Atak nożem na Zawarciu. 77-latek usłyszał wyrok
W środę 25 czerwca w Sądzie Okręgowym w Gorzowie zapadł wyrok w sprawie ataku nożem, do którego doszło pod koniec lutego 2024 roku przy ul. Wawrzyniaka. 77-letni Stanisław G. został oskarżony o usiłowanie zabójstwa sąsiada – Waldemara N.
Według prokuratury mężczyzna zaatakował go przed blokiem, zadał cios nożem w twarz, próbował trzykrotnie ugodzić w klatkę piersiową i brzuch, a przy tym krzyczał "zabiję cię". Pokrzywdzonemu udało się obronić – ostrze noża złamało się podczas szarpaniny. Sąd uznał, że oskarżony działał z zamiarem pozbawienia życia, ale do zabójstwa nie doszło, dlatego odpowiadał za usiłowanie zbrodni.
Sąd skazał 77-latka za atak nożem. Dostał 10 lat więzienia
Sędzia Maciej Szulc uznał Stanisława G. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzył mu karę 10 lat więzienia. Zmieniono jedynie szczegóły opisu – sąd przyjął, że pokrzywdzony doznał rany ciętej twarzy, a nie powierzchownych ran kłutych, jak wcześniej podawała prokuratura.
– Sąd uznał, że oskarżony próbował zabić, a przy tym zranił swojego sąsiada. Wszystko to potraktowano jako jedno, bardzo poważne przestępstwo. Na tej podstawie sąd wymierzył mu karę 10 lat więzienia – mówi sędzia Roman Makowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie.
Stanisławowi G. został zaliczony okres tymczasowego aresztowania od lutego 2024 roku do dnia wyroku, czyli 25 czerwca 2025. Oskarżony został też zwolniony z obowiązku zapłaty kosztów sądowych, które pokryje Skarb Państwa. Wyrok jest nieprawomocny.
Kulisy ataku nożem przy ul. Wawrzyniaka w Gorzowie
Waldemar N. wyszedł z mieszkania, by wyrzucić śmieci. Po chwili został zaatakowany przez Stanisława G., który miał w ręce coś zawiniętego w reklamówkę.
– Zaczął mi ubliżać i krzyczeć "ty kur..., zabiję cię" – zeznawał Waldemar N. przed sądem. – Dźgnął mnie nożem w twarz. Potem próbował trzykrotnie ugodzić mnie w klatkę piersiową i brzuch. Czwarty cios zatrzymałem ręką i złamałem ostrze w trakcie szarpaniny. Bałem się, że mnie zabije.
Z ustaleń prokuratury wynikało, że dwa ciosy zostały sparowane przez pokrzywdzonego, ale jeden trafił w brzuch, powodując ranę kłutą. Dzięki obronie Waldemara N. i temu, że ostrze się złamało, nie doszło do śmierci.
"Nie przyznaję się. Nie pamiętam"
Stanisław G. w trakcie procesu nie przyznał się do winy. Przed sądem mówił, że nie pamięta całego zdarzenia, nie miał konfliktu z Waldemarem N., a jedynie z urzędniczką z ośrodka pomocy społecznej, która – według niego – faworyzowała Waldemara N. przy przyznaniu grupy inwalidzkiej.
– Znam poszkodowanego, nigdy nie dochodziło pomiędzy nami do żadnego konfliktu – mówił oskarżony. – Znam za to L., miałem konflikt z tą panią. Ona przyjmowała wnioski w zakładzie opieki społecznej, zajmowała się moją osobą.
Był już wcześniej karany za zabójstwo
W toku procesu ujawniono, że Stanisław G. był wcześniej skazany za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w 1987 roku. Odsiedział wtedy 6 lat i 6 miesięcy więzienia. Przyznał też, że miał na swoim koncie napady i kradzieże. Nie działał jednak w warunkach recydywy, ponieważ doszło do zatarcia wcześniejszych wyroków.