Bolesławice w Słupsku, Włynkówko zostaje za miedzą. Ustka i Lębork też zyskają. Historyczna zmiana granic
To już przesądzone. Po miesiącach analiz, debat i burzliwych protestów wiejskich gmin, Rada Ministrów przyjęła projekt zmian granic administracyjnych trzech miast w województwie pomorskim. Słupsk, Ustka i Lębork powiększą swoje terytoria, choć nie w takim zakresie, jak pierwotnie wnioskowały. Decyzja czeka już tylko na podpis premiera Donalda Tuska i zacznie obowiązywać od początku 2026 roku.
Słupsk zyska 416 hektarów i 1500 mieszkańców
Dla Słupska to historyczny krok. Miasto zyska 416 hektarów i ok. 1500 mieszkańców, przejmując sołectwo Bolesławice z gminy Kobylnica. To mniej niż zakładano - początkowo miasto chciało wchłonąć 900 hektarów, w tym znaczną część gminy Kobylnica oraz strefę przemysłową Włynkówko należącą do gminy Redzikowo. Rząd jednak odrzucił te propozycje.
Prezydent Krystyna Danilecka-Wojewódzka nie kryje radości:
- Uzyskaliśmy zapewnienie, że Słupsk od 1 stycznia 2026 roku będzie liczył 1500 mieszkańców więcej. Decyzja rządu mówi o tym, że miasto Słupsk poszerza się i poszerza granice administracyjne o sołectwo Bolesławce. Chcę podziękować wszystkim pracownikom, radnym Rady Miasta za przystąpienie do tejże procedury, która kończy się dla nas naprawdę wielką radością i sukcesem, bo ciągle mówimy o tym, że bez mocnego Słupska nie będzie mocnego regionu.
Marta Makuch, wiceprezydent Słupska, podkreśla, że to ogromny sukces.
- Po raz pierwszy udało nam się powiększyć Słupsk o teren zamieszkany. To nie tylko zmiana granic, ale także powrót mieszkańców, którzy wyprowadzili się na obrzeża.
Proces był pełen napięć i kompromisów. Droga do tego rozstrzygnięcia była wyboista. Wniosek miasta musiał zostać zaopiniowany przez wojewodę, MSWiA i inne resorty. Słupsk kilkukrotnie redukował zakres wnioskowanego obszaru, by złagodzić spór z gminą Kobylnica. Choć ostatecznie nie udało się włączyć całego postulowanego terenu, miasto uzyskało pełne poparcie Rady Ministrów dla włączenia Bolesławic.
- To nie spełnienie wszystkich naszych marzeń, ale ważny krok. Wiemy, że na przestrzeni ostatnich piętnastu lat Bolesławice urosły przede wszystkim na skutek wyprowadzania się słupszczan na najbliższe obrzeże miasta. Zatem ten ruch ządu uważamy za usankcjonowanie procesu suburbanizacji, który wokół miasta dzieje się bardzo intensywnie. Wokół mamy gminy obwarzankowe i wiemy o tym, że z wielką korzyścią dla gmin ten proces działa i - wręcz przeciwnie - z bardzo negatywnymi skutkami na rzecz Słupska. Dlaczego to ważne, że otrzymujemy mieszkańców z powrotem do naszego miasta razem z tymi terenami, ponieważ są to mieszkańcy, którzy są w wieku produkcyjnym, nie są seniorami, a wiemy o tym, że miasto Słupsk bardzo się starzeje. Sankcjonujemy faktyczną sytuację. Miasto od dawna funkcjonuje szerzej, niż wskazują jego granice.
Granice nowego Słupska mają opierać się na naturalnych barierach - obwodnicy i linii kolejowej. To - według władz - ma uporządkować strukturę urbanistyczną.
- W praktyce przyłączony zostanie niemal cały obręb Bolesławice. Wyłączony został fragment, który jest za obwodnicą Słupska, bo też nam bardzo zależało, żeby granice miasta były oparte o naturalne albo antropogeniczne bariery. Jest to 416 ha, czyli dokładnie połowa tego obszaru, o który wnioskowaliśmy. Przypomnę, że wcześniej w 2022 roku była decyzja o pierwszym powiększeniu miasta, gdzie włączono tereny niezurbanizowane. Wkrótce one będą zurbanizowane, bo pozyskano na dwa projekty bardzo duże dofinansowanie, ponad 100 milionów złotych na uzbrojenie tych stref - mówi Paweł Krzemień, pełnomocnik miasta ds. rozwoju. - Trochę żałujemy, że po stronie północnej nie uda się podpiąć do naszego projektu Włynkówka. Cały czas podtrzymujemy deklaracje o korzyściach dla mieszkańców przyłączanych terenów.
Ustka i Lębork też rosną
Na zmianach zyska nie tylko Słupsk. Rządowe rozporządzenie przewiduje również poszerzenie Ustki i Lęborka. Ustka przyłączy 275 hektarów z najnowszej części sołectwa Przewłoka (gmina wiejska Ustka). Starsza część tej miejscowości pozostanie w gminie. Lębork otrzyma w sumie 321 hektarów od gminy Nowa Wieś Lęborska - fragmenty sołectw Małoszyce, Kębłowo i Nowa Wieś Lęborska.
Podobnie jak w przypadku Słupska, zmiany te są efektem kompromisu wypracowanego po licznych protestach i konsultacjach. W pierwotnych wersjach projektów miasta sięgały po więcej, ale ostateczne decyzje rządu zostały mocno przycięte, by złagodzić opór władz gmin wiejskich.
Co dalej? Przedszkola, komunikacja, podatki
Choć decyzja formalnie zapadła, przed miastami jeszcze mnóstwo pracy. Władze Słupska zapowiadają spotkania z mieszkańcami Bolesławic i analizę potrzeb szkolnych, żłobkowych, infrastrukturalnych.
Beata Chrzanowska, wiceprezydent Słupska:
- Musimy ustalić, do jakich szkół będą chodzić dzieci, jak przebudować układ komunikacyjny, jak uregulować opłaty. Zapewniam, że mieszkańcy nowych terenów będą traktowani jak wszyscy inni słupszczanie - dodaje.
Nie bez znaczenia będą też kwestie finansowe. Miasto deklaruje gotowość do rozmów o rekompensatach dla gminy Kobylnica za utracone dochody, ale... na twardych danych, a nie ogólnych szacunkach. Spór o pieniądze może więc jeszcze potrwać.
Słupsk nie mówi ostatniego słowa
Władze miasta już dziś przyznają, że to nie koniec starań o poszerzenie granic. Choć nie ma jeszcze decyzji o kolejnych wnioskach, to - jak mówią urzędnicy - "jeśli gminy nie podejmą dialogu, trzeba będzie wrócić do procedury administracyjnej".
Władze Słupska zwracają uwagę, że podobne miasta jak Koszalin mają już kilkakrotnie większy obszar, co daje im przewagę w walce o środki, inwestorów i pozycję w dokumentach strategicznych państwa. - Walczymy nie tylko o terytorium, ale o przyszłość miasta - podkreślają samorządowcy.