemkami, więc wiemy jaki to jest poziom i że to na pewno będą trudne spotkania. To będą dla nas mecze bardzo wymagające, ale właśnie takie chcemy grać. Fajnie, że możemy się sprawdzić na tak wielkim turnieju i ze wspaniałymi reprezentacjami, ale na pewno nie będziemy oddawać pola, bo chcemy pokazać naszą siłę, którą jest drużyna.
Polska może być „czarnym koniem” EURO 2025?
Oczywiście, że tak. My chcemy wyjść na boisku i pokazać fajną piłkę, żeby nasi kibice, a przede wszystkim my same były z siebie zadowolone. Chcemy pokazać, że możemy rywalizować z każdym. Nie takie rzeczy pokazywała już piłka nożna, gdzie te zespoły teoretycznie słabsze na papierze potrafiły wygrywać z tymi silniejszymi.
Pokazujecie duże możliwości w ofensywie. Ostatnio był żelazny skład z Ewą Pajor na środku ataku, tobą ustawioną za nią i na skrzydłach z Natalią Padillą Bidas oraz Nadią Krezyman. Kontuzjowana Nadia nie zagrała w Gdańsku, wskoczyła Paulina Tomasiak i zagrała świetny mecz.
Paulina zagrała w dwóch meczach Ligi Narodów, strzeliła bramki i miała asysty. Wspaniała zawodniczka, zagrała bez kompleksów, a od nas miała pełne wsparcie. Paulina zagrała swój futbol i jestem z niej ogromnie dumna. Cieszę się, że mamy taką zawodniczką, bo ta dziewczyna się nie boi i to jest naprawdę fajne. Pokazała, że zasługuje na to, aby być w reprezentacji. Oby tak dalej.
Ten wasz ofensywny kwartet, czy to z Nadią czy Pauliną, to taka siła drużyny?
Gramy ze sobą już kilka dobrych lat, a z niektórymi kilkanaście i dobrze się znamy. Jesteśmy z przodu na pewno zagrane i dobrze się rozumiemy. Może czasami brakuje celniejszych podań, ale to się zdarza. Fajnie, że piłka „chodzi” między nami i strzelamy bramki. Jesteśmy zawodniczkami szybkimi oraz grającymi bardzo energicznie i to jest nasza moc. Kontry z mocniejszymi rywalkami, przy tak szybkich zawodniczkach, to na pewno jest nasz wielki plus. Ważne jednak jest to, że jesteśmy zgraną ekipą nie tylko z przodu, ale także z tyłu, bo tworzymy kolektyw.
Ewa Pajor: Powrót do piłki po macierzyństwie, to coś niesamowitego. To jest możliwe
Pamiętamy sześć przegranych meczów w Lidze Narodów z bardzo trudnymi rywalkami. Potem jednak w barażach o EURO 2025 dwukrotnie ograłyście tą samą Austrię. Widać jak ta reprezentacja ewaluuje i rozwija się w bardzo szybkim tempie?
Początki były bardzo trudne i musiałyśmy zmierzyć się z krytyką. To jest naturalne przy naszym zawodzie. Tak, to prawda, widać postęp. W dywizji A w Lidze Narodów wysoko przegrałyśmy wszystkie mecze, ale my się dopiero uczyłyśmy poważnej piłki. Nigdy wcześniej nie grałyśmy co mecz z tak świetnym przeciwnikiem. To było dla nas trochę zderzenie ze ścianą, ale przyzwyczaiłyśmy się do takiego futbolu i już w barażach pokazałyśmy naszą siłę. To, że dużo wycierpiałyśmy scaliło naszą drużynę i sprawiło, że stałyśmy się silniejsze. Jestem przekonana, że już teraz jesteśmy zaadoptowane do takiego mocnego futbolu i tam jest nasze miejsce.
Co, oprócz nabrania doświadczenia, sprawiło jeszcze, że dziś Polska jest jeszcze mocniejszą reprezentacją?
Konsekwentnie pracowałyśmy nad poszczególnymi elementami, których wymaga od nas sztab trenerski. Ważna jest nasza filozofia, bo mamy duże indywidualności, ale najważniejsza jest drużyna i w niej jest siła. Nieważne kto wychodzi na boisko, to i tak jedna zawodniczka wspiera drugą. Wiedziałyśmy co robimy, do czego dążymy i konsekwentnie w to idziemy.
Na koniec kilka słów o kibicach, bo na meczu z Rumunią padł kolejny rekord frekwencji. Gdańsk pokochał kobiecą reprezentację?
Chyba tak. To było niesamowite uczucie, jak kibice mocno nas dopingowali i tak licznie pojawili się na trybunach stadionu w Gdańsku. Ten stadion to jest nasz dom i na pewno czujemy się tutaj znakomicie. Kibice są wspaniali i jestem im za to wdzięczna, bo to jest nasz dwunasty zawodnik.