Walka z deweloperami w Zakopanem. Czy pod Giewontem prawo naprawdę musi być martwe?
Zakopane padło ofiarą swojego sukcesu. Popularność miasta, a co za tym idzie ceny nieruchomości, spowodowały, że deweloperzy zrobią wszystko, by postawić inwestycję i sprzedać. Kosztem ludzi i prawa. A ewentualne kary wrzucą w koszty. Nawet policja jest bezradna.
Dowodem na to jest sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnią środę na ul. Brzozowej. Deweloper wysłał ekipę, by wycięła drzewa – stare modrzewie, niektóre rosnące od ponad 100 lat. Problem w tym, że nie dostał na to zgody od urzędu miasta. Sąsiedzi oprotestowali działania ekipy wycinające drzewa, wezwali urzędników, straż miejską, policję. Wszyscy święci przyjechali, porozmawiali z pracownikami. Pouczyli ich, że nie mają zgody na wycinkę i jest to nielegalne działanie. Na koniec spytali: czy mimo to będziecie ciąć? Ci zadzwonili do swojego przełożonego i oświadczyli "będziemy". Policja odjechała. Mieszkańcy nie dali za wygraną, w międzyczasie wiceburmistrz Zakopanego, który przyjechał na interwencję, został potrącony lusterkiem przez przedstawiciela dewelopera. Ostatecznie drzewa tego dnia nie padły...
Gdy jednak piły zostaną uruchomione, a zakładam że deweloper nie odpuści, urząd miasta w drodze postępowania administracyjnego może naliczyć karę na wycinkę drzew. Może ona wynieść ok. 300 tys. zł. Dużo? Niedużo? Okazuje się, że to dla dewelopera, który planuje postawić blok z 16 apartamentami na sprzedaż to nic. 300 tys. zł to zaledwie wartość ok. 10 metrów kwadratowych gotowego apartamentu. Czyli pewnie jakaś 1/3 apartamentu. Nie ma się więc co dziwić, że 300 tys. zł kary administracyjnej nie robi na nim wrażenia.
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że biznesmeni czują się w Zakopanem bezkarni – robią co chcą i jak chcą. Ignorują urzędy, przepisy, służby. A zwykli ludzie stają się dla nich pionkami, których można byle jak przestawiać na swojej biznesowej szachownicy.
Mam wrażenie, że doszliśmy do jakiejś granicy. Granicy, która powoduje, że pieniądz płynący z Zakopanego jest tak pokaźny, że przyćmiewa dosłownie wszystko – łącznie z prawem. Deweloperzy to w zdecydowanej większości ludzie spoza tego terenu. I niestety wygląda to tak, że dla nich nie ma znaczenia jak to miasto będzie się rozwijało. Liczy się jedynie zysk.
Niestety, swój udział w tym mają także sami górale. Bo w końcu to oni zaczęli sprzedawać swoje rodowe ziemie firmom z zewnątrz.
Dokąd zmierzasz Zakopane?