Białystok: Zburzone zabytki na Dojlidach. Czy było złamanie prawa? Miasto z decyzjami czeka na prokuraturę
Postępowanie dotyczące rozbiórki dwóch zabytkowych domów na Dojlidach zostało zarejestrowane w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Południe na bazie materiałów prasowych. Chodzi o domy z kolonii przyfabrycznej Hasbachów, zbudowane pod koniec XIX wieku. Zostały zburzone na początku października, choć były obiektami chronionymi wpisem do rejestru.
Budynki należały do miasta. Oficjalnie prowadzono tu prace... remontowe. Pieczę konserwatorską sprawował tu miejski konserwator zabytków. Prace prowadzone są na zlecenie Zarządu Mienia Komunalnego przez prywatną firmę.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
- Prokurator zwrócił się do właściwych urzędów o przekazanie niezbędnych informacji i dokumentów oraz zlecił Policji przeprowadzenie czynności śledczych, w celu dokładnego ustalenia okoliczności zdarzenia i osób odpowiedzialnych za rozbiórkę historycznych obiektów - informuje Marek Winnicki, Prokurator Rejonowy Białystok-Południe w Białymstoku
Zabytkowe domy na Dolidach. Sprawa w prokuraturze
- Po pierwsze, nie komentuję takich działań w trakcie. A po drugie, czekam na ostateczne rozstrzygniecie. Jeżeli by się okazało, że ostateczne rozstrzygnięcie jest takie, że było tam złamanie prawa, to oczywiście wtedy przystępuję do działania - mówi dziś prezydent Tadeusz Truskolaski.
Dodaje, że z wyjaśnień szefa ZMK wynika, iż były wykonane ekspertyzy a budynki zagrażały bezpieczeństwu.
- Ocena będzie należała do prokuratury, czy ktoś popełnił błąd, czy nie popełnił błędu. Demontaż prawdopodobnie był konieczny. Natomiast czy procedura demontażu została przeprowadzona w sposób prawidłowy? Niech to ocenią właściwe organy. Dopóki będą prowadziły działania, moich komentarzy ani działań personalnych nie będzie - mówi prezydent.
Pytany, czy ma zaufanie do miejskiego konserwatora zabytków, odpowiada, że musi mieć zaufanie do fachowców.
- To jest kwestia nie tylko konserwatora, ale tego, kto to zrobił. Tam jest kierownik budowy. Trzeba sprawdzić, czy konserwator wydał wszystkie zalecenia zgodnie z prawem. To po pierwsze. A po drugie, czy ten, który to wykonywał, wykonał to zgodnie z zaleceniami. To są dwa elementy do sprawdzania. Czy ktoś popełnił błąd, czy nie? Nie do mnie należy rozstrzyganie - kwituje prezydent.
Ministerstwo dostało wyjaśnienia
Wewnętrznej procedury sprawdzającej prezydent nie będzie prowadzić. Musiałaby tego dokonać osoba, która ma uprawnienia konserwatorskie.
- Jedyna osobą o takich uprawnieniach jest konserwator zabytków. I to on jest jednoosobową jednostką, która odpowiada przed organami innymi niż prezydent - dodaje prezydent.
Wiadomo, że sprawa nie dotyczy Zarządu Mienia Komunalnego. Kwestią zburzenia zabytków z Dojlid - prócz prokuratury - interesuje się też Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Poprosiło o wyjaśnienia. Dokumenty do resortu trafiły już za pośrednictwem wojewódzkiego konserwatora zabytków.