Bo kosmos w Nowym Bytomiu jest ze stali: mikrowyprawa do przemysłowej dzielnicy miasta
Nowobytomski kosmos z ognia i stali
W mijający weekend mieszkańcy aglomeracji wybierali się na mikrowyprawy. Jedna z nich, zatytułowana „Hutnicza Fryna – stalowy mikro/makrokosmos”, odbyła się w niedzielne popołudnie w Nowym Bytomiu.
– Nowy Bytom, czyli centralna dzielnica Rudy Śląskiej, jest ze stali. Gdyby nie działalność hut (i to nie tylko Huty Pokój) tej dzielnicy by nie było, albo nie istniałaby w takim kształcie, w jakim ją dzisiaj znamy. Friedenshütte była tym kołem zamachowym rozwoju przemysłu. O ile, o Gdyni można powiedzieć, że jest miastem z morza, tak, to o Nowym Bytomiu z pewnością można powiedzieć, że jest miastem z żelaza i z ognia wielkich pieców martenowskich – opowiada Adam Kowalski.
Dodaje, że w przypadku Fryny (inaczej Nowego Bytomia) wszystko zostało podporządkowane hucie: cała struktura, charakter i krajobraz dzielnicy. Życie toczyło się tu w rytmie młotów i w blasku rozgrzanej stali.
W czasie niedzielnej wycieczki Adam Kowalski opowiadał nie tylko o rozroście miasta, ale i o jego bohaterach – na przykład Tadeuszu Sendzimirze, który rewolucjonizował przemysł metalurgiczny. Dzięki niemu w Hucie Pokój można wytwarzać cienką walcowaną, blachę. W latach 30-tych opatentował słynną walcarkę. Nowobytomska stal zmieniała nie tylko mikrokosmos i najbliższą okolicę, ale i makrokosmos – wpływała na zmiany w kraju i na świecie.
– Pierwszy transport cynkowanej, supercienkiej blachy Sędzimira z nowobytomskiej walcarni pojechał między innymi do Krakowa. Tam pokryto nią remontowane w latach 30-tych XX wieku Sukiennice – opowiada Kowalski.
Jak dodaje, historia się nie skończyła, ponieważ produkty z huty wykorzystano na stadionie w Kapsztadzie na mistrzostwach świata w piłce nożnej.
Kaufhaus to budynek kultowy
Wróćmy jednak do Nowego Bytomia. Podczas wyprawy po tej dzielnicy uczestnicy zobaczyli między innymi zachowane fragmentarycznie osiedle Dobrej Nadziei z Kaufhausem z pierwszej dekady XX wieku. Zbudowano go dla hutników, choć z wyłączeniem okresu wielkiego kryzysu w latach trzydziestych ubiegłego wieku, mógł z niego korzystać każdy mieszkaniec. W Polsce, która odrodziła się już po wybudowaniu domu towarowego, był uznany z pierwszy tego typu obiekt w kraju.
– To w każdym calu kultowy budynek kultowy. Można go nazwać pierwszą galerią handlową. Mieścił dział tekstylny, galanteryjny i spożywczy. Były tam trzy restauracje, bar, chłodnia, ubojnia – wylicza Adam Kowalski.