Chorzów: Dramatyczna noc. Mieszkanka bloku, gdzie doszło do tragicznego pożaru: "Nagle ktoś zaczął przeraźliwie walić w drzwi"
Pożar mieszkania w Chorzowie
To była dramatyczna noc dla mieszkańców jednego z bloków przy ulicy Morcinka w Chorzowie. W jednym z mieszkań na drugim piętrze doszło do pożaru. Niestety jego skutki okazały się tragiczne.
Jedna z mieszkanek bloku, pani Danuta opisała co działo się tej nocy. - W klatce obok wybuchł pożar. [...] Ewakuowano mieszkańców nie tylko tego bloku, ale też tych stojących obok - wskazała mieszkanka.
- Obudził mnie krzyk partnera: "Pali się!". Spojrzeliśmy na siebie i... przez chwilę nie wiedzieliśmy, co robić. Powiedziałam tylko, że musimy się ubrać i wyjść bo nie wiadomo jak sytuacja się rozwinie. Chwyciłam plecak, wrzuciłam dokumenty i klucze. Zamknęłam okna, żeby dym nie dostał się do środka (nie wiem, skąd w tamtej chwili wzięła się ta myśl). Nagle ktoś zaczął przeraźliwie walić w drzwi. Był to policjant nakazując natychmiastową ewakuację - opisała sytuację mieszkanka.
Kobieta wspomina moment nagłego zagrożenia. Mimo że mieli kilka minut przewagi, realnie mieszkańcy nie byli przygotowani. Silny stres, pobudka w środku nocy i chaos sprawiły, że ludzie wybiegali na podwórko w piżamach i szlafrokach. To doświadczenie uświadomiło, jak złudne jest poczucie bezpieczeństwa.
- Takie tragedie otwierają oczy. Wniosek? Każdy z nas powinien mieć przy wyjściu przygotowaną torbę/plecak z dokumentami, ubraniem i butami, butelką wody, latarką, powerbankiem, podstawowymi lekami. [...] Ogromny szacunek dla wszystkich służb. Strażaków, policjantów i medyków. Dzięki nim sytuacja została opanowana w krótkim czasie, a oni sami dali z siebie 110 proc. - podkreśla mieszkanka.
Dlatego tak ważne jest zarówno przygotowanie awaryjnej torby, ale też zadbanie o ubezpieczenie mieszkania i dodatkowe zabezpieczenie na życie. W chwili nieszczęścia to może być jedyna rzecz, która pomoże szybko stanąć na nogi.
Tragiczny pożar w Chorzowie. Kobieta wyskoczyła z okna
Przypomnimy, w nocy z piątku na sobotę 9 sierpnia, kilka minut przed godziną 1, służby ratunkowe otrzymały zgłoszenie o pożarze budynku przy ulicy Morcinka w Chorzowie. Jako jedni z pierwszych na miejscu pojawili się policjanci, którzy rozpoczęli ewakuację mieszkańców, pomagając im bezpiecznie opuścić zagrożone lokale.
W trakcie zdarzenia 68-letnia kobieta, chcąc ratować się przed ogniem, wyskoczyła z mieszkania, doznając urazu nogi. Została przetransportowana do szpitala.
- Łącznie ewakuowano 17 osób, w tym jedną kobietę z objawami podtrucia dymem, która również trafiła do szpitala. W zdarzeniu niestety ucierpieli również dwaj policjanci, którzy prowadzili ewakuację. Z objawami podtrucia dymem trafili do szpitala - przekazała śląska policja.
W mieszkaniu odnaleziono ciało mężczyzny
Po zakończeniu akcji gaśniczej w mieszkaniu objętym pożarem ujawniono ciało mężczyzny. Według wstępnych ustaleń śledczych był on konkubentem rannej kobiety. Cały pion budynku został tymczasowo wyłączony z użytkowania. Dwa sąsiednie piony przywrócono do użytku - część mieszkańców mogła wrócić do swoich lokali, a część udała się do rodzin.
- Obecnie policjanci zabezpieczają miejsce zdarzenia. Prowadzone są czynności procesowe, a przyczyny i okoliczności powstania pożaru będą szczegółowo wyjaśniane - wskazuje policja.